Art.90 ust.1 Konstytucji zezwala na przekazywanie „organizacji międzynarodowej” kompetencji organów polskiej władzy państwowej w niektórych sprawach. Unia Europejska, uznana została przez ówczesne polskie władze, starające się o członkostwo w tej organizacji, za „organizację międzynarodową”. Polska przekazała jej traktatami już większość swych kompetencji, np. w sprawach gospodarczych ok. 90 proc.
Unia nie jest jednak tradycyjną „organizacją międzynarodową”, lecz hybrydą polityczno-organizacyjną, która ma cechy rozszerzającego swą władzę państwa. Powstają więc uzasadnione wątpliwości, czy Polska w ogóle mogła na podstawie art.90 przystąpić do innego, de facto tworzącego się państwa. Od swego powołania w latach 50-tych, w tym właśnie kierunku organizacja unijna (wówczas „wspólnotowa”) zmierzała. Unia Europejska jest faktycznym centrum polityczno-prawnym dla państw członkowskich, jest nadzorczą czapą polityczno-organizacyjno-prawną nad państwami narodowymi, które to państwa kolejno pozbawiane są swych naturalnych, państwowych i suwerennych kompetencji, przy swym dobrowolnym udziale i akceptacji.
Państwa te – niestety – dobrowolnie dokonują swej stopniowej samolikwidacji na rzecz tworzącego się państwa europejskiego zdominowanego przez Niemcy. Unia Europejska (wcześniej – Wspólnoty) już od lat 60-tych ewoluuje w sferze kulturowej i cywilizacyjnej, zmierzając w stronę organizacji bezbożnej, skierowanej na wypieranie cywilizacji łacińskiej, likwidację państw narodowych, w kierunku likwidacji wolności, w kierunku centralnego sterowana działaniami, a nawet myślami Europejczyków, w kierunku zbrodniczej, obyczajowej „równości” i lewackiej przemocy zaprzeczającej bezczelnie naturalnym prawom i zjawiskom.
Unia Europejska nie jest w rozumieniu tradycyjnego prawa międzynarodowego żadną „międzynarodową organizacją” opartą na suwerennej równości państw, czego wymagają fundamentalne zasady pokojowego współistnienia. Jest hybrydą patologii lewackiej, śmiertelnie – jak pokazują ostatnie przejawy dobrowolnej samozagłady Europy Zachodniej – zagrażającą ocalałym jeszcze, broniącym się przed tą antycywilizacją, państwom narodowym, np. Polsce i Węgrom. Polska nigdy nie miała prawa sprzedać się za jakiekolwiek finansowe korzyści, by tak totalnie przystąpić do agresywnej kontrkultury i politycznej utopii, którą od lat 90-tych widać już było gołym okiem.
W literaturze polskiego prawa sformułowano konieczne cechy „organizacji międzynarodowej”, do której nasze państwo mogłoby przystąpić i której mogłoby ewentualnie przekazać niektóre swe kompetencje, i która to organizacja mogłaby stanowić prawo bezpośrednio w Polsce obowiązujące. Uznano, że musiałaby to być organizacja, z którą Polskę „łączy wspólny system wartości uniwersalnych”. Polski, od chwili przystąpienia do UE, nie łączył jednak z tą organizacją żaden głębszy „wspólny system wartości uniwersalnych”, czego każdy przejaw unijnej przemocy stosowanej wobec Polski w różnych obszarach – i gospodarczej, i kulturowej, i obyczajowej, każdego niemal dnia dowodzi (np. naciski w sprawach aborcji, legalizacji związków homoseksualnych, wieku emerytalnego, urlopów macierzyńskich, dyskryminowanie polskiej gospodarki, zakłamywanie polskiej historii itp.) UE od dawna skierowana jest na walkę z cywilizacją chrześcijańską, z tradycyjną obyczajowością, z suwerennością i odrębnością państw narodowych, zmierzając do ich wchłonięcia. UE brutalnie niszczy kulturę i tradycje narodowe.
Art.90 Konstytucji zezwala na przekazanie niektórych kompetencji „organizacji międzynarodowej”, choć i takie zjawisko wydaje się bardzo dyskusyjne. Jednakże żaden przepis Konstytucji nie ma prawa zezwalać i nie może być interpretowany w taki sposób, by w istocie oznaczał zgodę na samolikwidację państwa polskiego i samopozbawianie się tożsamości i suwerenności, własnej kultury i obyczajowości. Każda kolejna ingerencja organów unijnych w obszary spraw społecznych, w obszar polskiej gospodarki, kultury, czy obyczajowości, polskiej suwerenności, dowodzą jak wielkim zagrożeniem dla Polski stała się unijna organizacja/państwo w obecnym kształcie. W praktyce mamy dziś do czynienia raczej z koniecznością stałej obrony ze strony Polski przed napastliwymi atakami i ingerencjami Unii w polskie interesy. Dziś, w istocie bez przerwy bronimy się przed skutkami naszego członkostwa w tej organizacji, a w istocie, przed skutkami udziału w tym unijnym państwie. Przypominać więc trzeba ciągle pytanie, czy coraz bardziej wątpliwe, jedynie punktowe, względne korzyści gospodarcze są warte utraty całej reszty, utraty naszej tożsamości?
Powyższe uwagi są moim osobistym poglądem, a nie stanowiskiem PiS.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/354192-czy-ue-jest-smiertelnym-zagrozeniem-dla-polski