Jeżeli organizacja, która dopiero co szła z esbekami, oprawcami i w ich obronie, a przeciw temu, czym była Solidarność, a teraz ta sama organizacja absolutnie bezczelnie zaprasza Solidarność na Europejski Dzień Solidarności, to brak mi słów
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Tomasz Panfil, historyk, Katolicki Uniwerstet Lubelski, Biuro Edukacji Narodowej IPN Lublin.
Lech Wałęsa od lat zaprzecza, jakoby współpracował z SB pomimo nowych faktów, które wypływają na światło dzienne. Dlaczego?
Już niedługo będziemy świętować 50-lecie wypierania się Lecha Wałęsy, że współpracował z bezpieką. On zaprzecza już 47 lat, bo to w grudniu 1970 r. objawił się stoczniowcom w oknie Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Gdańsku. To także 50 rocznica zaprzeczania Lecha Wałęsy temu, że związku ze Służbami Bezpieczeństwa polegały na czymś znacznie większym i gorszym, niż on twierdzi. Przecież on tłumaczy, że on brał od nich pieniądze po to, aby ich osłabić. Cała sprawa jest o tyle smutna i poważna, że nie ma chyba Polaka, który by nie darował Lechowi Wałęsie chwili słabości, gdyby się otwarcie do niej przyznał. Gdyby w latach 80. powiedział: „Wybaczcie, byłem młody, nieroztropny, obciążony rodziną, złamałem się, ale urwałem współpracę”, Polacy i tak do dziś nosiliby go na rękach. Gdyby powiedział, że zerwał współpracę w szczytowym momencie podległości PRL Związkowi Radzieckiemu, nie utraciłby w oczach Polaków.
Dlaczego dopiero teraz na jaw wychodzi fakt współpracy Lecha Wałęsy z SB? Są zarzuty, że to rząd PiS na niego zapolował. To możliwe?
Jest taka spiskowa teoria lewej strony, że to zemsta PiS-u. Oskarżenie Lecha Wałęsy o współpracę z bezpieką wynika z prostej chronologii wydarzeń. Lech Wałęsa wybrał swoją drogę. Inną od prawdy drogę. I ona doprowadziła go do miejsca, w którym jest dzisiaj. Oskarżenia dotyczą jego zeznań przed prokuratorami IPN w sprawie dokumentów wdowy po Czesławie Kiszczaku. One się odnalazły dopiero teraz. W dokumentach są pokwitowania i zobowiązania podpisane przez Lecha Wałęsy. Ten został poproszony o wyjaśnienia. I zaprzecza. Następnym logicznym krokiem jest skierowanie sprawy do sądu. Tak samo logicznie i chronologicznie, jak w każdym innym śledztwie. Tu nie chodzi o żadną wolę, a o pojawienie się dokumentów. Proszę pamiętać, że Lech Wałęsa na początku lat 90. zacierał ślady z teczek. Poznikały dokumenty, które w sposób bezsporny mogłyby świadczyć o jego współpracy z SB bądź też nie. Po śmierci Kiszczaka pojawiła się realna możliwość spojrzenia na te dokumenty.
Czy możliwe jest, tak jak twierdzi Lech Wałęsa, że kiszczakowe szafy zawierają dokumenty sfałszowane?
Ten problem powraca od samego początku. Już od powstania IPN. To pytanie, na ile wiarygodne są dokumenty SB. Odpowiedź jest prosta. Przyjmując, że dokumenty wytworzone przez SB są fałszywe, musielibyśmy uznać, że SB, czyli jak to nazwał Ryszard Terlecki, tarcza i miecz komunizmu, okłamywało swoich mocodawców. SB okłamywało samo siebie i PRL. To już stajemy wobec takiego absurdu, którego na zasadach logiki nie da się rozwiązać. Oczywiście są fałszywki i SB je kolportowało, ale były to dokumenty przygotowywane na użytek publiczny. Po to, by kogoś skompromitować na oczach społeczeństwa. Natomiast na swój własny użytek tego nie robiono. Tak jak nie robi tego żaden urząd państwowy. Nie okłamuje sam siebie i swoich zwierzchników, co do swojej działalności, współpracy, efektów. Zdarzały się fałszywe werbunki, ale były to incydentalne zdarzenia. Trwały do pół roku, do pierwszej kontroli wewnętrznej. Nie ma możliwości, żeby przez dziesiątki lat SB produkowała na swój użytek fałszywe dokumenty. SB nie przewidywała, że skończy się PRL i stanie się służbą ocenianą jako zbrodnicza. Byli służbą państwa totalitarnego i musieli mówić temu państwu prawdę.
Dzisiaj Lech Wałęsa bardziej identyfikuje się z Komitetem Obrony Demokracji, niż z Solidarnością. I to KOD zaprasza Solidarność na wspólne obchody uroczystości w Gdańsku. Jak to odbierać?
Dla mnie jest to coś niepojętego. Jeżeli organizacja, która dopiero co szła z esbekami, oprawcami i w ich obronie, a przeciw temu, czym była Solidarność, a teraz ta sama organizacja absolutnie bezczelnie zaprasza Solidarność na Europejski Dzień Solidarności, to brak mi słów. To pokazuje, że KOD jest u boków esbeków i u boku Wałęsy. To absolutnie cyniczne zakłamanie i stuprocentowa obłuda. Tylko w tych kategoriach można odbierać ich działanie.
Rozmawiała Edyta Hołdyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354412-nasz-wywiad-prof-tomasz-panfil-o-zaproszeniu-solidarnosci-przez-kod-to-absolutnie-cyniczne-zaklamanie-i-stuprocentowa-obluda