Duma sprzątaczka i dresiara z karkiem, co też się stało z Migalskim Markiem… Nie, nie będę rymował na cześć pana doktora. Pamiętamy? To ten, który – jak sam mówił – będąc ornitologiem, chciał poczuć się ptakiem, a ostatecznie został nielotem. Pan Marek jest jednym z niewielu polityków, których miałem okazję poznać osobiście. Znajomość trwała mniej więcej kwadrans, wzywały go obowiązki eurodeputowanego z ramienia PiS. Pominąć muszę w tej krótkiej opowieści przeróżne większe i mniejsze osiągnięcia publicystyczne Migalskiego z ostatnich kilku sezonów. Dość wspomnieć, że jest dziś częstym gościem TVN, i to w kwestiach tak kluczowych, jak np. moda na selfie.
Pytanie zawarte w moim poruszającym dwuwersie o dresiarce i Migalskim nie odnosi się zatem do zmiany jego poglądów, nie jest też złośliwością związaną z jego nowymi medialnymi przyjaciółmi – wszak nigdy specjalnie go nie szykanowali. Chodzi wyłącznie o reakcję Migalskiego na zamachy w Barcelonie i Cambrils. Reakcję, która każe zapytać, czy to zwykły, pospolity i jakże ludzki przejaw tzw. alkotwittera (autor stuka w klawiaturę, choć sam jest nastukany), czy też Migalski z zimną kalkulacją próbuje już u progu zablokować w pewnych mediach dyskusję na temat kondycji dzisiejszej Europy. Inaczej bowiem niż cynizmem takiego zbagatelizowania śmierci 14 niewinnych przechodniów, w tym dzieci, wytłumaczyć nie sposób. Cóż napisał pan doktor? Przypomnijmy, bo warto.
W długi weekend Polacy zabili na polskich drogach 30 Polaków. To info dla „przerażonych skalą zamachu” w Barcelonie. #2RazyWięcej”.
A potem dodał:
Skala zamachu? Prymitywne zabicie jedynie 13 osób (z szacunkiem dla wszystkich ofiar). Skala jest dramatycznie… mała”.
Jak widać, tzw. polityczna poprawność potrafi zaślepić pacjenta tak bardzo, że już nawet nie dostrzega różnicy między zamachem terrorystycznym a wypadkiem drogowym. Między morderstwem z zimną krwią dokonanym na dzieciach - z tragicznymi w skutkach błędami kierowców. Z tysiąca pytań, które można by zadać Migalskiemu, licząc na zderzenie, ale jego szarych komórek, wybieram takie: czy kierowca potrąca pieszego umyślnie, grożąc jednocześnie, że będzie czynił to nadal? Dlaczego cały cywilizowany świat, z wyłączeniem pana doktora, śle dziś kondolencje i zapowiada wzmożenie walki z terrorem, cokolwiek to oznacza? Czy dzieje się tak po każdej kolizji drogowej, w której ginie 14 osób?
Jak wytłumaczyć Migalskiemu sprawy tak podstawowe? Może rysunkiem. Opowiem go oczywiście, nie narysuję. Autorem jest niejaki „Andrzej Rysuje”, a rzecz znalazłem na Twitterze. Przed telewizorem siedzi nieogolony facet z browarem w łapsku, a z telewizora płynie głos spikerki: „Teraz doniesienia ze świata nauki. Astrofizycy pomylili się w obliczeniach wieku wszechświata o kilka miliardów lat”. Komentarz faceta: „Debile”.
Ale żeby podobnie zachowywał się doktor politologii? Najmundrzejszy z mundrych? I po tak strasznych scenach, nad którymi płacze pół świata, siada w fotelu z browarem w łapsku i kombinuje, jak zwrócić na siebie uwagę w sposób najtańszy z możliwych? To już nie jest parcie na rozgłos, ale zaparcie. Najgorsze z możliwych – zaparcie się samego siebie. Wygląda na to, że sławny „ornitolog” tym razem postanowił poczuć się ptakiem wysiadującym jaja. I rzeczywiście, są efekty.
Tylko już nie wiem, co gorsze: kurzy móżdżek czy skrajny cynizm. Bo najgorsze na pewno jest to, że wcale nie muszą się wykluczać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353917-ornitolog-migalski-chcial-poczuc-sie-ptakiem-ale-przeciez-drob-tez-ma-dziob
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.