Pan prezydent Andrzej Duda od czasów kampanii imponował stylem i klasą. Czemu to wszystko niweczy?
Odmowa przyznania stopni generalskich bez względu na rzeczywiste podłoże tej decyzji wygląda fatalnie. Biorąc pod uwagę moment, czyli obchody zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 roku, która ocaliła wolność II Rzeczypospolitej, trudno popełnić większy błąd. To jest tak naprawdę nasze największe święto narodowe. Bardziej zakorzenione w sercach nawet niż 11 listopada. Do tego jest to też święto Matki Boskiej Zielnej z mszą dla pielgrzymów na Jasnej Górze. Trudno znaleźć gorszy dzień do powetowania sobie nawet słusznych racji. I nie ma tu tłumaczenia, że ministerstwo obrony czegoś nie dopełniło. Podobnie jest z ustawami o naprawie sądownictwa. Po to pan prezydent zatrudnia 372 osoby (dane z 2016), żeby być na bieżąco w kontakcie z kancelarią pani premier i z ministerstwami. Stwarzanie atmosfery, że nie byłem odpowiednio poinformowany albo, że mnie nie uprzedzono nie wytrzymuje krytyki. Nikt nie wymaga od pana prezydenta, żeby wszystko robił osobiście. Nie musi się przecież nawet widywać, o ile nie wymagają tego sprawy najwyższej wagi, z różnymi osobami jeśli nie ma na to ochoty. Po to ma pracowników, żeby oni śledzili działalność sejmu i rządu, żeby przygotowywali raporty i dostarczali odpowiednie dokumenty do wglądu. Poza tym, ze wszystkimi, którzy dzisiaj mają coś do powiedzenia w Polsce pan prezydent się świetnie zna. Naprawdę nie można się już w żaden sposób się porozumieć czy na stopie prywatnej czy urzędowej by uniknąć karetki pogotowia przed kamienicą, której tak się bała pani Dulska? Piastując pierwsze stanowisko w państwie chyba warto skorzystać z jej doświadczenia: „Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu.”
Bo co tu dużo mówić, sytuacja z odmową wręczenia stopni generalskich w obecnej atmosferze jest wotum nieufności dla ministra Macierewicza. Zasłanianie się: „trwającymi pracami i brakiem uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, niestwarzającymi warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich”, jest kompletnie niepoważnym wybiegiem.
Przecież każdy z tych świeżo nominowanych na stopień generalski czy admiralski ma konkretny przebieg służby, ma doświadczenie i rozważanie, że przy tym biurku da sobie radę, a przy tym to już raczej nie, zwyczajnie ośmiesza kancelarię prezydencką.
Od pewnego czasu coś niepokojącego dzieje się w Dużym Pałacu. Wymiana pana Marka Magierowskiego na obecnego rzecznika osłabiło wizerunkowo Belweder zdecydowanie. Poza szefem gabinetu, profesorem Krzysztofem Szczerskim mało znane jest grono doradców pana prezydenta. Będąc pierwszą osobą w państwie, mając do podjęcia wiele trudnych decyzji, trzeba być otoczonym naprawdę sztabem wybitnych osobistości. Nie chodzi o przypinanie łatki komukolwiek czy niedocenianie, ale gdyby to grono doradców było z najwyższej półki na pewno nie bylibyśmy świadkami tak gorszących zdarzeń.
Polska jest obiektem hybrydowego ataku. Na razie pucze się nie udają, ale antypolski spisek szuka sposobów by „wyłączyć rząd”. Walka trwa z jednej strony o dalsze wyciąganie miliardów z kolonii, a z drugiej o uniemożliwienie ukarania i rozliczenia tych, którzy przez ćwierć wieku grabili Polaków. Jeśli w takiej chwili zrywa się jedność dobrej zmiany to podejmuje się niezwykle poważne decyzje. Tym bardziej, że podważa się kompetencje ministrów najbardziej szkalowanych przez totalną opozycję, Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobry. Chcący niechcący staje się po drugiej stronie barykady.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pan prezydent Andrzej Duda od czasów kampanii imponował stylem i klasą. Czemu to wszystko niweczy?
Odmowa przyznania stopni generalskich bez względu na rzeczywiste podłoże tej decyzji wygląda fatalnie. Biorąc pod uwagę moment, czyli obchody zwycięskiej Bitwy Warszawskiej z 1920 roku, która ocaliła wolność II Rzeczypospolitej, trudno popełnić większy błąd. To jest tak naprawdę nasze największe święto narodowe. Bardziej zakorzenione w sercach nawet niż 11 listopada. Do tego jest to też święto Matki Boskiej Zielnej z mszą dla pielgrzymów na Jasnej Górze. Trudno znaleźć gorszy dzień do powetowania sobie nawet słusznych racji. I nie ma tu tłumaczenia, że ministerstwo obrony czegoś nie dopełniło. Podobnie jest z ustawami o naprawie sądownictwa. Po to pan prezydent zatrudnia 372 osoby (dane z 2016), żeby być na bieżąco w kontakcie z kancelarią pani premier i z ministerstwami. Stwarzanie atmosfery, że nie byłem odpowiednio poinformowany albo, że mnie nie uprzedzono nie wytrzymuje krytyki. Nikt nie wymaga od pana prezydenta, żeby wszystko robił osobiście. Nie musi się przecież nawet widywać, o ile nie wymagają tego sprawy najwyższej wagi, z różnymi osobami jeśli nie ma na to ochoty. Po to ma pracowników, żeby oni śledzili działalność sejmu i rządu, żeby przygotowywali raporty i dostarczali odpowiednie dokumenty do wglądu. Poza tym, ze wszystkimi, którzy dzisiaj mają coś do powiedzenia w Polsce pan prezydent się świetnie zna. Naprawdę nie można się już w żaden sposób się porozumieć czy na stopie prywatnej czy urzędowej by uniknąć karetki pogotowia przed kamienicą, której tak się bała pani Dulska? Piastując pierwsze stanowisko w państwie chyba warto skorzystać z jej doświadczenia: „Ja zawsze tak żyłam, ażeby nikt nie mógł powiedzieć, iż byłam powodem skandalu.”
Bo co tu dużo mówić, sytuacja z odmową wręczenia stopni generalskich w obecnej atmosferze jest wotum nieufności dla ministra Macierewicza. Zasłanianie się: „trwającymi pracami i brakiem uzgodnień dotyczących nowego systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP, niestwarzającymi warunków do merytorycznej oraz uwzględniającej potrzeby armii oceny przedstawionych kandydatur do awansów generalskich”, jest kompletnie niepoważnym wybiegiem.
Przecież każdy z tych świeżo nominowanych na stopień generalski czy admiralski ma konkretny przebieg służby, ma doświadczenie i rozważanie, że przy tym biurku da sobie radę, a przy tym to już raczej nie, zwyczajnie ośmiesza kancelarię prezydencką.
Od pewnego czasu coś niepokojącego dzieje się w Dużym Pałacu. Wymiana pana Marka Magierowskiego na obecnego rzecznika osłabiło wizerunkowo Belweder zdecydowanie. Poza szefem gabinetu, profesorem Krzysztofem Szczerskim mało znane jest grono doradców pana prezydenta. Będąc pierwszą osobą w państwie, mając do podjęcia wiele trudnych decyzji, trzeba być otoczonym naprawdę sztabem wybitnych osobistości. Nie chodzi o przypinanie łatki komukolwiek czy niedocenianie, ale gdyby to grono doradców było z najwyższej półki na pewno nie bylibyśmy świadkami tak gorszących zdarzeń.
Polska jest obiektem hybrydowego ataku. Na razie pucze się nie udają, ale antypolski spisek szuka sposobów by „wyłączyć rząd”. Walka trwa z jednej strony o dalsze wyciąganie miliardów z kolonii, a z drugiej o uniemożliwienie ukarania i rozliczenia tych, którzy przez ćwierć wieku grabili Polaków. Jeśli w takiej chwili zrywa się jedność dobrej zmiany to podejmuje się niezwykle poważne decyzje. Tym bardziej, że podważa się kompetencje ministrów najbardziej szkalowanych przez totalną opozycję, Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobry. Chcący niechcący staje się po drugiej stronie barykady.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352561-ambicje-ambicjami-racje-racjami-ale-popsuc-swieto-wojska-polskiego-wypadajace-w-rocznice-cudu-nad-wisla-to-sie-nie-godzi