Marcin Rey, prowadzący internetowy profil „Rosyjska V Kolumna w Polsce”, opublikował bardzo obszerny i bardzo szczegółowy raport na temat kontrowersyjnej Fundacji Otwarty Dialog (nie ma potrzeby ani przedstawiać jej czytelnikom, ani tłumaczyć, dlaczego jest ona przedmiotem naszego zainteresowania).
Raport nie tłumaczy wszystkich dziwnych faktów, związanych z FOD, ale wiele spośród nich – tak. Dodaje też wiele do naszej wiedzy o tym dziwacznym przedsięwzięciu, i porządkuje ją.
Raport Reya w całości można przeczytać klikając w poniższy link. Poniżej kilka, moim zdaniem najważniejszych, ustaleń twórcy „Rosyjskiej V Kolumny…” i kilka moich refleksji.
Podstawową działalnością fundacji Otwarty Dialog, przynajmniej odkąd uzyskuje ona znaczące przychody, jest prowadzenie działań lobbingowych w obronie majętnych osób z krajów byłego ZSRR (Kazachstanu, Ukrainy i Rosji), oskarżanych o malwersację przez tamtejsze władze
-– pisze Rey.
Czy oznacza to iż działalność FOD, przedstawiana jako czysto humanitarna, jest w tym aspekcie po prostu komercyjna? Rey nie stawia tu kropli nad „i”.
FOD jest, za pomocą mnogich i rozmaitych więzów o charakterze personalnym oraz biznesowym, ściśle powiązana z krymską ukraińską rodziną Kozłowskich (z tej rodziny pochodzi żona Bartosza Kramka, Ludmiła). Był to (lub jest?) bardzo wpływowy na Krymie, i dysponujący efektywnymi wypustkami w Rosji konglomerat gospodarczy. Wyraźnie przenikający się ze zorganizowaną przestępczością – ale to i w Rosji, i na Ukrainie żadna cecha szczególna.
Od podmiotów i osób, związanych z tym konglomeratem pochodziło gros wpływów finansowych, odnotowanych w sprawozdawczości FOD. Trzeba przy tym zauważyć, że poczynając od roku 2015, czyli od pierwszego pełnego roku rosyjskiej okupacji Krymu, te „wschodnie” (w sensie pochodzące z Krymu bądź z Rosji) przelewy na konta Fundacji redukują się. Może być to po prostu oczywistym efektem faktu, że w miarę angażowania się FOD po stronie ukraińskiej w konflikcie krymsko-donbaskim wspieranie tej fundacji przez podlegające rosyjskiej władzy podmioty zaczęło być dla nich coraz bardziej ryzykowne.
Po zajęciu Krymu przez Rosjan konglomerat Kozłowskich rozpoczął walkę o zachowanie swojego stanu posiadania, w pierwszym momencie zagrożonego nacjonalizacją. Przed aneksją Petro Kozłowski, brat Ludmiły wspierał finansowo ukraińskie partie antyrosyjskie, w tym ugrupowanie Julii Tymoszenko, „Udar” Witalija Kliczki i nacjonalistyczną „Swobodę”. Po zmianie sytuacji politycznej wsparł jedną z partii rosyjskich (marginalną, ale dysponującą pewnymi kontaktami w kręgach władzy), i chyba wręcz stworzył jej krymski oddział.
Rey wykazuje istnienie rozmaitych biznesowych linków pomiędzy Kozłowskim i jego współpracownikami a rosyjskimi władzami Krymu. Bartosz Kramek twierdził publicznie, iż jego szwagier po aneksji półwyspu stracił wszystko i musiał emigrować. Nie ma żadnego dowodu na to, iż tak było w istocie. Nie ma też żelaznego dowodu, że jest to nieprawda. Ale istnieje kilka mocnych poszlak sugerujących, że na rosyjskim Krymie Kozłowscy zachowali i majątek, i mocną pozycję.
Firma Majak - centralny podmiot gospodarczego konglomeratu kontrolowanego na pewno do niedawna i prawdopodobnie w dalszym ciągu przez Petro Kozłowskiego - produkuje m.in. (w bardzo niewielkiej ilości i za niewielkie pieniądze, ale jednak) elementy wyposażenia (sprzętu oświetleniowego) dla rosyjskiej floty wojennej.
W słynnej sprawie „koncesji na handel bronią” chodziło w istocie o przewiezienie na Ukrainę, dla armii walczącej z Rosjanami, zakupionych przez FOD kamizelek kuloodpornych. W świetle obowiązujących w Polsce przepisów kamizelki są bronią. Treść pozyskanej w tym celu przez FOD licencji nie dawała możliwości wykorzystania jej w jakimkolwiek innym celu. „Nie ma więc – konkluduje Rey - żadnych podstaw sądzić, że fundacja Otwarty Dialog zamierzała sprowadzać do Polski broń”.
Finansujący FOD konglomerat Kozłowskiego – to już mój komentarz – z całą pewnością nie jest twierdzą ukraińskiego patriotyzmu. Nie wydaje się jednak również być po prostu rosyjską agenturą. Jawi się raczej jako ośrodek w jakimś zakresie podmiotowy, usiłujący po aneksji ocalić swój byt, chyba również drogą rozluźniania kompromitujących z punktu widzenia rosyjskich władz kontaktów.
Z raportu Reya wynika natomiast niedwuznacznie, że samą Fundacją Otwarty Dialog trudno nazwać organizacja transparentną. Jej rozmaite zaangażowania wydają się wątpliwe, a źródła finansowania – co najmniej niejasne.
Zarazem z dokumentu nie wyłania się obraz podmiotu demonicznego, jakim FOD jawi się wielu, co bardziej skłonnym do myślenia spiskowego, obserwatorom. Rey ma nadzieję, że jego raport „być może da do myślenia zarówno zagorzałym przeciwnikom, jak i entuzjastycznym obrońcom fundacji. Fundacja nie szykowała przewrotu w Polsce, ale wiele aspektów jej działalności budzi głębokie zastrzeżenia”.
Zachęcam do lektury całości raportu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/353233-kto-finansowal-fundacje-otwarty-dialog-interesujacy-raport-marcina-reya