Sprawa wywiadu prominentnego polityka opozycji Borysa Budki dla „Die Zeit”, w którym wezwał do zaostrzenia kursu wobec Polski (włącznie z sankcjami) i postawienia Warszawie ultimatum, pokazuje jaką pułapką jest z punktu opozycji opieranie nadziei na presji zagranicznej.
Ten wywiad nie byłby bowiem możliwy w takim kształcie - nawet założywszy błędy w tłumaczeniu - gdyby nie atmosfera szczególnej familiarności i bliskości, która zdaje się łączyć polską opozycję (szeroko pojętą) z państwem niemieckim i jego instytucjami. Schemat jest oczywisty: kolejne mocne słowa opisujące polską „grozę” są używane tak często, że tracą na znaczeniu. Ze strony niemieckiej pojawia się więc oczekiwanie na jeszcze dalej idące stwierdzenia. Nie zachowujący minimum dystansu politycy PO odpowiadają pozytywnie na zapotrzebowanie, w jakiejś mierze także z chęci podtrzymania tej specyficznej „przyjaźni” z niemiecką soft-power. I zaczynają tracić kontrolę nad przekazem, zapominając, że mówiąc do Niemców, mówią także do Polaków.
Doskonałą egzemplifikacją tej pułapki jest ostra krytyka programu 500+ i faktyczna zapowiedź jego likwidacji, która padła z ust Borysa Budki. W Polsce Platforma oficjalnie chce program rozszerzyć. W Niemczech Budka mówi, jakie jest prawdziwe stanowisko PO. Poruszony niemiecką opieką, a może i podbudowany poświęconą mu uwagą, zapomina o ostrożności, którą zachowałby w Polsce.
Komisja Europejska, jak dziś się dowiedzieliśmy, wysłuchała wezwań Borysa Budki, i negatywnie oceniła polską odpowiedź na zarzuty dotyczące reformy sądownictwa. Jak słusznie zwrócił uwagę Zbigniew Ziobro, nawet nie przeczytawszy uważnie obszernego dokumentu z Warszawy. Sytuacja staje się więc jasna: jakiekolwiek sankcje przeciwko Polsce będą obciążały w mniejszym stopniu rząd, a w większym naszą opozycję. To ona nagania do sankcji, i to ona jest tym czynnikiem, który sankcje czyni wyobrażalnymi w oczach Brukseli. Minimalna lojalność wobec własnego państwa sprawiłaby, że nie byłoby o czym mówić.
Nadzieje opozycji, że sankcje - do których droga pozostaje wciąż tajemnicza, ale załóżmy - odwrócą sytuację polityczną w Polsce, są moim zdaniem naiwne. Owszem, zablokowanie funduszy unijnych czy zawieszenie części praw Polski byłyby ogromnym kłopotem dla rządu. Ale jednocześnie uruchomiłyby dynamikę polityczną, której skutków nie sposób przewidzieć.
Opozycja zakłada, że kłopoty rządu dadzą jej władzę. Naprawdę duże kłopoty będą oznaczały tak wielkie przesilenia i zmiany w postawach społecznych, że opozycja może zacząć żałować swojego udziału w nagonce na Warszawę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355339-sytuacja-staje-sie-jasna-jakiekolwiek-sankcje-przeciwko-polsce-beda-obciazaly-w-mniejszym-stopniu-rzad-a-w-wiekszym-poganiajaca-bruksele-opozycje