Widzę, także na naszym portalu, głosy oburzenia nieomal na granicy paniki. 15 sierpnia prezydent nie podpisze generalskich nominacji. Czytam obawy: czy aby Andrzej Duda nie uległ syrenim śpiewom na temat prezydenckiej partii, do utworzenia której zachęcają go ci, którzy jeszcze wczoraj obrażali go i odsądzali od czci i wiary? Przyglądam się analizom jego wywiadu dla portalu „300polityka”, których autorzy rozważają: czy chęci przezwyciężenia głębokiego podziału politycznego, które wyraża prezydent, nie są oznaką kapitulacji, odstąpienia od dobrej zmiany? Patrzę i zastanawiam się: czy powodowani najlepszymi intencjami autorzy tych tekstów nie nakręcają zjawiska, przed którym ostrzegają? Czy nie wzmacniają napięć, od których nie może być wolna żadna polityka i wbrew własnej woli nie uczestniczą w rozsadzaniu obozu dobrej zmiany?
Zgodzę się, że wstrzymanie podpisania nominacji można czytać razem z podwójnym wetem prezydenta w sprawie reformy wymiaru sprawiedliwości. Z tym, że nie jest to blokowanie naprawy kraju, ale przywracanie podmiotowej roli prezydenta, która może być właśnie tego pozytywnym elementem.
To prawda, że PiS wykreowało Andrzeja Dudę na prezydenta, tak jak prawdą jest, że jego sukces wydatnie pomógł parlamentarnemu zwycięstwu tej partii. Pomiędzy ośrodkiem prezydenckim, a rządzącą partią powinny funkcjonować relacje partnerskie. Czy nie zabrakło ich? Przecież problem komunikacji między MON, a kancelarią prezydencką istniał już wcześniej i to departament Antoniego Macierewicza powinien uzgadniać nominacje generalskie z Andrzejem Dudą, a nie traktować go jako notariusza.
Słyszę, że spowolni to proces zmian. Może rzeczywiście tak będzie, ale czy nie przełoży się na głębszą nad nimi refleksję? Mamy specyficzną konstytucję, która generuje napięcie między prezydentem, a rządem. Świadomi tego politycy powinni robić wszystko, aby ten fakt neutralizować.
Każdy komu leży na sercu dobro wspólne musi z niepokojem patrzeć na konflikt, który usiłują w Polsce generować obrońcy dotychczasowego porządku. Próba łagodzenia go nie musi oznaczać wycofywania się z niezbędnych i gruntownych reform. Strasząc rozłamami w obozie zmiany i jednocześnie popierając jedną z potencjalnych stron, choćby nieświadomie działamy na ich rzecz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352500-prezydent-mon-i-dobra-zmiana-czy-oburzeni-i-zaniepokojeni-nie-wzmacniaja-napiec-od-ktorych-nie-moze-byc-wolna-zadna-polityka