Jeśli chodzi o mnie, robię to pro publico bono. Liczymy na patriotów. Jakąś część pieniędzy powinny pokryć zbiórki. Fundacja „Towarzystwo Patriotyczne” Jana Pietrzaka już rozprowadza pamiątkowe cegiełki wydrukowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Można je kupić wpłacając na specjalne konto. Najważniejsze jednak w tej chwili jest propagowanie tej idei
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Skrzyński, autor projektu Łuku Triumfalnego 1920 r. w Warszawie.
Andrzej Potocki: Skąd wzięła się u Pana inspiracja, by zacząć realizować taki pomysł?
Markiem Skrzyński: Rok temu przeczytałem felieton Jana Pietrzaka, w którym skarżył się na władze Warszawy. Nie pozwalały mu bowiem na realizację wielkiego projektu uczczenia zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej zwanej również Cudem nad Wisłą - Łukiem Triumfalnym. Ponieważ przyszedł mi do głowy pewien pomysł nagrałem się na jego telefoniczną sekretarkę. Następnego dnia oddzwonił i spotkaliśmy się. Wtedy przedstawiłem mu pomysł wybudowania monumentu na środku Wisły. Jak wiadomo magistrat pod kierownictwem Hanny Gronkiewicz – Waltz jest przeciwny temu pomysłowi i robi wszystko, żeby zablokować projekt upamiętnienia warszawskiej Wiktorii. Zbudowanie Łuku Triumfalnego w głównym nurcie królowej polskich rzek byłby jakby wyjściem spod jej jurysdykcji. Rzeka podlega pod ministerstwo ochrony środowiska. Poza tym projekt i lokalizacja nie kolidują z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Ale nie tylko.
Co poza tym?
To projekt pełen symboliki. 150-200 metrowej wysokości wbite w dno Wisły dwa potężne pylony zwieńczone koroną, polskim orłem i cyframi 1920. Do tego dwie zewnętrzne windy, które pozwalałyby zwiedzającym oglądać panoramę Warszawy. To wszystko połączone z brzegiem kładką dla pieszych. Lokalizacja pomiędzy Mostem Świętokrzyskim, a Śląsko-Dąbrowskim na wysokości Centrum Kopernika umożliwiłaby tysiącom warszawiaków i turystów zastanowienie się nad tym, co działo się w tamtych latach na bolszewicko-polskim froncie i jak ważne to było zwycięstwo w skali Europy oraz cywilizowanego świata. Pod łukiem mogłyby przepływać statki wycieczkowe, co podniosłoby atrakcyjność pomnika. Wbrew pozorom lekka architektura tej dużej budowli mogłaby stanowić przeciwwagę dla masywnej konstrukcji Pałacu Kultury i Nauki, który aspiruje do bycia „znakiem firmowym” stolicy. Wieża Zamku Królewskiego jest zbyt mała i ginie w cieniu tego molocha, który zafundowali nam sowieci. Nie może stanowić dla niego kontrapunktu. A Łuk tak. W dodatku symbolicznie łączyłby nasze ziemie wschodnie z zachodnimi. Trochę to może poetyckie, ale taka jest specyfika pamiątek narodowych.
Na jakim etapie jest obecnie projekt?
Na poziomie wstępnej koncepcji. Powstała wizualizacja, ale jeszcze bez takich szczegółów jak np. wspomniane windy. Chcielibyśmy, żeby projekt zaczął teraz „pracować” w internecie i zdobywał popularność.
Kto miałby sfinansować tę inwestycję?
Jeśli chodzi o mnie, robię to pro publico bono. Liczymy na patriotów. Jakąś część pieniędzy powinny pokryć zbiórki. Fundacja „Towarzystwo Patriotyczne” Jana Pietrzaka już rozprowadza pamiątkowe cegiełki wydrukowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Można je kupić wpłacając na specjalne konto. Najważniejsze jednak w tej chwili jest propagowanie tej idei. Chcielibyśmy by była gotowa za trzy lata na Setną Rocznicę Zwycięstwa. Nie wiem czy się uda. Czasu jest coraz mniej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353988-nasz-wywiad-autor-projektu-luku-triumfalnego-w-warszawie-liczymy-na-patriotow-jakas-czesc-pieniedzy-powinny-pokryc-zbiorki