Per analogia podobne proporcje muszą rządzić wśród tych, którzy nie wzięli udziału w elekcji. Ergo partia rządząca ma w rzeczywistości dużo większą przewagę niż pokazują sondaże wyborcze. A ci mimo to marzą o zemście na przeciwnikach politycznych, zapominając, iż najwięksi przekręciarze z poprzedniej ekipy dalej reprezentują ich parlamencie. Jedyne co są z siebie wykrztusić to istna erozja wymyślnych epitetów pod adresem obozu reform czasem nawet w nieparlamentarnej formie. Ich alienacja od własnego narodu staje się coraz większa i rzutuje na wyniki sondażowe radykalno-histerycznej opozycji. Oczywiście taki drobiazg jak działanie wbrew polskiej racji stanu nawet nie przychodzi im do głowy. Są wyłącznie skupieni na sobie, żyją w swoim wyimaginowanym świecie. Ich myślą przewodnią jest powrót do przeszłości zgodnie z hasłem „byle było jak było”. Wrogie rządowi media wykorzystują ich do podtrzymywania nastroju histerii wśród własnego elektoratu. Koronnym dowodem na ten stan rzeczy jest eksploatowanie przez TVN politycznego i życiowego pajaca jakim jest Kaz Marcinkiewicz tylko dlatego, że pomstuje na PiS. Ale to w szerszej perspektywie przynosi tylko przeciwstawny skutek.
Ten stan rzeczy potwierdzają sondaże (PiS – 40%, PO- 21%, .N – 6% - IPSOS dla oko.press). Reasumując należy wyraźnie podkreślić, że poparcie dla radykalno-histerycznej opozycje utrzymuje się jeszcze na stosunkowo wysokim poziomie (łącznie niecałe 30%) tylko dzięki agresywnej propagandzie mających przewagę ośrodków medialnych związanych z przeciwnikami władzy i zagranicą. Antyrządowa propaganda doprowadziła swoich odbiorców do takiego stanu psychicznego, że 30 procent ankietowanych nie chce odszkodowań od Niemiec. I z tymi ludźmi nie ma dyskusji chyba, że na kozetce u psychoanalityka. Wynika z tego, że w Polsce brak jest konstruktywnej opozycji. Ba! Nie ma jej w ogóle. To co z niej zostało moim zdaniem powinno ulec najpierw anihilacji, a potem przeformatowaniu.
Dlatego strategia prezydencka może mieć swoje zalety. Ma szansę tworzyć zręby nowej opozycji, która już ostatecznie zredukuje obecną do poziomu granicy progu wyborczego. Tylko to proces długi i trochę ryzykowny. Może się udać tylko pod jednym warunkiem. We współpracy ośrodka prezydenckiego z najsilniejszą partią w Sejmie – Prawem i Sprawiedliwością. Żadnego tworzenia własnych struktur. Grozi to bowiem rozłamem. Ale z tego duży pałac raczej zdaje sobie sprawę. Posunięcie prezydenta powinno być otwarciem dla oddolnego ruchu sił, które nie zawsze zgadzają z polityką obozu rządzącego, ale przyświeca im właściwie rozumiana polska racja stanu. Dlaczego więc nie zgadzam się z polityką wet? Po prostu. Prezydent nieco na siłę wyprzedził epokę i zrobił to w nienajlepszym momencie. To jeszcze nie czas na taki ruch. Niesie on zbyt duże ryzyko narażenia na rozłam w obozie reformatorskim. A przeciwnik nie leży wcale na łopatkach. Lepiej było najpierw szybko przeforsować reformę sądów potem ustawę o dekoncentracji mediów, poczekać chwilę „aż zadziałają”, by „z wiosną” zacząć myśleć o nowym projekcie. Trudno. Stało się. Ale to tylko moje zdanie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Per analogia podobne proporcje muszą rządzić wśród tych, którzy nie wzięli udziału w elekcji. Ergo partia rządząca ma w rzeczywistości dużo większą przewagę niż pokazują sondaże wyborcze. A ci mimo to marzą o zemście na przeciwnikach politycznych, zapominając, iż najwięksi przekręciarze z poprzedniej ekipy dalej reprezentują ich parlamencie. Jedyne co są z siebie wykrztusić to istna erozja wymyślnych epitetów pod adresem obozu reform czasem nawet w nieparlamentarnej formie. Ich alienacja od własnego narodu staje się coraz większa i rzutuje na wyniki sondażowe radykalno-histerycznej opozycji. Oczywiście taki drobiazg jak działanie wbrew polskiej racji stanu nawet nie przychodzi im do głowy. Są wyłącznie skupieni na sobie, żyją w swoim wyimaginowanym świecie. Ich myślą przewodnią jest powrót do przeszłości zgodnie z hasłem „byle było jak było”. Wrogie rządowi media wykorzystują ich do podtrzymywania nastroju histerii wśród własnego elektoratu. Koronnym dowodem na ten stan rzeczy jest eksploatowanie przez TVN politycznego i życiowego pajaca jakim jest Kaz Marcinkiewicz tylko dlatego, że pomstuje na PiS. Ale to w szerszej perspektywie przynosi tylko przeciwstawny skutek.
Ten stan rzeczy potwierdzają sondaże (PiS – 40%, PO- 21%, .N – 6% - IPSOS dla oko.press). Reasumując należy wyraźnie podkreślić, że poparcie dla radykalno-histerycznej opozycje utrzymuje się jeszcze na stosunkowo wysokim poziomie (łącznie niecałe 30%) tylko dzięki agresywnej propagandzie mających przewagę ośrodków medialnych związanych z przeciwnikami władzy i zagranicą. Antyrządowa propaganda doprowadziła swoich odbiorców do takiego stanu psychicznego, że 30 procent ankietowanych nie chce odszkodowań od Niemiec. I z tymi ludźmi nie ma dyskusji chyba, że na kozetce u psychoanalityka. Wynika z tego, że w Polsce brak jest konstruktywnej opozycji. Ba! Nie ma jej w ogóle. To co z niej zostało moim zdaniem powinno ulec najpierw anihilacji, a potem przeformatowaniu.
Dlatego strategia prezydencka może mieć swoje zalety. Ma szansę tworzyć zręby nowej opozycji, która już ostatecznie zredukuje obecną do poziomu granicy progu wyborczego. Tylko to proces długi i trochę ryzykowny. Może się udać tylko pod jednym warunkiem. We współpracy ośrodka prezydenckiego z najsilniejszą partią w Sejmie – Prawem i Sprawiedliwością. Żadnego tworzenia własnych struktur. Grozi to bowiem rozłamem. Ale z tego duży pałac raczej zdaje sobie sprawę. Posunięcie prezydenta powinno być otwarciem dla oddolnego ruchu sił, które nie zawsze zgadzają z polityką obozu rządzącego, ale przyświeca im właściwie rozumiana polska racja stanu. Dlaczego więc nie zgadzam się z polityką wet? Po prostu. Prezydent nieco na siłę wyprzedził epokę i zrobił to w nienajlepszym momencie. To jeszcze nie czas na taki ruch. Niesie on zbyt duże ryzyko narażenia na rozłam w obozie reformatorskim. A przeciwnik nie leży wcale na łopatkach. Lepiej było najpierw szybko przeforsować reformę sądów potem ustawę o dekoncentracji mediów, poczekać chwilę „aż zadziałają”, by „z wiosną” zacząć myśleć o nowym projekcie. Trudno. Stało się. Ale to tylko moje zdanie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352651-kosci-zostaly-rzucone-czyli-co-dalej-w-relacjach-pis-prezydent-rp-glowa-panstwa-przekroczyla-juz-przyslowiowy-rubikon?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.