Włoski odpowiednik „Gazety Wyborczej”, dziennik „La Repubblika” uraczył swoich czytelników wywiadem z Polką - ofiarą gwałtu zbiorowego na plaży w Rimini. Kobieta ta wraz ze swoim mężem (mężem, nie jakimś partnerem, co wmawiają nam lewackie media) przebywa w jednym ze szpitali i nie udzieliła żadnego wywiadu żadnej gazecie czy innym mediom, wręcz prosi o uszanowanie jej prywatności.
W tej rzekomej wypowiedzi, którą, jak się tłumaczy „La Repubblika” gazeta uzyskała od osoby, która odwiedziła polskie małżeństwo i dowiedziała się, że zgwałcona przez czterech imigrantów z jednego z krajów muzułmańskich, m.in. z Maroka, nie chce zemsty ale sprawiedliwości i nie zgadza się z opinią ministra Patryka Jaki, który oprawców nazwał bydlakami. Z tej perfidnie zmyślonej rozmowy z ofiarą wynika, że mieli z mężem wspaniałe wakacje…”tu spuszcza wzrok, bo nagle przypomina sobie piekło, jakie zgotowali jej gwałciciele”. To odkrywcze zdanie przyszło „nagle” do głowy owemu redaktorowi, który wprawdzie nie odwiedził Polki, ale nagle spotkał osobę, która ją odwiedziła, a ta osoba nie ma imienia i nazwiska, bo zwyczajnie nie istnieje. Oczywiście Polka o niczym innym nie marzy, tylko żeby znów przyjechać na urlop do Rimini. A nawet się uśmiechnęła do dziennikarza, to znaczy do jego informatora.
Tak się konstruuje fake newsy, którymi ostatnio stoi lewacki przekaz medialny. W relacji „La Repubbliki” zapewne maczali swoje brudne paluchy ich koledzy z mediów naszego „głównego ścieku”. I była ona skierowana do Polaków, bo kogo obchodzi we Włoszech minister Jaki i to co on powiedział. Ich obchodzi bezkarność imigrantów, co zagraża turystyce, z której Włosi żyją. Od teraz wielu Polaków będzie obchodzić Rimini „wielkim łukiem”, także inne nadmorskie ośrodki Włoch i ośmielam się twierdzić, że nie tylko minister Jaki ale wielu Włochów uważa tych gwałcicieli za bydło i życzy im śmierci. Fake newsy mają tę wadę, że bardzo łatwo je rozszyfrować, obnażyć i ośmieszyć, co czynią czytelnicy rozmaitych portali. Potem portale i inne media muszą za kłamstwo przepraszać, co osłabia ich wiarygodność, chyba, że nie zależy im na wiarygodności ale na rozróbie, na powrocie do stanu świadomości społeczeństwa z czasów kiedy „było tak jak było”. Walczą o to nie tylko „słuszne” media w Polsce, towarzyszy im europejski chór poprawności politycznej, mocno ostatnio nadwyrężonej. Do tego stopnia, że walcząc z oczywistą prawdą osiągnęły dno prymitywizmu, posługują się ordynarną plotą z gatunku „jedna baba drugiej babie”.
Od pewnego czasu produkowaniem fake newsów zajmują się politycy opozycji, co grozi konsekwencjami, z podaniem do sądu włącznie. W rozpowszechnianiu kłamstw specjalizuje się „legenda Solidarności” Lech Wałęsa, znany też jako Bolek. Ostatnio musiał przepraszać za to, że posądził przewodniczącego „Solidarności” Piotr Dudę o przynależność do ZOMO.
Zalewa nas fala kłamstw i pomówień, od Władywostoku do Toronto. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans kłamie, że Polska łamie zasady praworządności, a najnowszy wynalazek polityki francuskiej, prezydent Macron zapewnił w wywiadzie dla gazety „Le Point”, że „Polska nie jest rzecznikiem Europy Wschodniej”. Macron tym bardziej i to nie jest mój fake news, tylko najprawdziwsza prawda. Sianie chaosu informacyjnego według Sorosa, klanu Rothschildów, u których Macron zdobywał polityczne ostrogi, ma na celu pomieszanie ludziom w głowach do tego stopnia, że nie będą w stanie odróżnić kłamstwa od prawdy a całe narody stracą swoją twarz. Na szczątkach humanizmu lewactwo zbuduje zniewolone, anonimowe fake społeczeństwo. Przy pomocy niemieckiej i francuskiej fake prawicy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355547-fake-news-czyli-jedna-baba-drugiej-babie-zalewa-nas-fala-klamstw-i-pomowien-od-wladywostoku-do-toronto