Możemy sobie opowiadać a i tak na świecie i w Niemczech wiedzą, że to jakaś partyjka, jakiegoś Hitlera wymordowała w Polsce miliony Żydów. Przecież logika kazałaby francuskich mordować we Francji, niemieckich w Niemczech, skoro więc ginęli w Polsce, to coś jest na rzeczy.
Że nigdzie za pomoc Żydom nie groziła kara śmierci, jak w Polsce, tego już nie ma w pamięci Zachodu, choć logika podpowiada, że skoro była kara to było i zjawisko.
Inaczej czyszczono pamięć na Zachodzie, inaczej historię przemilczano u nas.
Dwa co najmniej pokolenia Niemców odzwyczajano od skojarzeń z faszyzmem, wycierano z pamięci Holocaust jako dzieło niemieckie - następców Schillera i Goethego aż zarzuty przeniosły się wreszcie na Wschód i zapłata za wojnę stała się niewyobrażalna.
Także dla redaktora Lisa, który wykrzykiwał ledwo co, że mówienie o reparacjach, to „zdrada narodowa”.
Minął tydzień a redaktor nie jest w areszcie, co zapowiadał on i redaktor Żakowski, my pozostajemy w zadumie – dla jakich powodów odszkodowania są zdradą narodową, a nie ich brak?
Bo jeśli nawet ktoś, kiedyś ich się zrzekł, to kto, kiedy i jak się nazywał?
Kto wie, czy nie padłyby znane nazwiska.
Dziwne, że nikt tego pytania nie stawia, tylko cham jakiś.
W Polsce Kościół od wieków – tak od wieków już – stał po stronie narodu, więc stał się pierwszą ofiarą nagonki, takiej jak we Francji, gdzie za bardzo za nikim nie stał, chyba, że w Wielkiej Rewolucji, więc ma za swoje.
Kto by dziś pamiętał, że to nie u nas, ale we Francji, nie kto inny jak Sarkozy w swojej mowie, ale wyborczej, powiedział o rewolucji z czasów, które próbuję dziś wspominać:
Maj 68 r. pozostawił nam ideologię intelektualnego i moralnego relatywizmu. Spadkobiercy maja 68 przeforsowali pogląd, że wszystko ma tę samą wartość, że od teraz nie ma różnicy pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem, pięknem i brzydotą. (…)Kult bożka pieniądza, pogoń za szybkim zyskiem, spekulacje, patologie kapitalistycznych rynków finansowych mają swoje źródło w wartościach maja 68. Jeśli nie ma już żadnych reguł, żadnych norm, żadnej moralności, żadnego szacunku, żadnych autorytetów, wtedy wszystko wolno.
Jak dojdą do tego wstydy za kolonializm i za barbarzyński stosunek do obcych, będący bazą Holocaustu, to widzimy, że lewacka otwartość na wszystkich, z nadzieją, że się opłaci, że moralne jest niszczenie religii własnej a popieranie obcych, wytłumaczy może idiotyczne zapętlenie Zachodu sprawą obcych i zamachowców.
Tam nawet nie przyjdzie do głowy, wschodni pomysł, by wysłać pół miliona żołnierzy, cztery tysiące czołgów i będzie po krzyku.
To się nie godzi, to nieprzyzwoite i dalekie od demokracji. Pewnie, powiedzmy jednak, że to Niemcy i Rosjanie zyskali już w potocznej świadomości patent na odpowiedzialność zbiorową i pacyfikację pancerną jako środki skuteczne przecież, a że niczego nie wymyślono w zamian, to już inna sprawa i tylko totalitaryzmy się cieszą. Jak to Hunowie.
Przeto na celowniku uwagi Europy będzie sprawa obsady stanowiska sędziego w Koźlu czy Suwałkach, a nie wysadzanie się przygarniętych wyznawców w imię nienawiści do wszelkich żywych i przypadkowych nawet przeciwników.
Tego nawet nie wypada tak powiedzieć – przecież mówi się, że więcej ludzi ginie w wypadkach, niż w zamachach, więc nie ma problemu.
A jak proporcje się odwrócą? A jak mądrość wróci i porównanie wypadku losowego z morderstwem będzie uznane za objaw debilizmu?
Chyba będzie za późno, ale świat będzie trwał dalej.
Z nami lub bez nas.
Ciekawe, o czym będzie myślał starzec w kolejną rocznicę praskiej, warszawskiej i paryskiej wiosny, za kolejne lat pięćdziesiąt.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Możemy sobie opowiadać a i tak na świecie i w Niemczech wiedzą, że to jakaś partyjka, jakiegoś Hitlera wymordowała w Polsce miliony Żydów. Przecież logika kazałaby francuskich mordować we Francji, niemieckich w Niemczech, skoro więc ginęli w Polsce, to coś jest na rzeczy.
Że nigdzie za pomoc Żydom nie groziła kara śmierci, jak w Polsce, tego już nie ma w pamięci Zachodu, choć logika podpowiada, że skoro była kara to było i zjawisko.
Inaczej czyszczono pamięć na Zachodzie, inaczej historię przemilczano u nas.
Dwa co najmniej pokolenia Niemców odzwyczajano od skojarzeń z faszyzmem, wycierano z pamięci Holocaust jako dzieło niemieckie - następców Schillera i Goethego aż zarzuty przeniosły się wreszcie na Wschód i zapłata za wojnę stała się niewyobrażalna.
Także dla redaktora Lisa, który wykrzykiwał ledwo co, że mówienie o reparacjach, to „zdrada narodowa”.
Minął tydzień a redaktor nie jest w areszcie, co zapowiadał on i redaktor Żakowski, my pozostajemy w zadumie – dla jakich powodów odszkodowania są zdradą narodową, a nie ich brak?
Bo jeśli nawet ktoś, kiedyś ich się zrzekł, to kto, kiedy i jak się nazywał?
Kto wie, czy nie padłyby znane nazwiska.
Dziwne, że nikt tego pytania nie stawia, tylko cham jakiś.
W Polsce Kościół od wieków – tak od wieków już – stał po stronie narodu, więc stał się pierwszą ofiarą nagonki, takiej jak we Francji, gdzie za bardzo za nikim nie stał, chyba, że w Wielkiej Rewolucji, więc ma za swoje.
Kto by dziś pamiętał, że to nie u nas, ale we Francji, nie kto inny jak Sarkozy w swojej mowie, ale wyborczej, powiedział o rewolucji z czasów, które próbuję dziś wspominać:
Maj 68 r. pozostawił nam ideologię intelektualnego i moralnego relatywizmu. Spadkobiercy maja 68 przeforsowali pogląd, że wszystko ma tę samą wartość, że od teraz nie ma różnicy pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem, pięknem i brzydotą. (…)Kult bożka pieniądza, pogoń za szybkim zyskiem, spekulacje, patologie kapitalistycznych rynków finansowych mają swoje źródło w wartościach maja 68. Jeśli nie ma już żadnych reguł, żadnych norm, żadnej moralności, żadnego szacunku, żadnych autorytetów, wtedy wszystko wolno.
Jak dojdą do tego wstydy za kolonializm i za barbarzyński stosunek do obcych, będący bazą Holocaustu, to widzimy, że lewacka otwartość na wszystkich, z nadzieją, że się opłaci, że moralne jest niszczenie religii własnej a popieranie obcych, wytłumaczy może idiotyczne zapętlenie Zachodu sprawą obcych i zamachowców.
Tam nawet nie przyjdzie do głowy, wschodni pomysł, by wysłać pół miliona żołnierzy, cztery tysiące czołgów i będzie po krzyku.
To się nie godzi, to nieprzyzwoite i dalekie od demokracji. Pewnie, powiedzmy jednak, że to Niemcy i Rosjanie zyskali już w potocznej świadomości patent na odpowiedzialność zbiorową i pacyfikację pancerną jako środki skuteczne przecież, a że niczego nie wymyślono w zamian, to już inna sprawa i tylko totalitaryzmy się cieszą. Jak to Hunowie.
Przeto na celowniku uwagi Europy będzie sprawa obsady stanowiska sędziego w Koźlu czy Suwałkach, a nie wysadzanie się przygarniętych wyznawców w imię nienawiści do wszelkich żywych i przypadkowych nawet przeciwników.
Tego nawet nie wypada tak powiedzieć – przecież mówi się, że więcej ludzi ginie w wypadkach, niż w zamachach, więc nie ma problemu.
A jak proporcje się odwrócą? A jak mądrość wróci i porównanie wypadku losowego z morderstwem będzie uznane za objaw debilizmu?
Chyba będzie za późno, ale świat będzie trwał dalej.
Z nami lub bez nas.
Ciekawe, o czym będzie myślał starzec w kolejną rocznicę praskiej, warszawskiej i paryskiej wiosny, za kolejne lat pięćdziesiąt.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353973-smutne-jest-zycie-staruszka?strona=2