Te wakacje zasłynęły wprowadzeniem do słownika słowa astroturfing. Finansowany przez zagranicę atak na naszą demokrację ściągnął maskę. Nie udało się zorganizować puczu w białych rękawiczkach, ani w grudniu, ani w lipcu. Próbowano wykorzystując metody określane właśnie mianem astroturfingu wywołać pozór, że to obywatele zagrożeni w swoich wolnościach spontanicznie chcą „wyłączyć rząd”. To naukowo wspierane kłamstwo poniosło klęskę. Okazało się i to nie domyślnie tylko czarno na białej róży, że tu swobodnie działa V kolumna, a przez fundacje o szlachetnych nazwach płyną z zagranicy pieniądze na rewoltę.
I jak się zachowała totalna opozycja? Chyba powinni stanąć ramię w ramię z rządem i potępić takie praktyki zagrażające suwerenności Polski. Przecież to jest niedopuszczalna ingerencja w nasz demokratyczny porządek. Zresztą z nadużywaniem zwrotu „demokratyczny” przez złodziei symboli chcących wywołać zamęt.
Okazało się, że nawet w takim momencie, całkiem ewidentnym, przywódcy formatu Grzegorza Schetyny, Ryszarda Petru czy drugi sort polityczny reprezentowany przez Władysława Kosiniaka – Kamysza, Borysa Budkę i myszkę, która chciała ryknąć, otwarcie stanęli po stronie antypolskich interesów. Wręcz garnęli się na sceny, kiedy próbowano wyciągać na ulicę ludzi podburzonych „skokiem” władzy na sądownictwo. Uprzednio zresztą wywiązali się jak potrafili z narzuconych zadań i rozrabiali w Sejmie i Senacie próbując zastopować reformatorskie ustawy.
I tu nie od rzeczy jest zapytać wprost: Czy w Polsce działa opozycja czy agentura opłacana przez obce mocarstwa? Bo to mimo wszystko jest drobna, ale zasadnicza różnica.
Znaleźliśmy się jako państwo w dosyć paradoksalnej rzeczywistości. Lepsze życie obywateli działa jak płachta na byka na osoby związane z III RP. Każdy miesiąc rządów PiS pokazuje z jaką patologią mieliśmy do tej pory do czynienia. Mówi się o 220 miliardach wyprowadzonych z budżetu w ostatnich latach dzięki karuzelom VAT-owskim. Ale to jest tylko jedna z form złodziejstwa na przemysłową skalę, pewnie były też i inne. Autostrady, Stadion Narodowy kosztujący tak z miliard więcej niż zakładano i pewnie wiele innych afer i aferek dewastowało naszą gospodarkę. A gdyby tak zliczyć cały majątek narodowy rozgrabiony po 1989 roku dzięki planowi Balcerowicza i innym kombinacjom międzynarodowych cwaniaków, to być może kwota sięgnęłaby tych bajońskich bilionów wymienianych jako należne nam w ramach wojennych odszkodowań od Niemców. Co intrygujące, ci którzy rozkradali nas latami teraz najbardziej protestują przeciwko upominaniu się o reparacje wojenne. A co nie mniej ciekawe, trudno spotykać się z ich strony z jakąkolwiek refleksją, nie mówiąc już o dziwactwie typu skrucha. Z premedytacją nas zubażali i są z siebie bardzo zadowoleni, a wręcz dumni. Ich linie rozumowania oddaje najlepiej przypadek pani prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz – Waltz. Doszła do wniosku, że jej osobiste kary, nałożone przez komisję do spraw reprywatyzacji powinni zapłacić warszawiacy. Między innymi, ci którzy zostali pozbawieni mieszkań przez szalbierzy, tolerowanych (co najmniej) przez panią prezydent. Czyli karę de facto zapłacą poszkodowani. A jeszcze pani HGW sobie wynajęła prawników za 400 tys. zł z miejskiego budżetu, żeby tych 12 tys. nie wyciągnąć z własnej kieszeni. Platforma to są właśnie tego pokroju ludzie. Dla nich dobro publiczne nie istnieje. Istnieje tylko ich pazerny, własny interes i interes tych, którzy mogą im gwarantować bezkarność. A kto im może tę bezkarność gwarantować? No ci, którzy organizowali proceder łupienia Polski. I nie łudźmy się to nie były jakieś pokątne grupy przestępcze. Żeby tego rzędu kwoty wyprowadzać z państwowej kasy, i co więcej, żeby nikt tego zupełnie nie zauważał, i to na szczeblu premiera czy ministra finansów, musiały ochronę „biznesu” gwarantować wyspecjalizowane służby obcych państw. Bycie na niemieckich usługach bez żadnej krępacji demonstruje Donald Tusk. Gdy zaczął mu się tutaj palić grunt pod nogami, natychmiast koło ratunkowe rzuciła mu Angela Merkel, ewakuując na z góry upatrzone europejskie pozycje. Zdążył jednak jeszcze pozbawić nas Ciechu czyli ponad dwudziestu zakładów chemicznych światowej klasy. A ile przed tym sprzeniewierzył? Może ktoś by to spróbował policzyć. W czasach, kiedy mieliśmy największą pomoc unijną, trzeba było jeszcze podnosić wiek emerytalny, rozkraść OFE, a co najgorsze zaciągnąć ok. 500 mld kredytów w bankach komercyjnych.
Właśnie to, że próbujemy się jako państwo wydobyć z niewoli ekonomicznej tak bulwersuje światową finansjerę. To jest gra o biliony wyprowadzane dotąd z Polski. I dozorcami tego stanu jest tzw. opozycja totalna. Oni nie mają żadnej wizji rozwoju państwa. Żadnego pozytywnego programu. Ich horyzonty sięgają wyłącznie tego jak czerpać korzyści będąc uczynnymi pomagierami wrogów Polski. I jak obalić rząd wybrany w pierwszych wyborach bez milionów głosów nieważnych, ruskich serwerów i PKW szkolonej w Moskwie.
My walczymy w tej chwili o niepodległość tak jak walczyli nasi przodkowie. Są inne metody podbijania krajów niż kiedyś i my jesteśmy takim krajem nowocześnie podbitym. Krajem, któremu mogą grozić jakieś indywidua z Brukseli, też nie wiadomo na czyim żołdzie pozostające. Krajem, któremu chce się narzucać przyjmowanie niby uchodźców, których zaprosiła sobie kanclerz Niemiec.
Dlatego w naszym interesie jest konieczne by precyzyjnie rozróżniać prawdziwą opozycję od V kolumny. Opozycja jest czymś ozdrowieńczym dla demokracji. V kolumna tylko wyniszcza kraj jak robactwo. I należy ich traktować tak samo poważnie jak korniki w Puszczy Białowieskiej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353675-jak-rozroznic-opozycje-totalna-od-v-kolumny-cel-identyczny-niszczyc-wszystko-co-jest-korzystne-dla-polakow