Podczas głównych uroczystości Święta Wojska Polskiego nie chciałem o tym pisać, ale jest już po defiladzie i przemówieniach, więc można. Choć robię to z ogromnym niesmakiem. Ale warto o pewnych rzeczach pamiętać i o nich przypominać.
Oto w 2010 r., w 90. rocznicę Bitwy Warszawskiej i zaledwie cztery miesiące po tragedii pod Smoleńskiem ówczesny prezydent Bronisław Komorowski postanowił uczcić bolszewików. Jak tłumaczył, chodziło mu o takich zwykłych bolszewików (konkretnie dwudziestu dwóch), którzy zginęli pod Ossowem 14 i 15 sierpnia 1920 r. I im należy się pomnik, zaś Bronisław Komorowski chciał uczestniczyć w jego odsłonięciu. Wspierał go w tym były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Wcześniej, 9 maja 2010 r., różni artyści i celebryci, na czele z noblistką Wisławą Szymborską, reżyserami Andrzejem Wajdą i Agnieszką Holland oraz Adamem Michnikiem z „Gazety Wyborczej” zachęcali do palenia zniczy „zwykłym czerwonoarmistom” z czasów II wojny światowej.
CZYTAJ TAKŻE: Święto Wojska Polskiego! Uroczystości zwieńczyła wielka defilada wojskowa na ulicach stolicy. ZDJĘCIA i WIDEO
W 2010 r. Bronisław Komorowski postanowił uczcić bolszewickich żołnierzy, którzy nieśli wolność najpierw proletariatowi uciśnionemu przez „pańską Polskę”. A potem chcieli ją zanieść proletariatowi od Berlina po Lizbonę. Prezydent Komorowski uznał, że „prosty bolszewicki żołnierz” nie wiedział, co niesie, więc trzeba go uczcić. Tak jakby tylko oficerowie polityczni Armii Czerwonej zabijali, gwałcili, bili, rabowali, poniżali czy zniewalali. Niestety, nie tylko oficerowie polityczni, ale przede wszystkim „prości bolszewiccy żołnierze” robili to wszystko, a ci polityczni, tylko ich motywowali, oczywiście „pomagając” jak się dało. Podobnie jak „prości bolszewiccy żołnierze” zabijali i prześladowali Polaków podczas rozpoczętej 11 sierpnia 1937 r. ludobójczej akcji likwidowania naszych rodaków, którzy znaleźli się w ZSRS. I to „prości bolszewiccy żołnierze” zabijali, gwałcili, bili, rabowali, poniżali i zniewalali Polski i Polaków po 17 września 1939 r. Nie inaczej było w związku z przerażającą zbrodnią katyńską wiosną 1940 r. I nie inaczej było po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Rzeczypospolitej, czyli od stycznia 1944 r. Jasne, że zdarzali się „prości bolszewiccy żołnierze”, którzy tego nie robili, ale jak ich znaleźć i odróżnić. Zakładanie, że akurat tych 22 krasnoarmiejców, którzy zginęli pod Ossowem było wyjątkiem, jest nie tylko ryzykowne, ale po prostu bezsensowne. Tym bardziej że do Polski nikt ich nie zapraszał, a gdy już weszli, nie mieli żadnych zahamowań.
Pomysł, żeby w 90. rocznicę Bitwy Warszawskiej i w Święto Wojska Polskiego czcić bolszewickich żołnierzy był tak kuriozalny, że po prostu nie mieścił się w głowie. Bronisławowi Komorowskiemu i jego nadwornemu historykowi Tomaszowi Nałęczowi pomysł się zmieścił. Do uroczystego otwarcia bolszewickiego monumentu w Ossowie z udziałem prezydenta Komorowskiego nie doszło ani 14, ani 15 sierpnia 2010 r., jak planowano, gdyż bardzo wielu Polakom czczenie najeźdźcy, nawet tego prostego, który tylko strzelał, gwałcił i rabował, i to czczenie w takim terminie, w głowach się nie pomieściło. Poza wszystkim był to przecież potężny policzek wymierzony tym wszystkim, którzy w walkach z bolszewikami polegli, których matki, żony, siostry czy córki zostały zgwałcone i niemiłosiernie upokorzone, których rodziny zostały obrabowane, a często pozbawione dorobku życia, a nawet dorobku kilku pokoleń. Pomnik bolszewików ostatecznie odsłonięto 2 listopada 2010 r., a prezydenta Bronisława Komorowskiego reprezentował wtedy Tomasz Nałęcz. Powinniśmy o tym pamiętać. Tym bardziej że to było tak niedawno, a ci, którzy na taki pomysł wpadli, chcą odzyskać władzę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353307-czczac-swieto-wojska-polskiego-pamietajmy-ze-w-tym-dniu-w-2010-r-prezydent-komorowski-chcial-czcic-bolszewikow