Ostatnio również prezydent Fracji skierował przeciw Polsce kilka krytycznych wypowiedzi. Wczoraj w wywiadzie odniósł się do słów premier Beaty Szydło, mówiąc: „Jednoznacznie potępiam takie podejście i szerzej, bardzo niepokojącą politykę polskiego rządu, który podważa solidarność europejską, a nawet państwo prawa”. Jednocześnie pojawiają się opinie, że zbytnie wtrącanie się w sprawy innych krajów wpływa negatywnie na poparcie Macrona we Francji. Co o tym sądzić?
Macron jeszcze jako kandydat był bardzo silnie poparty przez europejskie elity, a zauważmy, że on był na swój sposób kandydatem ponad podziałami, to znaczy był ministrem w rządzie socjalistycznym, zarazem był związany z międzynarodową bankowością. Musimy zatem traktować jego słowa jako element szerszej polityki. Jak sądzę, mamy tutaj do czynienia z wyrafinowaną strategią dobrego i złego policjanta, tzn. prezydent Macron jako słabszy poziom wewnątrz kraju i na arenie międzynarodowej, szukający dopiero swego zakorzenienia, jest tym, który będzie nam mówił nieprzyjemne rzeczy, a za chwilę – jak sądzę – od dyplomacji niemieckiej otrzymamy propozycję znalezienia jakiegoś modus vivendi. Angela Merkel jest na tyle doświadczoną i na tyle silną wciąż panią polityk, że może sobie pozwolić na niuansowanie gestów i brak osobistego zaangażowania w tego typu spory, i czasami tylko – tak jak w ostatnich dniach – wypowiedzi, sygnalizowanie, że to wszystko nie jest być może tylko autonomiczną inicjatywą Macrona. Tak naprawdę nie chodzi tylko o kierowców i polskie firmy. Nie dziwmy się bardzo różnym gestom w wykonaniu Macrona. Jest to sytuacja dla francuskiej polityki bezprecedensowa, również na arenie europejskiej, kiedy polityk w zasadzie najpierw zostaje prezydentem, a dopiero potem zaczyna tworzyć własną formację polityczną, która w zasadzie nie będzie miała żadnego realnego programu, tylko będzie zbiorem luźnych postulatów. Sądzę, że dużo ważniejsze dla nas są sygnały płynące z samych Niemiec czy z Brukseli, aniżeli to, co się dzieje w kontekście poszczególnych wypowiedzi prezydenta Francji. Na liście polityków, których wypowiedziami powinniśmy się przejmować, prezydent Francji nie zajmuje pierwszego miejsca. Nie jest to polityk, który miałby porównywalną pozycję z Chirakiem czy Mitterandem, którzy weszli do historii.
Podobno poparcie Macrona jest niższe nawet niż jego poprzednika, François Hollande’a, na tym samym etapie prezydentury. Czy to oznacza początek końca prezydenta francji?
To oznacza, że będzie w jakimś sensie skazany na niemieckiego partnera, także biorąc pod uwagę konteksty podziałów politycznych, to że Macron wygrał na osi podziałów związanych z Frontem Narodowym, a francuska polityka jest paradoksalnie dużo bardziej nieprzewidywalna niż w Polsce, choć pewnie 10 czy 20 lat temu bardzo byśmy się zdziwili taką perspektywą. Natomiast oczywiście musimy pamiętać, że jeśli chcemy funkcjonować w obrębie Unii, to nie będzie tak, że znajdziemy sojuszników trwałych, którzy wezmą udział np. w jakiejś wielkiej szarży przeciwko głównemu nurtowi Unii, bo po prostu na to jesteśmy za słabi. Natomiast niewątpliwie mamy szansę, po dobrym doświadczeniu Unii Europejskiej w podejściu do kwestii imigranckiej, do znajdowania sojuszników w różnych doraźnych sprawach. Jak sądzę polscy politycy obozu rządzącego powinni bardzo uważnie studiować przypadki i Orbana, i premiera Słowacji Roberta Fico, którzy – też w wielu aspektach bardzo odlegli od głównego nurtu Unii – nauczyli się pragmatycznie balansować i wewnątrz Unii, i szukać partnerów zewnętrznych, którzy wzmocniliby ich pozycję wewnątrz Unii, a obaj są tego mistrzami. Mimo, że Orban używa trochę bardziej antyunijnej retoryki, Fico nieco bardziej umiarkowanej, ale obaj osiągają podobne skutki. Nasi politycy powinni się nauczyć niuansować przekaz, niektóre treści rozmywać, po to żeby efektywniej móc wpływać na to, co się dzieje.
Rozmawiał Mateusz Gajek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ostatnio również prezydent Fracji skierował przeciw Polsce kilka krytycznych wypowiedzi. Wczoraj w wywiadzie odniósł się do słów premier Beaty Szydło, mówiąc: „Jednoznacznie potępiam takie podejście i szerzej, bardzo niepokojącą politykę polskiego rządu, który podważa solidarność europejską, a nawet państwo prawa”. Jednocześnie pojawiają się opinie, że zbytnie wtrącanie się w sprawy innych krajów wpływa negatywnie na poparcie Macrona we Francji. Co o tym sądzić?
Macron jeszcze jako kandydat był bardzo silnie poparty przez europejskie elity, a zauważmy, że on był na swój sposób kandydatem ponad podziałami, to znaczy był ministrem w rządzie socjalistycznym, zarazem był związany z międzynarodową bankowością. Musimy zatem traktować jego słowa jako element szerszej polityki. Jak sądzę, mamy tutaj do czynienia z wyrafinowaną strategią dobrego i złego policjanta, tzn. prezydent Macron jako słabszy poziom wewnątrz kraju i na arenie międzynarodowej, szukający dopiero swego zakorzenienia, jest tym, który będzie nam mówił nieprzyjemne rzeczy, a za chwilę – jak sądzę – od dyplomacji niemieckiej otrzymamy propozycję znalezienia jakiegoś modus vivendi. Angela Merkel jest na tyle doświadczoną i na tyle silną wciąż panią polityk, że może sobie pozwolić na niuansowanie gestów i brak osobistego zaangażowania w tego typu spory, i czasami tylko – tak jak w ostatnich dniach – wypowiedzi, sygnalizowanie, że to wszystko nie jest być może tylko autonomiczną inicjatywą Macrona. Tak naprawdę nie chodzi tylko o kierowców i polskie firmy. Nie dziwmy się bardzo różnym gestom w wykonaniu Macrona. Jest to sytuacja dla francuskiej polityki bezprecedensowa, również na arenie europejskiej, kiedy polityk w zasadzie najpierw zostaje prezydentem, a dopiero potem zaczyna tworzyć własną formację polityczną, która w zasadzie nie będzie miała żadnego realnego programu, tylko będzie zbiorem luźnych postulatów. Sądzę, że dużo ważniejsze dla nas są sygnały płynące z samych Niemiec czy z Brukseli, aniżeli to, co się dzieje w kontekście poszczególnych wypowiedzi prezydenta Francji. Na liście polityków, których wypowiedziami powinniśmy się przejmować, prezydent Francji nie zajmuje pierwszego miejsca. Nie jest to polityk, który miałby porównywalną pozycję z Chirakiem czy Mitterandem, którzy weszli do historii.
Podobno poparcie Macrona jest niższe nawet niż jego poprzednika, François Hollande’a, na tym samym etapie prezydentury. Czy to oznacza początek końca prezydenta francji?
To oznacza, że będzie w jakimś sensie skazany na niemieckiego partnera, także biorąc pod uwagę konteksty podziałów politycznych, to że Macron wygrał na osi podziałów związanych z Frontem Narodowym, a francuska polityka jest paradoksalnie dużo bardziej nieprzewidywalna niż w Polsce, choć pewnie 10 czy 20 lat temu bardzo byśmy się zdziwili taką perspektywą. Natomiast oczywiście musimy pamiętać, że jeśli chcemy funkcjonować w obrębie Unii, to nie będzie tak, że znajdziemy sojuszników trwałych, którzy wezmą udział np. w jakiejś wielkiej szarży przeciwko głównemu nurtowi Unii, bo po prostu na to jesteśmy za słabi. Natomiast niewątpliwie mamy szansę, po dobrym doświadczeniu Unii Europejskiej w podejściu do kwestii imigranckiej, do znajdowania sojuszników w różnych doraźnych sprawach. Jak sądzę polscy politycy obozu rządzącego powinni bardzo uważnie studiować przypadki i Orbana, i premiera Słowacji Roberta Fico, którzy – też w wielu aspektach bardzo odlegli od głównego nurtu Unii – nauczyli się pragmatycznie balansować i wewnątrz Unii, i szukać partnerów zewnętrznych, którzy wzmocniliby ich pozycję wewnątrz Unii, a obaj są tego mistrzami. Mimo, że Orban używa trochę bardziej antyunijnej retoryki, Fico nieco bardziej umiarkowanej, ale obaj osiągają podobne skutki. Nasi politycy powinni się nauczyć niuansować przekaz, niektóre treści rozmywać, po to żeby efektywniej móc wpływać na to, co się dzieje.
Rozmawiał Mateusz Gajek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355590-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-timmermans-moze-stac-sie-postacia-ktora-w-czelusciach-urzedniczych-brukseli-nie-bedzie-juz-istotna?strona=2