To nie jest akademicka dyskusja, tylko ważny dzień, rozpoczynają się konsultacje ws. pytań referendalnych dotyczących tego, jak ma wyglądać Polska w przyszłości. Pan prezydent 3 maja powiedział, że w związku ze 100-leciem niepodległości naszego państwa ważne jest, ze byśmy świętując to stulecie, zastanowili się wspólnie, jak ta Polska ma wyglądać w przyszłości, jaką Polskę chcemy pozostawić potomnym
— powiedział w studio wPolsce.pl minister Andrzej Dera.
Dodał, ze konsultacje rozpoczną się w historycznym miejscu, w sali BHP Stoczni Gdańskiej – tam, gdzie powstawała „Solidarność”.
To nawiązanie do tradycji. Współorganizatorem pierwszego spotkania jest właśnie „Solidarność” - ruch, który spowodował przemiany w Polsce. Dziś pan prezydent powie, czego oczekuje, ukierunkuje tę dyskusję. To będzie ważne, ponieważ pan prezydent oczekuje, żeby obywatele włączyli się w dyskusję. Nie chce, żeby elity kierowały społeczeństwem mówiąc, co ma być w konstytucji. Chce odwrócenia narracji. Pan prezydent chce wsłuchać się w propozycje obywateli. Chce wiedzieć, jakiej chcą Polski
— wyjaśnił.
Podstawową sprawą w narracji referendalnej, konstytucyjnej, jest wsłuchanie się w głosy obywateli, różnych organizacji, jakiej chcą Polski, gdzie widzą mankamenty tego, co jest dzisiaj – mówił Dera.
Konstytucja ma już 20 lat, więc warto się zastanowić co w niej zmienić. Tym bardziej, że szereg orzeczeń TK w oparciu o tę konstytucję jest później powszechnie krytykowane przez obywateli i coś z tą konstytucją jest nie tak, co widzą sami obywatele. Główny spór który tutaj jest, to w moim odczuciu, kwestia funkcjonowania władz w państwie
— stwierdził Andrzej Dera.
Wyjaśnił, że nie spotkał się jeszcze w innych krajach z takim systemem władzy, jaki jest w Polsce. Określił go jako połączenie systemu prezydenckiego i kanclerskiego. Ocenił jednak, że ten eksperyment nie do końca się udał.
Wielu ekspertów mówi, żeby wybrać jeden albo drugi system, ponieważ są one sprawniejsze, są czytelniejsze. One już się sprawdziły w innych demokracjach
— dodał.
Pytany o to, czy nie skończy się to na tym, że będzie milion propozycji, z których niewiele będzie wynikać podkreślił, ze temu mają służyć konsultacje, aby rozstrzygnąć te dylematy.
Po to będą również pytania referendalne. Na przykład to wynikające z naszej rozmowy: czy system prezydencki, czy kanclerski. Jeśli będzie takie pytanie, i Polacy opowiedzą się za którymś rozwiązaniem, to będzie to bardzo czytelna wskazówka. Wynik 52 do 48 da w takim wypadku możliwość wyboru tym, którzy będą ją pisali. Jeśli nie ma argumentów przekonujących społeczeństwo, to ci, którzy będą pisali konstytucję, będą mieli możliwość wyboru
— wyjaśnił prezydencki minister.
Pytany o to, czy sprawa nie skończy się tak, jak w przypadku referendum Bronisława Komorowskiego, że zainteresuje to kilka procent obywateli i cała debata pójdzie do kosza, minister podkreślił, że w tej kwestii widzi ogromną różnicę pomiędzy tymi dwiema inicjatywami.
Referendum Bronisława Komorowskiego było kompletnie bez sensu. Na starcie wszyscy mówili, że to co wymyślił pan prezydent Komorowski jest bezsensowne i niepotrzebne, ze to jakaś próba ratowania się w kampanii wyborczej. My mówimy o rzeczy fundamentalnej z punktu widzenia mnie, jako obywatela, moich dzieci, bo mówimy o przyszłości naszego kraju. Tu jest pytanie, czy nas, jako obywateli, interesuje przyszłość. To referendum jest przedkonstytucyjne. Według przepisów kolejne referendum będzie konstytucyjne. To referendum ma na celu wskazanie pytań dla obywateli, żeby się opowiedzieli, w jakim kierunku chcą iść
— mówił minister.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354704-dera-w-studio-wpolscepl-pan-prezydent-chce-wsluchac-sie-w-propozycje-obywateli-chce-wiedziec-jakiej-chca-polski-wideo