Dużym grzechem Stankiewicza jest także niezrozumienie, że i sam śp. Lech Kaczyński zmieniał się i zmieniał swoje poglądy wraz z rozwojem sytuacji. Doświadczaliśmy tego także (wraz z Piotrem Zarembą) w czasie pisania „Alfabetu Kaczyńskich”, w okresie gdy był prezydentem stolicy i walczył o stanowisko prezydenta Polski. Bywało, że opinia wypowiedziana na początku nagrań, po dwóch latach, gdy kończyliśmy dzieło, była zasadniczo korygowana. Sam prof. Kaczyński zresztą opowiadał nam o swojej ewolucji w różnych sprawach, w tym o swoich bolesnych rozczarowaniach niechęcią do współpracy, wręcz nienawiścią, ze strony establishmentu III RP. Lata przemysłu pogardy, którego doświadczał wraz z Marią Kaczyńską, też go zmieniły, utwardziły.
Zresztą, także na tej zdolności wyciągania wniosków polegała jego wielkość. Po to przecież organizował dyskusje, takie jak Seminaria Lucieńskie, gdzie istotą było dojście do nowych diagnoz, a zatem czasem także i zmiana wcześniejszych poglądów. Wektor główny jego działań pozostawał jednak niezmienny: była nią służba sprawie niepodległości Polski, jej mocy, dążenie do zbudowania sprawiedliwego państwa. Było nią dążenie do zastąpienia spatologizowanej III RP nowym państwem - IV Rzeczpospolitą. Ale dopuszczał nawet zasadnicze zmiany tempa, metod, wreszcie ludzi, z którymi to robił. Na tym przecież polega polityka!
No i jeszcze jedno: był politykiem od dawna widzącym w swoim bracie bliźniaku męża stanu. Uważał, że w wielu wcześniejszych sporach to Jarosław miał rację, potrafił to szczerze przyznać. Oczywiście, bywało odwrotnie, ale w tej braterskiej relacji to Jarosław Kaczyński nakreślał zwykle bieżący kurs polityczny,oczywiście po rozmowach z Lechem. Dlatego w mojej opinii nie ma wątpliwości, że dobra zmiana mogłaby na niego liczyć. I ręka by mu nie zadrżała, nie uległby szantażowi ulicy i presji towarzyskiej, bo wytrzymywał wielokrotnie większe przeciążenia. Kto wie, czy reformy nie szłyby szybciej, czy nie popychałby ich sam do przodu. Rozumiałby zapewne, że obecny układ sił wynika z ciężko wypracowanego sukcesu, który nie musi trwać wiecznie, który trzeba maksymalnie wykorzystać dla dobra Polski.
A jak ktoś mi nie wierzy, niech zerknie do przemówienia inauguracyjnego śp. prezydenta z 2005 roku. Znajdzie tam takie m.in. zdania:
Zadanie konkretne to usunięcie z naszego życia zjawisk patologicznych, a przede wszystkim wielkiej dziś przestępczości, szczególnie zaś przestępczości korupcyjnej - całego wielkiego pędu do uzyskania nieuprawnionych korzyści, który to pęd zatruwa społeczeństwo, deformuje jego konstrukcję, tworzy zbyt wielkie i niczym nieuzasadnione społeczne dystanse, degeneruje instytucje rynkowe, a przede wszystkim degeneruje aparat państwowy i uniemożliwia prawidłowe wypełnienie przez państwo jego elementarnych zadań.
Jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej uczynię wszystko, wszystko co możliwe, by oczekiwanie na wielką pozytywna zmianę nie zostało zawiedzione.
Jestem głęboko przekonany, że Polsce potrzebna jest nowa ustawa zasadnicza, która będzie lepiej niż obecna odpowiadać potrzebom czasu, likwidować sfery wyjęte spod społecznej kontroli, zmniejszać niebezpieczeństwo patologizacji państwa, eliminować nieodpowiedzialność. (…) Byłoby to uwieńczeniem budowy tego, co nazywamy IV Rzecząpospolitą.
Aby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być. Gdy chce się szacunku od innych, trzeba najpierw szanować siebie.
Mamy zmieniać Polskę, ale bez Was jej nie zmienimy. A zmienić koniecznie trzeba.
Naprawdę, żeby przerobić takiego prezydenta na niemal zwolennika kodziarzy i przeciwnika czy antytezę jego brata bliźniaka, wycierać sobie jego nazwiskiem buzię - to trzeba być… No, wiecie państwo sami kim.
W 2013 roku Marta Kaczyńska powiedziała tygodnikowi „wSieci”:
Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie.
Jestem przekonany, że dokładnie to samo, gdyby nadal był wśród nas, usłyszelibyśmy dziś od śp. Lecha Kaczyńskiego.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dużym grzechem Stankiewicza jest także niezrozumienie, że i sam śp. Lech Kaczyński zmieniał się i zmieniał swoje poglądy wraz z rozwojem sytuacji. Doświadczaliśmy tego także (wraz z Piotrem Zarembą) w czasie pisania „Alfabetu Kaczyńskich”, w okresie gdy był prezydentem stolicy i walczył o stanowisko prezydenta Polski. Bywało, że opinia wypowiedziana na początku nagrań, po dwóch latach, gdy kończyliśmy dzieło, była zasadniczo korygowana. Sam prof. Kaczyński zresztą opowiadał nam o swojej ewolucji w różnych sprawach, w tym o swoich bolesnych rozczarowaniach niechęcią do współpracy, wręcz nienawiścią, ze strony establishmentu III RP. Lata przemysłu pogardy, którego doświadczał wraz z Marią Kaczyńską, też go zmieniły, utwardziły.
Zresztą, także na tej zdolności wyciągania wniosków polegała jego wielkość. Po to przecież organizował dyskusje, takie jak Seminaria Lucieńskie, gdzie istotą było dojście do nowych diagnoz, a zatem czasem także i zmiana wcześniejszych poglądów. Wektor główny jego działań pozostawał jednak niezmienny: była nią służba sprawie niepodległości Polski, jej mocy, dążenie do zbudowania sprawiedliwego państwa. Było nią dążenie do zastąpienia spatologizowanej III RP nowym państwem - IV Rzeczpospolitą. Ale dopuszczał nawet zasadnicze zmiany tempa, metod, wreszcie ludzi, z którymi to robił. Na tym przecież polega polityka!
No i jeszcze jedno: był politykiem od dawna widzącym w swoim bracie bliźniaku męża stanu. Uważał, że w wielu wcześniejszych sporach to Jarosław miał rację, potrafił to szczerze przyznać. Oczywiście, bywało odwrotnie, ale w tej braterskiej relacji to Jarosław Kaczyński nakreślał zwykle bieżący kurs polityczny,oczywiście po rozmowach z Lechem. Dlatego w mojej opinii nie ma wątpliwości, że dobra zmiana mogłaby na niego liczyć. I ręka by mu nie zadrżała, nie uległby szantażowi ulicy i presji towarzyskiej, bo wytrzymywał wielokrotnie większe przeciążenia. Kto wie, czy reformy nie szłyby szybciej, czy nie popychałby ich sam do przodu. Rozumiałby zapewne, że obecny układ sił wynika z ciężko wypracowanego sukcesu, który nie musi trwać wiecznie, który trzeba maksymalnie wykorzystać dla dobra Polski.
A jak ktoś mi nie wierzy, niech zerknie do przemówienia inauguracyjnego śp. prezydenta z 2005 roku. Znajdzie tam takie m.in. zdania:
Zadanie konkretne to usunięcie z naszego życia zjawisk patologicznych, a przede wszystkim wielkiej dziś przestępczości, szczególnie zaś przestępczości korupcyjnej - całego wielkiego pędu do uzyskania nieuprawnionych korzyści, który to pęd zatruwa społeczeństwo, deformuje jego konstrukcję, tworzy zbyt wielkie i niczym nieuzasadnione społeczne dystanse, degeneruje instytucje rynkowe, a przede wszystkim degeneruje aparat państwowy i uniemożliwia prawidłowe wypełnienie przez państwo jego elementarnych zadań.
Jako Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej uczynię wszystko, wszystko co możliwe, by oczekiwanie na wielką pozytywna zmianę nie zostało zawiedzione.
Jestem głęboko przekonany, że Polsce potrzebna jest nowa ustawa zasadnicza, która będzie lepiej niż obecna odpowiadać potrzebom czasu, likwidować sfery wyjęte spod społecznej kontroli, zmniejszać niebezpieczeństwo patologizacji państwa, eliminować nieodpowiedzialność. (…) Byłoby to uwieńczeniem budowy tego, co nazywamy IV Rzecząpospolitą.
Aby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być. Gdy chce się szacunku od innych, trzeba najpierw szanować siebie.
Mamy zmieniać Polskę, ale bez Was jej nie zmienimy. A zmienić koniecznie trzeba.
Naprawdę, żeby przerobić takiego prezydenta na niemal zwolennika kodziarzy i przeciwnika czy antytezę jego brata bliźniaka, wycierać sobie jego nazwiskiem buzię - to trzeba być… No, wiecie państwo sami kim.
W 2013 roku Marta Kaczyńska powiedziała tygodnikowi „wSieci”:
Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie.
Jestem przekonany, że dokładnie to samo, gdyby nadal był wśród nas, usłyszelibyśmy dziś od śp. Lecha Kaczyńskiego.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354500-gdyby-sp-lech-kaczynski-nadal-byl-wsrod-zywych-mowilby-jasno-stojcie-przy-jaroslawie?strona=2