Polska jest krajem, w którym członkostwo w Unii Europejskiej popiera rekordowo wysoki odsetek społeczeństwa. Średnia europejska to 57 proc., u nas często nawet ponad 70 proc.
Jednocześnie jednak Polacy wyjątkowo spokojnie przyjmują przybierające stale na sile ataki zachodniego establishmentu, a także zachodnich mediów. Nie widać żadnego, ale to żadnego związku pomiędzy poziomem poparcia dla Prawa i Sprawiedliwości a kolejnymi falami krytyki, czy nawet kolejnymi działaniami prawnymi (procedura kontroli praworządności). Nie widać też, by protesty przeciwko rządowi były szczególnie motywowane zachodnią krytyką czy działaniami Brukseli.
Co ciekawe, niedawno pojawił się sondaż, z którego wynika, że Polacy byliby gotowi zrezygnować zarówno z funduszy europejskich, jak i z członkostwa w Unii, gdyby był to jedyny sposób ochronienia naszego państwa przed zalewem imigrantów. Owszem, mówimy o sprawie gardłowej, słusznie identyfikowanej przez Polaków jako największe dziś zagrożenie dla bezpieczeństwa i tożsamości. Ale fakt pozostaje faktem: są sytuacje, w których obecność w Unii przestaje być dla Polaków sprawą najwyższej wagi. Są, jak widzimy, sprawy ważniejsze (pomijam tutaj wiarygodność poszczególnych ośrodków badania opinii).
Dodajmy, że również straszenie rzekomym „Polexitem” nie przyniosło opozycji żadnych widocznych korzyści politycznych.
Wydaje się więc, że za fasadą niewzruszonej wierności Unii w poglądach społeczeństwa zachodzą istotne zmiany. Poparcie dla członkostwa w Unii z pozycji bezwarunkowego zaufania przesuwa się w kierunku bardziej racjonalnym, warunkowym. Nie oznacza to jakiegoś dramatycznego odwrotu od polityki prozachodniej. Jest to jednak sygnał oznaczający większą dojrzałość polityczną społeczeństwa.
Moim zdaniem pewne obniżenie poziomu bezwarunkowego zaufania do Unii byłoby dla Polski korzystne. Nie po to, jak twierdzi opozycja, by wyjść z Unii (nikt poważny w obozie rządzącym o tym nawet nie myśli), ale po to, by móc prowadzić politykę bardziej podmiotową. W sytuacji gdy Unia nie jest pragmatycznym, racjonalnym wyborem, ale wyznaniem wiary, żadne państwo peryferyjne nie ma szans na sukces polityczny. Polityką państwa rządzą w takiej sytuacji emocje i uczucia, a nie chłodny rachunek i zimna kalkulacja. Wyrobieni gracze w europejskim i niemieckim centrum wykorzystują tego typu atuty bezlitośnie.
Przydałyby się pogłębione badania stosunku Polaków do Unii Europejskiej. Coś wyraźnie się zmienia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355492-za-fasada-bezwarunkowego-poparcia-polakow-dla-unii-europejskiej-zachodza-istotne-zmiany