Proszę pamiętać, że Niemcy będą potrzebować Polski jako sojusznika w przeforsowaniu niektórych spraw w Unii Europejskiej. A Niemcom nie zawsze jest po drodze z Francją
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl dr Justyna Schulz, szefowa Instytutu Zachodniego w Poznaniu.
wPolityce.pl: Kanclerz Angela Merkel broni swojej polityki imigracyjnej. Powiedziała, że otwarcie latem 2015 r. granicy dla uchodźców było ważną i słuszną decyzją. Zaprzeczyła również, że jej obecna polityka imigracyjna jest inna niż ta sprzed dwóch lat. Co pani doktor sądzi o tych słowach?
Dr Justyna Schulz, szefowa Instytutu Zachodniego w Poznaniu: To sprzeczność, która towarzyszy pani Merkel od czasu, kiedy zdecydowała się, wbrew istniejącym umowom i traktatowi w Dublinie na otwarcie granic i przyjęcie uchodźców. Kanclerz Niemiec konsekwentnie obstaje przy swojej polityce, chociaż w debacie politycznej w Niemczech jej polityka jest krytykowana. Tradycyjny koalicjant CDU, CSU uważa, że kanclerz Merkel postępowała niezgodnie z prawem.
W jaki sposób CSU argumentowało swoje stanowisko?
Przedstawiło np. analizę prawną przygotowaną przez byłego sędziego Sądu Konstytucyjnego Udo di Fabio, który jednoznacznie stwierdził, że polityka otwarcia granic przez kanclerz Niemiec była sprzeczna z konstytucją niemiecką i nie miała pokrycia w traktatamich unijnych. Oznacza to, że pani Merkel nie miała kompetencji do podejmowania takiej decyzji. Obecnie wycofuje się z pomysłu zupełnego otwarcia granic dla imigrantów. Wprawdzie nie chce zgodzić się na określenie maksymalnej liczby uchodźców, których Niemcy gotowi byliby przyjąć, ale wprowadza cały szereg instrumentów administracyjnych ograniczających przyjmowanie uchodźców. Na poniedziałkowym szczycie w Paryżu na temat migracji uchwalono np. zasadę, że obozy dla uchodźców będą tworzone pod auspicjami Unii już na terenie Afryki, np. w Libii,; rzecz nie do pomyślenia jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy ze względu na warunki humanitarne takie propozycje były odrzucane.
Czym kierowała się kanclerz Merkel decydując się na przyjęcie ponad miliona uchodźców od 2015 r. do Niemiec? Może to rozwiązanie miało służyć niemieckiej gospodarce?
Ten aspekt pojawił się w 2015 r. Mówiono, że to będą nowi pracownicy, którzy są potrzebni gospodarce, ze względu na słaby rozwój demograficzny Niemiec. Nawet przemysł niemiecki i organizacje pracodawców zaangażowały się w politykę wspierania Merkel i zobowiązały do zatrudniania młodych uchodźców, tworzenie dla nich miejsc do odbywania praktyk i w ten sposób integrowania w społeczeństwie. Był to bardzo idealistyczny obraz. Teraz coraz częściej pojawiają się głosy, że ta polityka nie Wielu uchodźców nie ma wykształcenia i kwalifikacji do pracy w specjalistycznych zawodach. Ponadto stanowią konkurencję dla nisko wykwalifikowanych obywateli niemieckich. Krytycznie ocenia się również wpływ fali migracji na systemy socjalne tym bardziej, że migranci mają często bardziej liczne rodziny, co wiąże się z rosnącymi wydatkami budżetu państwa na zasiłki rodzinne.
We wtorek kanclerz Angela Merkel powiedziała, że traktuje bardzo poważnie sprawę praworządności w Polsce. Stwierdziła, że w tej kwestii „nie możemy po prostu trzymać języka za zębami”. Jak należy odbierać te słowa?
24 września w Niemczech odbędą się wybory parlamentarne, każda kampania wyborcza, także u naszych zachodnich sąsiadów prowadzi do zaostrzania się języka dyskursu politycznego. Uważam więc, że słowa pani kanclerz na temat praworządności w Polsce należy odczytywać właśnie w takim kontekście. Również to nieco populistyczne stwierdzenie „nie możemy po prostu trzymać języka za zębami” przypisywałabym atmosferze przedwyborczej. Główny konkurent CDU, SPD krytycznie wypowiada się na temat Polski i pani kanclerz zdecydowała się na rezygnację ze swojej dotychczasowej powściągliwości.
Jeżeli miałaby pani prognozować, to czy po wyborach możemy spodziewać się spokojniejszego tonu w wypowiedziach kanclerz Niemiec pod adresem Polski?
Myślę, że tak. Pani Angela Merkel znana jest raczej ze spokojnego tonu wypowiedzi, także w sprawie naszego kraju. Proszę pamiętać, że Niemcy będą potrzebować Polski jako sojusznika w przeforsowaniu niektórych spraw w Unii Europejskiej. A Niemcom nie zawsze jest po drodze z Francją, np. nie ma zgody w CDU na forsowaną przez Macrona reformę strefy euro. Z naszej strony powinniśmy dążyć do urzeczowienia dyskusji na temat praworządności w Polsce. Śledząc dyskusję na poziomie europejskim można bowiem odnieść wrażenie, że w Polsce istniał dobrze funkcjonujący system sądowniczy, który obecnie jest dekonstruowany. Natomiast w polskiej debacie wszyscy są zgodni, że ten system musi być zreformowany. W tym sensie reformy mają poprawić praworządność w Polsce. Te argumenty często nie są znane w Niemczech.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355445-nasz-wywiad-dr-schulz-szefowa-instytutu-zachodniego-slowa-merkel-o-polsce-to-efekt-kampanii-i-atmosfery-przedwyborczej-w-niemczech