To co dzieje się na wybrzeżu stanowić mogłoby fabułę włoskiego kryminału o mafii. Mówi to każdy, kto zna realia Gdańska i Sopotu. Szczególnie ludzie powołani na stanowiska w ramach tzw. „dobrej zmiany”, którzy dostali jasne zadanie: zrobić porządek z wyjątkowo silnymi powiązaniami tamtejszych pracowników spółek Skarbu Państwa na stanowiskach kierowniczych z lokalnymi politykami, kancelariami prawnymi i ogólnie rozumianym wymiarem sprawiedliwości. Układ ten nie jest jednorodny, jego ma swoje wypustki we wszystkich partiach. Dlatego właśnie ludzie dobrej zmiany, ci od dawna wspierający przywracanie elementarnego ładu w kraju, w trójmieście spychani są na margines i poddawani ciągłemu atakowi.
Sieć powiązań biznesowo-towarzyskich i układu drenowania państwa ogniskowały się w największych firmach pomorskich jak Energa, gdzie z godnym podziwu uporem i determinacją walczy od niedawna prezes Daniel Obajtek, czy choćby wiecznie wstrząsana Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna, której szefowała z nadania Platformy Obywatelskiej pani Teresa Kamińska. To, co tam się działo, jest dziś obiektem wielowątkowego zainteresowania prokuratury i CBA. Ale czy sprawa będzie doprowadzona do końca? Nie jestem pewien. Bo układ miejscowy, odcięty w tych firmach od zasilania, wykorzystując słabość trójmiejskich struktur PiS i ich wewnętrzne skonfliktowanie oraz swoje kontakty towarzyskie w partii rządzącej, ostatnio mocno kontratakuje. Do odzyskania jest przecież wiele, a jeszcze więcej do zatuszowania.
Skala zjawiska jest tak duża, że na stanowiskach pozostają lub co gorsza powracać mają ludzie ściśle z tym układem związani. Trudno na razie ocenić czy to wynik świadomych decyzji rządzących czy efekty dworskich intryg (a umieją je robić!) ludzi dawnego układu.
To właśnie w Gdańsku – mieście portowym, mieście stoczniowym, priorytetowy projekt odbudowy przemysłu okrętowego torpedowany jest przez ludzi związanych z ukraińskim właścicielem stoczni Gdańsk i ludźmi, którzy ukraińskiego inwestora przyprowadzili. Przez 10 lat od 2007 roku stocznia była dewastowana a kolejne pieniądze wagonami wyjeżdżały ze skarbu państwa, dziś wciąż wszelkie plany naprawy są torpedowane a ludzie, którzy się ich podjęli zaszczuwani. Bez reakcji partii rządzącej.
Dalszy brak wymiany kadry urzędniczej w takich instytucjach jak urząd wojewódzki czy niższe szczeble w ministerstwach stanowi silne wzmocnienia byłego układu i stanowi doskonałe pozycje do sypania piachu w tryby dobrej zmiany.
To nie hipoteza, to już widać. Właśnie teraz na wybrzeżu wzmacniają się frakcje związane z osobami, które same potraciły stanowiska wskutek podejrzeń delikatnie mówiąc o nieuczciwość. I które w sposób ewidentny powiązane są z tymże układem. To wzmocnienie odbywa się skutkiem odsuwania od stanowisk osób które od zawsze były związane z partią rządzącą i przez wiele lat walczyły o odzyskanie normalności w kraju.
Poziom frustracji ludzi oczekujących na zmiany także na wybrzeżu jest ogromny. Czas zrobić tu chyba w końcu definitywny porządek.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354384-uklad-trojmiejski-jak-gangrena-nie-uciety-infekuje-dalej