Broniarz zapowiada protest 4 września, ale trzeźwo stwierdza: "zmian strukturalnych nie cofnie w najbliższych kilku latach żadna ekipa rządząca"

Edukacja jest tą dziedziną życia społecznego, która bezpośrednio lub pośrednio dotyczy wszystkich. I to chyba nawet bardziej niż sądownictwo. Wobec tego chcemy zwrócić społeczeństwu uwagę, że 4 września będzie starterem reformy minister Anny Zalewskiej. A prawdziwe oblicze tej reformy poznajemy, czytając założenia podstawy programowe

—mówi w rozmowie z „Super Expressem” Sławomir Broniarz, zapowiadając na 4 września pikietę pod siedzibą MEN.

CZYTAJ WIĘCEJ: Broniarz dalej nie może się pogodzić z reformą edukacji i zapowiada protest przed MEN: „Zakładamy, że odbędzie się 4 września”

Broniarz zwaraca uwagę, że reformy edukacji nie da się już cofnąć, mimo to, chce, aby zwrócono uwagę na los nauczycieli i wszystkich osób, które zawodowo związane są ze szkołą.

Mówienie o tym, że chcemy wywrzeć presję na rządzących, byłoby walką z wiatrakami. Przy tej większości parlamentarnej nie jesteśmy w stanie cofnąć reformy edukacji. Co więcej, wydaje mi się, że zmian strukturalnych nie cofnie w najbliższych kilku - kilkunastu latach żadna ekipa rządząca. Wynika to z tego, że reforma Anny Zalewskiej rozpoczyna się od środka. I jakakolwiek próba zmiany systemu szkolnictwa wywoła jeszcze większy chaos

—podkreśla.

Proszę zwrócić uwagę, że minister Zalewska mówiła, że reforma będzie bezkosztowa. Ale przecież samorządy wydają na nią setki milionów złotych. Reformy mieli nie zauważyć rodzice, uczniowie i nauczyciele. A to jest absurdem, bo przecież milion podpisów pod wnioskiem o referendum to były podpisy tych, którzy ją jednak zauważyli. Mówiono też, że nie będzie zwolnień - nic bardziej błędnego. Między założeniami a efektami jest przepaść i chcemy pokazać, jak ta reforma jest przygotowana i jaki chaos jej towarzyszy

—dodaje.

kk/Super Express