Prof. Jan Hartman jak przystało na lewicowca pełną gębą wykazał się empatią do prostego narodu. Typową empatią dla elit III RP. Elit zbyt zadufanych i zaczytanych w publicystyce Michnika by dostrzec dlaczego to konserwatywni-etatyści z PiS przejęli tradycyjny elektorat lewicy i mimo histerycznych oraz doprowadzonych do granic protestów, wciąż mają 40 procentowe poparcie społeczne.
Z opublikowanego właśnie sondażu IPSOS dla OKO.press wynika, że PiS ma obecnie 40 proc. poparcia, a razem z Kukizem 51 proc. Poparcie dla PiS wśród prostych ludzi na wsi rośnie i przekracza 50 proc.! Jaki wstyd! Polacy, jaki to straszny wstyd! Kim jesteśmy, my, naród zasiedziały w samym środku Europy, w XXI wieku? Jeśli nic nam jakiesi „trybunały” i „konstytucje”, to może chociaż „leśne ruchadła” i „córki leśnika”? Albo może opętańcza wycinka Puszczy Białowieskiej? A jak nie, to może szaleństwo w oczach Macierewicza? Nie! I to nie, i tamto nie! Ani wstydu, ani gustu. Nic. Tępota, prostactwo, bezwstyd. I tak na okrągło. Tępota, prostactwo, bezwstyd… Ad infinitum.
pisze o narodzie, który winien być blisko każdego lewicowca prof. Hartman. Wrażliwy na los gorzej sytuowanych i wykształconych jak każdy przedstawiciel zblazowanego salonu polski intelektualista. Gdy czytam takie teksty cieszę się, że jestem prosty chłop z Warmii i trzymam się na prowincji z daleka od tych typków. Typków, którzy udają, że dostrzegają gdzie popełnili błąd i przegrali spektakularnie wybory. Udają, że rozumieją.
Opuściliśmy prostych ludzi, zostawiliśmy sam na sam z demonami przeszłości, z zabobonem, kołtunem, panem, wójtem i plebanem – to i teraz mamy. Wiejska i małomiasteczkowa Polska, pańszczyźniana i rozbiorowa, katolicka i komusza, siadła nam teraz na karku, batem i butelką wywija, a buciorami w nerki kopie. Wio! Oj, mamy wesele. Mamy tu dzisiaj niezłe Bronowice.
pisze pełen „tolerancji” dla kołtuna lewicowy profesor z UJ. Nie zamierzam szerzej cytować erupcji mądrości, przy których zapewne michnikowszczyna dostaje erekcji intelektualnej. Sadomasochistów odsyłam pod ten link.
Jedno w tekście Hartmana jest jednak dosyć znamienne i warto to odnotować. Fragment felietonu z polityka.pl pokazuje prawdziwe oblicze niektórych „obrońców demokracji” . Dziś prawdziwie tolerancyjnym wpisem na Facebooku popisał się też aktor Jacek Poniedziałek, który nazwał elektorat PiS „biednym, otumianionym 500+, tanio kupionym pseudodumą rodem z paska wiad. tvp 40 procentowym „narodem”. „Rozpłyń się i przepadnij. Jesteś zakałą świata!”- dodał domagający się wszem i wobec tolerancji artysta. Cóż, mnie by do głowy nie przyszło tak wyzywać wyborców PO czy nawet Palikota. Ja jednak jestem chyba nienajgorzej człowiekiem wychowanym. Ale rozumiem, że ten „dżentelmen” po prostu w histerii gubi swoją aktorską maskę. Żeby to jeszcze była maska błazna, jak u Palikota. To jednak nicość. Wróćmy jednak do Hartmana, bo, jak już podkreślałem warto przy jednej tezie z jego wpisu się zatrzymać.
W wyborach i sondażach biorą udział nie tylko tacy, co mają „opinię”, bo są w miarę inteligentni i kulturalni, a w dodatku mają jakieś „pojęcie o wyobrażeniu”. Otóż w demokratycznych wyborach biorą udział wszyscy – mądrzy i głupi, dobrzy i źli, kulturalni i prostacy, święci i zbrodniarze, porządni i podli, przeciętni i wielcy. I każdy z nich ma po jednym głosie. Tak samo w sondażu. Mamże tłumaczyć, kogo jest więcej? Mających jakieś pojęcie o państwie i polityce czy tych drugich? Mających jakieś obywatelskie ideały czy tych drugich? Szanujących państwo i prawo czy tych drugich?
Hartman dotknął sedna demokracji. To system, gdzie każdy głos jest równy. W demokracji XXI wieku nie ma cenzusów jak w demokracji ateńskiej. Nie ma żadnych ( poza wiekowymi) ograniczeń. Jest prawo głosu dla każdego. Na marszach antyrządowych podobno takiego prawa bronią oni. Samozwańcza elita, która dała sobie prawo do prowadzenia kołtuńskiego narodu na smyczy. No, ale ten się zerwał. I co? Nihil novi. Narracja przewidywalna jak filmy z Van Dammem.
Wyzwiska i pogarda dla wyborców PiS. Jak zwykle. Oto miałkość intelektualna „warszawki” i „krakówka”. Salonik, pożal się Boże, intelektualistów. Chamy i prostaki w garniakach? Nie. Nie zniżę się do tego poziomu w oficjalnym tekście. Ale teza Hartmana interesująca. Już Janusz Korwin-Mikke dawno mówił, że demokracja to system, gdzie dwóch żuli przegłosowuje profesora. Cóż, Korwin przynajmniej gardzi demokracją zawsze. Oni tylko, gdy Kaczor rządzi. Żałosne i płytkie. Coraz mniej mi się chce z nimi rozmawiać. Nie ten poziom. Oczywiście za wysoki dla mnie. Pewnie jestem kołtun z opowieści Hartmana i Poniedziałka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352546-korwin-mikke-przynajmniej-zawsze-gardzi-demokracja-oni-tylko-gdy-rzadzi-jaroslaw-kaczynski-zalosne