W dość naturalny sposób różnica zdań między prezydentem Andrzejem Dudą a ministrem obrony narodowej Antonim Macierewiczem wpisała się w szerszy polityczny kontekst. Kontekst obejmujący podwójne weto przy reformie wymiaru sprawiedliwości czy nieporozumienia między Kancelarią Prezydenta a Ministerstwem Spraw Zagranicznych na gruncie polityki zagranicznej. W takim rozumieniu decyzja głowy państwa o przesunięciu (nie zablokowaniu, jak powtarza się w niektórych przekazach) nominacji generalskich wydaje się gestem o olbrzymiej wadze. Interpretacja to politycznie kusząca, ale nie do końca prawdziwa.
Podkreślmy na początku, że przeciąganie liny między szefem MON i prezydentem (niezależnie kto sprawuje te urzędy) to oczywisty spór, na który są skazani wszyscy prezydenci i ministrowie obrony, którzy mają minimum ambicji i chęci reformowania wojska. Obu urzędników skazuje na to taka, a nie inna konstrukcja konstytucji, która wymusza trudną współpracę w gąszczu wzajemnie nakładających i przecinających się kompetencji i wpływów na to, co dzieje się w armii. Biorąc to pod uwagę, słusznie napisał Bronisław Wildstein na naszym portalu, że - paradoksalnie - głównym problemem nie jest sam spór między prezydentem a szefem MON, ale reakcje na ten stan rzeczy. To trochę samospełniająca się przepowiednia: tak ostro, tak daleko zinterpretujemy nieporozumienia i polityczne przepychanki, że pęknięć w obozie rządzącym będzie na tyle dużo, że nie będzie już drogi powrotu do w miarę normalnych relacji. Być może to nieuchronne, ale chyba jeszcze nie dziś.
Ale wracając do tego, co różni prezydenta i podległe mu Biuro Bezpieczeństwo Narodowego z kierownictwem Ministerstwa Obrony Narodowej. BBN i MON poróżniła ocena przygotowanego przez resort Antoniego Macierewicza nowego systemu kierowania i dowodzenia armią. Kwestią sporną pozostaje struktura przyszłego połączonego dowództwa operacyjnego. BBN chciałoby wydzielić tę funkcję do osobnej instytucji, MON - by pozostało pod pieczą Sztabu Generalnego WP.
Wygląda to na niewiele znaczące kwestie techniczne i administracyjne, ale w praktyce i jedna, i druga strona mają tutaj swoje racje co do współpracy z NATO (w ramach tamtejszego systemu funkcjonowania armii) i państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego. W ocenie ekspertów BBN przygotowany przez MON projekt mocno utrudnia taką współpracę - zwłaszcza na wypadek zagrożenia czy konfliktu militarnego. MON przekonuje, że jest zupełnie inaczej i to ich plany lepiej przysłużą się grze do jednej bramki z wojskami NATO. Obie strony różnią się też co do odeny ćwiczeń „Zima-17”, podczas których testowano w wirtualnej przestrzeni założenia reformy systemu dowodzenia i kierowania siłami zbrojnymi.
To spór realny, ale - wbrew dość prymitywnym ocenom - raczej nie personalny czy ambicjonalny, ale do bólu merytoryczny. Na tyle jednak daleko idący, że uniemożliwiający dziś dogadanie się w sprawie personalnych nominacji generalskich. Te bowiem były przygotowane pod taką, a nie inną strukturę nowego systemu, który przecież ciągle jest w negocjacjach. Prezydent postanowił przełożyć swoją decyzję w sprawie nominacji na czas, gdy zostanie wypracowany jakiś kompromis (albo któraś ze stron ustąpi).
Dogadanie się utrudnia też kiepska jakość codziennych relacji między ludźmi prezydenta a urzędnikami MON. Na wysłane przez Kancelarię Prezydenta - pod koniec czerwca - uwagi, wątpliwości, pytania, sugestie i prośby o dodatkowe informacje na temat przygotowanego przez MON Strategicznego Przeglądu Obronnego i projektu ustawy zmieniającej strukturę dowódczą. W ciągu tych kilku tygodni odpowiedzi ze strony resortu nie było, prezydent i BBN nie do końca wiedzieli, na czym stoją. Problemy z komunikacją na linii Pałac Prezydencki (BBN) - MON były juz w marcu; zapewne pamiętają państwo szereg pism wysłanych z Biura, na które urzędnicy BBN czekali długimi miesiącami. Od tamtej pory te relacje co nieco się poprawiły, ale jednak nie na tyle, by móc mówić o rzeczywistym przełomie.
Dodatkowym problemem jest sprawa gen. Jarosława Kraszewskiego, dyrektora Departamentu Zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Służba Kontrwywiadu Wojskowego zawiesiła Kraszewskiemu - również pod koniec czerwca - dostęp do tajemnic państwowych. I znów - ludzie prezydenta przekonują, że nie otrzymali od MON należytych wyjaśnień w tej sprawie, że postępowanie SKW ws. gen. Kraszewskiego osnute jest aurą tajemniczości, a nie klarownych zarzutów czy wątpliwości. To, delikatnie mówiąc, nie budzi wzajemnego zaufania. W MON zapewniają z kolei, że pewne informacje zostały przekazane i po prostu trzeba uzbroić się w cierpliwość, czekając na wyniki postępowania SKW. Problem w tym, że takie może trwać nawet rok, co jednak blokuje codzienną współpracę z Kraszewskim.
Co pocieszające, gdy rozmawia się zarówno z ludźmi z MON, jak i BBN, słychać zapewnienia, że nikomu nie zależy na eskalacji konfliktu - nawet jeśli dziś media III RP i opozycja szukają, czemu trudno się dziwić, pola do gry na podział w obozie rządzącym. Prezydent nie zablokował nominacji generalskich - te da się przeprowadzić za tydzień czy dwa; nominacje 15 sierpnia to niezła tradycja, ale tylko (albo i aż) symbol. To zresztą podobnie jak przy reformie wymiaru sprawiedliwości - zmiany da się przeprowadzić i we wrześniu, skoro czekaliśmy dwa lata na projekty ustaw, to poczekamy jeszcze dwa miesiące. I to nawet jeśli naturalne spory są wpisywane w szerszy kontekst, sugerujący prezydentowi jakiś flirt z obozem III RP. A raczej próbę wciągnięcia (ze strony III RP) lub wepchnięcia (wśród części wyborców prawicy) prezydenta w ten flirt. Wierzę nieco naiwnie, że tak się nie stanie, że prezydent wytrzyma i jesienią będziemy świadkami zarówno głębokich zmian w sądownictwie, jak i zgody co do kierunku zmian w wojsku. To fundamenty; bez nich trudno mówić o zmianie systemowej.
No właśnie, jesień. Wracając do politycznej oceny tej odsłony sporu: to kolejne potwierdzenie, że najbliższe tygodnie - a zwłaszcza jesień - będą kluczowe dla relacji obozu rządzącego z prezydentem. Albo głowa państwa porozumie się z rządem w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości, reformy armii i kilku innych mniejszych spraw, albo cechą charakterystyczną ostatnich dwóch lat tej kadencji będzie tlący się w nieskończoność konflikt i wzajemne podkładanie sobie nóg. Historia z nominacjami generalskimi to również jeszcze jedno potwierdzenie tezy, że relacjom prezydenta i rządu potrzebują głębokiego resetu: nakreślenia nowych reguł gry i ich przestrzegania. W innym razie realizował się będzie scenariusz, na którego końcu jest ostateczne złamanie porozumienia (kruchego, wypracowanego w bólach) na prawicy. Wielce prawdopodobne, że najbliższe tygodnie będą decydujące dla przyszłości całego obozu „dobrej zmiany”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352527-o-co-poszlo-ws-nominacji-generalskich-i-15-sierpnia-jesien-bedzie-decydujaca-dla-przyszlosci-calego-obozu-dobrej-zmiany
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.