Abp Jędraszewski jednoczy ludzi wokół siebie nie dlatego, że kokietuje z polityką, ale dlatego, że stoi przy najbardziej podstawowych wartościach, takich jak wiara, naród, wolność czy prawda. Wciąż nawołuje do uszanowania ludzkiej godności, która przysługuje przecież nie tylko młodym i zdrowym, ale także chorym i samotnym. Widziałem go obejmującego osobę bezdomną czy błogosławiącego niepełnosprawne dziecko, zupełnie jak papież Franciszek, z tą jednak różnicą, że w jego przypadku media wolą tego nie zauważyć. Abp Marek Jędraszewski walczy o ludzką godność.
„Nic nie jest bardziej bolesne niż zranienie ludzkiej godności, nic bardziej nie poniża niż niewola. Ludzka godność i wolność są prawem naturalnym. Albo je zachowamy albo zginiemy – z godnością.” To słowa Cycerona, napisane jeszcze przed narodzinami Chrystusa. Już rzymski filozof wiedział, że naruszenie podstawowych wartości oznacza śmierć ludzkości. Dlatego należy ich bronić. Tak jak wtedy, tak i dziś istnieją ci, którzy te wartości chcą wyszydzić albo zniszczyć. W tej perspektywie należy odczytywać także ataki na abpa Jędraszewskiego.
Gdzie on mówi prawda, oni mówią relatywizm. On mówi wolność, a oni swawola. On – godność, oni – tolerancja. Ta perwersja podstawowych pojęć jest głównym narzędziem tych, którzy walczą z Kościołem i prawdą ewangeliczną, ale także z narodem czy patriotyzmem. Nie jest zatem niczym dziwnym, że Friedrich Nietzsche, ojciec relatywizmu, kpił z pojęcia godności.
Arcybiskupa napastują także ci, którym nie zależy na jedności polskiego narodu, bo mają obcych mocodawców albo reprezentują skrajnie antypolski światopogląd. Dlatego warto spojrzeć, kto jest autorem tekstu z Wirtualnej Polski. Niejaki Dariusz Bruncz, obdarzony miernym piórem, który sam o sobie pisze, iż „dziennikarzuje”, a na swoim Twitterze z lubością wrzuca wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej (szczególnie Radosława Sikorskiego) lub posty w języku niemieckim. Górnolotnie innym zarzuca politykierstwo, ale sam o „Gazecie Polskiej” pisze, że jest „naziolska” (nota bene sprawa dla prokuratury), a o ministrze Waszczykowskim, że „przynosi Polsce wstyd”. Oprócz tego pan redaktor prowadzi portal nieprzychylny (mówiąc łagodnie) katolicyzmowi.
Lamentowanie niemiecko-szwajcarskiego „Newsweeka” też jest jasne – to pismo słynie z histerycznej nienawiści do wszystkiego, co polskie, wystarczy spojrzeć na wiele tekstów, w których sumptem obraża się cały naród polski jako prostacki i niegospodarny. Tygodnik Tomasza Lisa powiela tym samym stereotyp pt. „Polnische Wirtschaft”, który od stuleci jest obecny w niemieckiej literaturze. To pokazuje, kto rządzi tym pismem i po co. Natomiast autorem tekstu jest czynny polityk Platformy Obywatelskiej, były redaktor „Tygodnika Powszechnego”. To mówi wszystko.
Nie jest więc żadną niespodzianką, że takim osobom abp Marek Jędraszewski się nie podoba. Mimo wszystko zaskakuje jednak prymitywizm tego ataku. Autor na WP określa arcybiskupa przykładowo mianem „fightera w sprawach moralno-etycznych” okraszając to konotacją jednoznacznie pejoratywną. Zapytam więc inaczej – to o co biskup ma walczyć, jeżeli nie o sprawy moralno-etyczne? Kościół nie jest instytucją charytatywną, ale powołaną przez Chrystusa i jej obowiązkiem nałożonym przez samego Jezusa jest głoszenie Jego Nauki. Sam Chrystus był fighterem, jeżeli chcemy się trzymać tego języka, i szedł pod prąd ówczesnym trendom, ale trwał przy prawdzie. To jest właśnie wyznacznikiem dobrego kapłana, a nie poklask Wirtualnej Polski, Tomasza Lisa czy innych mediów mainstreamowych. Wręcz przeciwnie, tego typu poklask byłby podejrzany.
Co więcej, Chrystus przepowiedział Swoim uczniom, żeby się tych ataków spodziewali.
Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15, 18-19].
Wystarczy spojrzeć, do czego doprowadziła szukająca aprobaty „ze świata” doktryna protestancka albo jaki jest stan Kościoła katolickiego w niektórych krajach Zachodu, gdzie uznanie stawia się wyżej od prawdy. Abp Marek Jędraszewski pozostaje wiernym świadkiem Ewangelii i Bogu dzięki, bo takie jest jego arcypasterskie zadanie.
I trzeba być wyjątkowo krótkowzrocznym, aby taką postawę łączyć z jakąkolwiek partią polityczną. Gdy świat jeszcze nie słyszał o Polsce, a co dopiero o PO czy PiS, Kościół już głosił prawdę Chrystusa i ona zawsze kogoś uwierała. Tak musi być, bo ona jest niewygodna oraz trudna i jak wszystko, co wartościowe, wymaga wysiłku.
Dodatkowo autor tekstu na WP powołuje się na obraz z „Władcy Pierścieni”, aby ukazać zagrożenie płynące rzekomo od Kościoła, co jest wyjątkowo nietrafnym porównaniem, gdyż autor tej epokowej powieści, J.R.R. Tolkien, akurat był gorliwym katolikiem – jego syn został księdzem, a sam pisarz twierdził, że „jedynym lekiem na słabnącą wiarę jest Komunia.”
Równie prymitywne są manipulacje, jakoby abp Marek Jędraszewski nie widział miejsca dla Polski w Europie. Wręcz przeciwnie, arcybiskup za św. Janem Pawłem II powtarza, że Polska jest integralną częścią Europy, a nie musi dopiero do niej wchodzić. Ma ją wzbogacić o swoją kulturę i tradycję chrześcijańską, a nie poddawać się antyeuropejskim trendom brukselskim. Tu znów chodzi o godność, którą jednak ciężko znaleźć w redakcjach przyzwyczajonych do zaspokajania potrzeb zagranicznych właścicieli.
Natomiast za skandaliczny uważam fragment tekstu w „Newsweeku”, w którym autor stwierdza, że wywiad abpa Marka Jędraszewskiego po „Wiadomościach” „to przejaw banalizacji cierpienia tych, którzy byli rzeczywiście prześladowani przez SB.” Pan redaktor zapewne nie zdaje sobie sprawę z tego, że abp Jędraszewski napisał gigantyczne, dwutomowe dzieło „Teczki na Baraniaka” i pracuje nad kolejną biografią tego niezłomnego biskupa, który w latach 1953-1956 był brutalnie torturowany przez komunistów. „Teczki” są doskonałą historyczną pracą, podczas której abp Jędraszewski przeczytał tysiące dokumentów UB i poznał bestialskie metody stosowane wobec abpa Baraniaka. Ilekroć rozmawiałem z abpem Jędraszewskim o abpie Baraniaku, którego przecież znał osobiście, widziałem w jego oczach przejęcie i wzruszenie. Zarzut „banalizacji cierpień”, który padł na łamach „Newsweeka” wobec abpa Jędraszewskiego, jest zatem wyjątkowym świństwem i chamstwem.
Równocześnie nie jest niczym nowym.
Chrystus przepowiedział, że faryzeusze będą istnieć zawsze dochodząc nawet do wpływowych pozycji. Na szczęście zostawił nam także poradę, jak postępować z tymi, którzy działają na usługach innych:
Rzekł do nich Jezus: «Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie [J 8, 42-45].
Nic dodać, nic ująć.
Adam Sosnowski
Autor jest redaktorem prowadzącym miesięcznika „Wpis” i autorem książek o tematyce religijnej i społecznej. Więcej na http://bialykruk.pl/
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Abp Jędraszewski jednoczy ludzi wokół siebie nie dlatego, że kokietuje z polityką, ale dlatego, że stoi przy najbardziej podstawowych wartościach, takich jak wiara, naród, wolność czy prawda. Wciąż nawołuje do uszanowania ludzkiej godności, która przysługuje przecież nie tylko młodym i zdrowym, ale także chorym i samotnym. Widziałem go obejmującego osobę bezdomną czy błogosławiącego niepełnosprawne dziecko, zupełnie jak papież Franciszek, z tą jednak różnicą, że w jego przypadku media wolą tego nie zauważyć. Abp Marek Jędraszewski walczy o ludzką godność.
„Nic nie jest bardziej bolesne niż zranienie ludzkiej godności, nic bardziej nie poniża niż niewola. Ludzka godność i wolność są prawem naturalnym. Albo je zachowamy albo zginiemy – z godnością.” To słowa Cycerona, napisane jeszcze przed narodzinami Chrystusa. Już rzymski filozof wiedział, że naruszenie podstawowych wartości oznacza śmierć ludzkości. Dlatego należy ich bronić. Tak jak wtedy, tak i dziś istnieją ci, którzy te wartości chcą wyszydzić albo zniszczyć. W tej perspektywie należy odczytywać także ataki na abpa Jędraszewskiego.
Gdzie on mówi prawda, oni mówią relatywizm. On mówi wolność, a oni swawola. On – godność, oni – tolerancja. Ta perwersja podstawowych pojęć jest głównym narzędziem tych, którzy walczą z Kościołem i prawdą ewangeliczną, ale także z narodem czy patriotyzmem. Nie jest zatem niczym dziwnym, że Friedrich Nietzsche, ojciec relatywizmu, kpił z pojęcia godności.
Arcybiskupa napastują także ci, którym nie zależy na jedności polskiego narodu, bo mają obcych mocodawców albo reprezentują skrajnie antypolski światopogląd. Dlatego warto spojrzeć, kto jest autorem tekstu z Wirtualnej Polski. Niejaki Dariusz Bruncz, obdarzony miernym piórem, który sam o sobie pisze, iż „dziennikarzuje”, a na swoim Twitterze z lubością wrzuca wypowiedzi polityków Platformy Obywatelskiej (szczególnie Radosława Sikorskiego) lub posty w języku niemieckim. Górnolotnie innym zarzuca politykierstwo, ale sam o „Gazecie Polskiej” pisze, że jest „naziolska” (nota bene sprawa dla prokuratury), a o ministrze Waszczykowskim, że „przynosi Polsce wstyd”. Oprócz tego pan redaktor prowadzi portal nieprzychylny (mówiąc łagodnie) katolicyzmowi.
Lamentowanie niemiecko-szwajcarskiego „Newsweeka” też jest jasne – to pismo słynie z histerycznej nienawiści do wszystkiego, co polskie, wystarczy spojrzeć na wiele tekstów, w których sumptem obraża się cały naród polski jako prostacki i niegospodarny. Tygodnik Tomasza Lisa powiela tym samym stereotyp pt. „Polnische Wirtschaft”, który od stuleci jest obecny w niemieckiej literaturze. To pokazuje, kto rządzi tym pismem i po co. Natomiast autorem tekstu jest czynny polityk Platformy Obywatelskiej, były redaktor „Tygodnika Powszechnego”. To mówi wszystko.
Nie jest więc żadną niespodzianką, że takim osobom abp Marek Jędraszewski się nie podoba. Mimo wszystko zaskakuje jednak prymitywizm tego ataku. Autor na WP określa arcybiskupa przykładowo mianem „fightera w sprawach moralno-etycznych” okraszając to konotacją jednoznacznie pejoratywną. Zapytam więc inaczej – to o co biskup ma walczyć, jeżeli nie o sprawy moralno-etyczne? Kościół nie jest instytucją charytatywną, ale powołaną przez Chrystusa i jej obowiązkiem nałożonym przez samego Jezusa jest głoszenie Jego Nauki. Sam Chrystus był fighterem, jeżeli chcemy się trzymać tego języka, i szedł pod prąd ówczesnym trendom, ale trwał przy prawdzie. To jest właśnie wyznacznikiem dobrego kapłana, a nie poklask Wirtualnej Polski, Tomasza Lisa czy innych mediów mainstreamowych. Wręcz przeciwnie, tego typu poklask byłby podejrzany.
Co więcej, Chrystus przepowiedział Swoim uczniom, żeby się tych ataków spodziewali.
Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi (J 15, 18-19].
Wystarczy spojrzeć, do czego doprowadziła szukająca aprobaty „ze świata” doktryna protestancka albo jaki jest stan Kościoła katolickiego w niektórych krajach Zachodu, gdzie uznanie stawia się wyżej od prawdy. Abp Marek Jędraszewski pozostaje wiernym świadkiem Ewangelii i Bogu dzięki, bo takie jest jego arcypasterskie zadanie.
I trzeba być wyjątkowo krótkowzrocznym, aby taką postawę łączyć z jakąkolwiek partią polityczną. Gdy świat jeszcze nie słyszał o Polsce, a co dopiero o PO czy PiS, Kościół już głosił prawdę Chrystusa i ona zawsze kogoś uwierała. Tak musi być, bo ona jest niewygodna oraz trudna i jak wszystko, co wartościowe, wymaga wysiłku.
Dodatkowo autor tekstu na WP powołuje się na obraz z „Władcy Pierścieni”, aby ukazać zagrożenie płynące rzekomo od Kościoła, co jest wyjątkowo nietrafnym porównaniem, gdyż autor tej epokowej powieści, J.R.R. Tolkien, akurat był gorliwym katolikiem – jego syn został księdzem, a sam pisarz twierdził, że „jedynym lekiem na słabnącą wiarę jest Komunia.”
Równie prymitywne są manipulacje, jakoby abp Marek Jędraszewski nie widział miejsca dla Polski w Europie. Wręcz przeciwnie, arcybiskup za św. Janem Pawłem II powtarza, że Polska jest integralną częścią Europy, a nie musi dopiero do niej wchodzić. Ma ją wzbogacić o swoją kulturę i tradycję chrześcijańską, a nie poddawać się antyeuropejskim trendom brukselskim. Tu znów chodzi o godność, którą jednak ciężko znaleźć w redakcjach przyzwyczajonych do zaspokajania potrzeb zagranicznych właścicieli.
Natomiast za skandaliczny uważam fragment tekstu w „Newsweeku”, w którym autor stwierdza, że wywiad abpa Marka Jędraszewskiego po „Wiadomościach” „to przejaw banalizacji cierpienia tych, którzy byli rzeczywiście prześladowani przez SB.” Pan redaktor zapewne nie zdaje sobie sprawę z tego, że abp Jędraszewski napisał gigantyczne, dwutomowe dzieło „Teczki na Baraniaka” i pracuje nad kolejną biografią tego niezłomnego biskupa, który w latach 1953-1956 był brutalnie torturowany przez komunistów. „Teczki” są doskonałą historyczną pracą, podczas której abp Jędraszewski przeczytał tysiące dokumentów UB i poznał bestialskie metody stosowane wobec abpa Baraniaka. Ilekroć rozmawiałem z abpem Jędraszewskim o abpie Baraniaku, którego przecież znał osobiście, widziałem w jego oczach przejęcie i wzruszenie. Zarzut „banalizacji cierpień”, który padł na łamach „Newsweeka” wobec abpa Jędraszewskiego, jest zatem wyjątkowym świństwem i chamstwem.
Równocześnie nie jest niczym nowym.
Chrystus przepowiedział, że faryzeusze będą istnieć zawsze dochodząc nawet do wpływowych pozycji. Na szczęście zostawił nam także poradę, jak postępować z tymi, którzy działają na usługach innych:
Rzekł do nich Jezus: «Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie [J 8, 42-45].
Nic dodać, nic ująć.
Adam Sosnowski
Autor jest redaktorem prowadzącym miesięcznika „Wpis” i autorem książek o tematyce religijnej i społecznej. Więcej na http://bialykruk.pl/
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353593-po-odwaznych-slowach-abpa-jedraszewskiego-media-glownego-nurtu-oszalaly-ze-zlosci-i-strachu?strona=2