Powoli wygasa paliwo ataku na rząd, którym stały się dla opozycji tragiczne dla wielu naszych rodaków skutki nawałnic, jakie przeszły blisko dwa tygodnie temu nad częścią obszarów Polski. Ale już na widnokręgu pojawiła się nowa możliwość wywołania napięć społecznych. Dzięki inicjatywom stowarzyszeń antyrządowych i ich sympatyków, przy wsparciu wysoko postawionych przedstawicieli władzy samorządowej związanych z opozycją polityczną, zaczyna mieć realne kształty. Tym razem przybiera postać trudnej do ukrycia prowokacji.
Zaplanował ją KOD na 31 sierpnia. W dniu uroczystości rocznicy podpisania porozumień gdańskich. Dzień uznany za święto Solidarności. Prowokacja nie byłaby możliwa bez wsparcie władz Gdańska. A ściślej prezydenta miasta Pawła Adamowicza. Sytuacja jest bliźniaczo podobna do tej, jaka miała miejsce w Warszawie kilka miesięcy temu, kiedy ratusz wydał zgodę na demonstrację Obywateli RP na Krakowskim Przedmieściu, w miejscu gdzie tradycyjnie od ponad 80 miesięcy, 10 każdego miesiąca odbywają się uroczystości dla upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. Tym razem chodzi o uroczystości obchodzone raz w roku.
Gdańscy przeciwnicy obecnego obozu władzy, podpinający się pod szyld KOD, chcą wykorzystać święto Solidarności do wywołania napięcia i niepokojów. Byli na tyle chytrzy, że złożyli wniosek o zezwolenie na demonstrację w pierwszych godzinach wyznaczonego przez władze miasta terminu, od którego taką prośbę można było zgłosić. Byli po prostu pierwsi. Ten przebiegły ruch umożliwił im udane rozpoczęcie przeprowadzenie prowokacji, bo na 24 godziny zyskali status gospodarzy miejsca, w którym zaplanowali swoją demonstrację, na którą uzyskali zgodę prezydenta. A nie jest to byle jakie, przypadkowo wybrane miejsce. Dzięki życzliwości i zrozumienia władz miasta dostali zezwolenie na zagospodarowanie 31 sierpnia Placu Solidarności w Gdańsku. Poczuli się w ten sposób głównymi organizatorami uroczystości i do ich udziału zaprosili Solidarność. W ten sposób prawdziwi gospodarze, którzy od 30 lat obchodzili w tym miejscu święto, stali się gośćmi łaskawie zaproszonymi przez KOD. Zaproszenie należy traktować jako pierwszy etap prowokacji, którą zaplanowali na dzień uroczystości. Jak trafnie określił to Adam Borowski, działacz Solidarności: - To szczyt bezczelności, kiedy gospodarza zaprasza się na jego własną uroczystość.
Akcja przygotowywana przez KOD przypomina też operację jaką próbowali kodowcy zorganizować w Warszawie podczas ostatniego Marszu Niepodległości 11 listopada, zapowiadając swój udział w marszu. Szczęśliwie nie udało im się włączyć do pochodu i wywołać awantury, bo ich duża grupa została oddzielona kordonem policji.
Najprawdopodobniej na organizowany 31 sierpnia wiec pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców w ramach dalszego ciągu prowokacji, zjawić się mają wraz z liczną grupą kodowców Lech Wałęsa i Władysław Frasyniuk.
Wszystko więc zapowiada, że po to, aby nie dopuścić do ulicznych przepychanek i awantur, po raz pierwszy od 30 lat, uroczystości podpisania porozumień sierpniowych będą obchodzone z konieczności pod eskortą policji.
Można być też pewnym, że opozycja podburzająca do starć i ataków ulicznych, będzie – jak prawdziwy hipokryta - wylewać krokodyle łzy nad tym, jak duże pieniądze znowu trzeba było wydać na policję, zabezpieczającą państwowe uroczystości i biorących w nich udział przedstawicieli rządu.
Dla opozycji każda okazja jest dobra, by szturmować bramy, za którymi kryje się perspektywa władzy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354417-dla-opozycji-wszystko-staje-sie-narzedziem-do-ataku-na-oboz-wladzy-raz-zlowrogie-sily-natury-innym-razem-swieto-solidarnosci