Prezydent nic nie musi. Jest pierwszą osobą w państwie. W obecnym usytuowaniu konstytucyjnym może odgrywać ogromną rolę swoim autorytetem. Powstaje pytanie czy ostatnie zdarzenia budują ten autorytet.
— powiedział Witold Gadowski w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję, że 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich i admiralskich. Widoczne jest napięcie na linii prezydent – szef MON. To coś więcej niż różnica zdań?
Witold Gadowski: To kolejna sytuacja, gdy dochodzi do napięcia między środowiskiem prezydenta a Ministerstwem Obrony Narodowej. Możemy zasłaniać się tym, że polska konstytucja jest niedoskonała. Ale za czasów Lecha Kaczyńskiego do takich tarć nie dochodziło, mimo że konstytucja była ta sama. Dzisiejsza sytuacja pokazuje zasadnicza różnicę w jakości współpracy pomiędzy ośrodkami w dwóch momentach, gdy przy władzy jest Prawo i Sprawiedliwość.
Z czego to wynika? Z ambicji BBN-u? A może jest to efekt działań MON w stosunku do prezydenta RP? Niektórzy twierdzą, że to odpowiedź na traktowanie prezydenta jako notariusza decyzji rządu.
Czyżby kolejne ministerstwo nie szanowało prezydenta RP? Podobne wyjaśnienia pojawiły się już przy komentarzach dotyczących weta ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości. Wtedy to ministerstwo sprawiedliwości i minister Ziobro nieodpowiednio traktowali prezydenta. Wydaje mi się, że jest to zbyt proste i uniwersalne wyjaśnienie. Pan prezydent ma najwyraźniej inną lub lekko rozbieżną koncepcję reformowania sił zbrojnych niż Ministerstwo Obrony Narodowej. Ale jak dotychczas to jedynie MON przedstawiło jakąkolwiek koncepcję. A BBN nie dało się jeszcze poznać na tym polu. Może jest czas, by pan prezydent najpierw ogłaszał swoje tezy programowe, a potem wetował lub wstrzymywał reformy rządowe. Polityka reaktywna rodzi podejrzenie, że chodzi o ambicje osobiste.
Prezydent chyba musi prezentować swoje ambicje? Inaczej udowadnia, że nie jest traktowany poważnie przez obóz rządowy.
Prezydent nic nie musi. Jest pierwszą osobą w państwie. W obecnym usytuowaniu konstytucyjnym może odgrywać ogromną rolę swoim autorytetem. Powstaje pytanie, czy ostatnie zdarzenia budują ten autorytet.
Mam wrażenie, że zachowanie prezydenta przy okazji zawetowania ustaw reformujących sądownictwo czy dzisiejsza twarda postawa wobec MON, buduje autorytet prezydenta w oczach tych wyborców, którzy nie są osławionym „twardym elektoratem” PiS.
Budowałaby gdyby było to poprzedzone ofensywą programową pana prezydenta. Przedstawieniem przez Pałac Prezydencki tez dotyczących wymiaru sprawiedliwości, reformy armii czy polskiej polityki zagranicznej. Tych domen, w których pan prezydent ma istotne uprawnienia. Najlepszą sytuacją byłoby gdyby decyzje pana prezydenta były poprzedzone jasnymi deklaracjami programowymi. Wtedy moglibyśmy oceniać czy działania rządu są z nimi zgodne. W momencie gdy prezydent jest reaktywny i wstrzymuje pewne działania, nie pokazując własnej drogi do zmian, pojawia się podejrzenie, że kluczowe są tu konflikty osobiste, ambicjonalne. A to nie służy autorytetowi głowy państwa.
Czy ta sytuacja to paliwo dla opozycji?
Naturalnie, że tak. Opozycja, która sama nie ma czytelnego, jasnego i spójnego programu, może działać tylko na odruchach resentymentu złej woli. Każdy konflikt, bądź różnica zdań w łonie obozu rządzącego jest dla nich paliwem. Paliwem do destrukcyjnych działań opozycji.
Czy to nie jest trochę tak, że tego typu konflikt marginalizuje opozycję, pokazując, że w obozie władzy toczy się merytoryczna dyskusja?
Proponuje pan wyjaśnienie, które bardzo pochlebiałoby obozowi rządzącemu. Ja również bym chciał, by ono było prawdziwe. By organy państwa, w których znajdują się politycy Prawa i Sprawiedliwości spełniają rolę zarówno rządu jak i opozycji. Skoro tej merytorycznej opozycji brakuje, to pan prezydent postanowił pełnić role „adwokata diabła”, czyli ośrodka, który udoskonala na sposób opozycyjny działalność państwa. Chciałbym, by można to było tak tłumaczyć.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Prezydent nic nie musi. Jest pierwszą osobą w państwie. W obecnym usytuowaniu konstytucyjnym może odgrywać ogromną rolę swoim autorytetem. Powstaje pytanie czy ostatnie zdarzenia budują ten autorytet.
— powiedział Witold Gadowski w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Prezydent Andrzej Duda podjął decyzję, że 15 sierpnia nie odbędzie się uroczystość wręczenia nominacji generalskich i admiralskich. Widoczne jest napięcie na linii prezydent – szef MON. To coś więcej niż różnica zdań?
Witold Gadowski: To kolejna sytuacja, gdy dochodzi do napięcia między środowiskiem prezydenta a Ministerstwem Obrony Narodowej. Możemy zasłaniać się tym, że polska konstytucja jest niedoskonała. Ale za czasów Lecha Kaczyńskiego do takich tarć nie dochodziło, mimo że konstytucja była ta sama. Dzisiejsza sytuacja pokazuje zasadnicza różnicę w jakości współpracy pomiędzy ośrodkami w dwóch momentach, gdy przy władzy jest Prawo i Sprawiedliwość.
Z czego to wynika? Z ambicji BBN-u? A może jest to efekt działań MON w stosunku do prezydenta RP? Niektórzy twierdzą, że to odpowiedź na traktowanie prezydenta jako notariusza decyzji rządu.
Czyżby kolejne ministerstwo nie szanowało prezydenta RP? Podobne wyjaśnienia pojawiły się już przy komentarzach dotyczących weta ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości. Wtedy to ministerstwo sprawiedliwości i minister Ziobro nieodpowiednio traktowali prezydenta. Wydaje mi się, że jest to zbyt proste i uniwersalne wyjaśnienie. Pan prezydent ma najwyraźniej inną lub lekko rozbieżną koncepcję reformowania sił zbrojnych niż Ministerstwo Obrony Narodowej. Ale jak dotychczas to jedynie MON przedstawiło jakąkolwiek koncepcję. A BBN nie dało się jeszcze poznać na tym polu. Może jest czas, by pan prezydent najpierw ogłaszał swoje tezy programowe, a potem wetował lub wstrzymywał reformy rządowe. Polityka reaktywna rodzi podejrzenie, że chodzi o ambicje osobiste.
Prezydent chyba musi prezentować swoje ambicje? Inaczej udowadnia, że nie jest traktowany poważnie przez obóz rządowy.
Prezydent nic nie musi. Jest pierwszą osobą w państwie. W obecnym usytuowaniu konstytucyjnym może odgrywać ogromną rolę swoim autorytetem. Powstaje pytanie, czy ostatnie zdarzenia budują ten autorytet.
Mam wrażenie, że zachowanie prezydenta przy okazji zawetowania ustaw reformujących sądownictwo czy dzisiejsza twarda postawa wobec MON, buduje autorytet prezydenta w oczach tych wyborców, którzy nie są osławionym „twardym elektoratem” PiS.
Budowałaby gdyby było to poprzedzone ofensywą programową pana prezydenta. Przedstawieniem przez Pałac Prezydencki tez dotyczących wymiaru sprawiedliwości, reformy armii czy polskiej polityki zagranicznej. Tych domen, w których pan prezydent ma istotne uprawnienia. Najlepszą sytuacją byłoby gdyby decyzje pana prezydenta były poprzedzone jasnymi deklaracjami programowymi. Wtedy moglibyśmy oceniać czy działania rządu są z nimi zgodne. W momencie gdy prezydent jest reaktywny i wstrzymuje pewne działania, nie pokazując własnej drogi do zmian, pojawia się podejrzenie, że kluczowe są tu konflikty osobiste, ambicjonalne. A to nie służy autorytetowi głowy państwa.
Czy ta sytuacja to paliwo dla opozycji?
Naturalnie, że tak. Opozycja, która sama nie ma czytelnego, jasnego i spójnego programu, może działać tylko na odruchach resentymentu złej woli. Każdy konflikt, bądź różnica zdań w łonie obozu rządzącego jest dla nich paliwem. Paliwem do destrukcyjnych działań opozycji.
Czy to nie jest trochę tak, że tego typu konflikt marginalizuje opozycję, pokazując, że w obozie władzy toczy się merytoryczna dyskusja?
Proponuje pan wyjaśnienie, które bardzo pochlebiałoby obozowi rządzącemu. Ja również bym chciał, by ono było prawdziwe. By organy państwa, w których znajdują się politycy Prawa i Sprawiedliwości spełniają rolę zarówno rządu jak i opozycji. Skoro tej merytorycznej opozycji brakuje, to pan prezydent postanowił pełnić role „adwokata diabła”, czyli ośrodka, który udoskonala na sposób opozycyjny działalność państwa. Chciałbym, by można to było tak tłumaczyć.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352542-nasz-wywiad-gadowski-moze-jest-czas-by-pan-prezydent-najpierw-oglaszal-swoje-tezy-programowe-a-potem-wetowal-lub-wstrzymywal-reformy