Nie uciekniemy już od konstatacji, że nadchodzące wybory w Niemczech będą dla Polaków myślących po polsku, nie po niemiecku, klasycznym przykładem wyboru między dżumą i cholerą. A raczej – między niedogotowanym wurstem, a rozgotowaną parówką.
Do twierdzenia tego upoważniają nas już nie tylko szaleńcze zupełnie wizje Europy sączące się z ust Martina Schulza, ale i pozostające w oderwaniu od rzeczywistości niedawne wypowiedzi Angeli Merkel. Kanclerz Niemiec oznajmiła bowiem, że w kwestii polityki imigracyjnej nie ugnie się pod presją „krzyczącej garstki”, a niezaproszenie imigrantów byłoby „niezgodne z duchem Europy”. Co do krzyków, cały świat słyszał je raczej z ust ofiar zamachów w Berlinie czy Barcelonie, ale Frau Merkel chyba ich nie zarejestrowała, zajęta otwieraniem drzwi do Europy dla kolejnych przybyszów z „cywilizacji” islamu. Niestety, jej ostatnie słowa wskazują, że wciąż daleko jej jeszcze do refleksji pod tytułem: „Nie radzimy sobie z tymi, których już mamy, ale ściągamy nowych?”. Jest raczej na etapie: „Nie damy sobie odebrać wolności! Wystarczy, że pozostaniemy z dala od skupisk ludzkich i nie będziemy wychodzić po zmroku!”.
Godne najwyższej uwagi są także jej przemyślenia dotyczące tego, co jest, a co nie jest zgodne z „duchem Europy”. Mur dookoła Wieży Eiffla, betonowe bloki przy wejściu na najsłynniejsze europejskie promenady, zakazy wchodzenia na europejskie plaże nocą – bo przybysze gwałcą wtedy, biją i kradną, gwałty w wakacje i w Sylwestra, mordowanie dzieci na koncertach… To wszystko najwidoczniej jest zgodne z duchem Europy. Niezgodne zaś byłoby ograniczenie liczby terrorystów, którzy przypływają wraz z imigrantami, by zabijać niezgodne z duchem islamu kobiety i dzieci? Odważna teoria, Frau Merkel.
A jeśli dodamy do tego, że kontrkandydat Schulz i tak poszedłby dużo dalej, przyszłość Europy rysuje się gdzieś w drodze pomiędzy rzezią a przepaścią. Niemieckie media prześcigają się w pluciu na polski rząd, nazywając rządy Jarosława Kaczyńskiego „autorytarnymi”. Wygląda na to, że zgodnie z nowym „duchem Europy” Stary Kontynent sam wkrótce wyzionie ducha wraz ze swoimi dawnymi wartościami. Bo dziś - autorytaryzm jest wtedy, kiedy władza pyta społeczeństwo, czego ono chce, a potem to robi. Demokracja zaś – kiedy nie pyta i decyzje podejmuje w wąskim gronie.
A ponieważ te nowe wykładnie nie zdają na razie egzaminu, przy pomocy relokacji przywódcy proimigranckich krajów Europy Zachodniej chcą „uszczęśliwić”, przepraszam, „ubogacić” swoim szczęściem także inne narody. Bo niby dlaczego u nas ma być lepiej? Żeby Niemcy, Francuzi czy Włosi odkryli nagle, iż piekło terroryzmu nie musi być jedynym rozwiązaniem?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/355242-zgodnie-z-niemieckim-duchem-europy-europa-wkrotce-sama-wyzionie-ducha