Zaznaczył równocześnie, że wszystko odbywa się zgodnie z naczelną zasadą konstytucyjną dwuinstancyjności postępowania. Oznacza to, że postępowanie sądu w każdej sprawie zawsze podlegałyby ostatecznej kontroli sądu drugiej instancji.
W związku z tym nie zachodzi niebezpieczeństwo, że w jakiś pochopny sposób sąd mógłby pozbawić określonych uprawnień strony. To jest rzecz oczekiwana – myślę, że przez społeczeństwo, jak i sędziów, którym zależy na sprawnym wymierzaniu sprawiedliwości. Ze wstępnego rozeznania wynika również, że adwokaci, czy radcowie prawni, w większości rzetelnie wykonujący swój zawód, bardzo oczekują tego rodzaju narzędzi, których sądy mogłyby użyć by przeciwdziałać takim praktykom.
– mówi wiceminister sprawiedliwości.
Zwraca również uwagę na to, że ministerstwo spodziewa się prób obejścia nowych przepisów. Wyraża jednak nadzieję, że będą one skuteczne.
Cały czas dyskutujemy, jak dokładnie te przepisy miałyby wyglądać, żeby wyważyć z jednej strony kwestię skuteczności tych narzędzi, ale z drugiej strony, żeby nie mogły być one nadużywane. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie zaproponować coś, co może nie w 100 proc. zredukuje pieniactwo procesowe, ale jeżeli wyeliminuje je w 70 – 80 proc. to świetnie. Oznacza to bowiem, że w sądach będzie tysiące spraw mniej, a zatem pojawi się miejsce na przyspieszenie rzetelnego ale i sprawnego rozpoznawania normalnych, rzeczywistych spraw. Zawsze coś, co nie jest doskonałe można poprawić, obserwując praktykę.
– przyznaje.
Zapewnił, że Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi obserwacje oraz jest w stałym kontakcie ze wszystkimi zainteresowanymi więc jeżeli coś trzeba będzie poprawić, to za rok lub dwa lata, takie poprawki będą.
Będziemy słuchać tego, co sędziowie, co pełnomocnicy, co ludzie, którzy występują przed sądami, na ten temat myślą. Tak naprawdę wydaje mi się, że najważniejsze jest złamanie takiej psychologicznej bariery, zakończenie tej niemożności, pokazanie że w ogóle o tym problemie można i trzeba dyskutować. Potrzeba wreszcie zacząć, spróbować wprowadzać nowe rozwiązania, a potem, jeżeli będzie taka potrzeba, udoskonalać je. Nie ma nic gorszego niż to, że sędzia jest bezradny, druga strona jest bezradna w sytuacji, w której ktoś stosuje takie cwaniackie zagrywki i nikt nie może na to nic poradzić. Rozpoznanie sprawy trwa miesiące, a nawet lata tylko dlatego, że komuś na tym zależy.
– zwraca uwagę wiceminister sprawiedliwości.
Dla zobrazowania problemu przytacza przykład biznesmenów, którzy wyliczyli sobie, że odsetki ustawowe, które zapłacą i tak są niższe, niż oprocentowanie kredytu, który trzeba by było zaciągnąć w banku.
Bazując na takiej, ekonomicznie jak najbardziej uzasadnionej zresztą, kalkulacji celowo wykonują czynności obstrukcyjne. Chodzi o to, żeby tego rodzaju działania uniemożliwić. Co więcej, mamy też w nowelizacji pewnego rodzaju narzędzia o charakterze finansowym, żeby strony procesu, nadużywające swoich uprawnień procesowych, finansowo zniechęcać do takiego działania – czy to przez podwyższenie odsetek, żeby to się przestało kalkulować, czy to przez podwyższenie kosztów zastępstwa procesowego dla przeciwnika, ponieważ ten przeciwnik płaci swojemu adwokatowi za to, żeby ten proces, zamiast zakończyć się szybko, trwa pięć lat. Chodzi o to, żeby maksymalnie utrudnić obstrukcję i maksymalnie zniechęcić do niej potencjalnie zainteresowanych. Na pewno podniesie to autorytet sądów i sprawność postępowań sądowych, a na tym zależy nam wszystkim.
– mówi w rozmowie z wPolityce.pl wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Not. Weronika Tomaszewska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zaznaczył równocześnie, że wszystko odbywa się zgodnie z naczelną zasadą konstytucyjną dwuinstancyjności postępowania. Oznacza to, że postępowanie sądu w każdej sprawie zawsze podlegałyby ostatecznej kontroli sądu drugiej instancji.
W związku z tym nie zachodzi niebezpieczeństwo, że w jakiś pochopny sposób sąd mógłby pozbawić określonych uprawnień strony. To jest rzecz oczekiwana – myślę, że przez społeczeństwo, jak i sędziów, którym zależy na sprawnym wymierzaniu sprawiedliwości. Ze wstępnego rozeznania wynika również, że adwokaci, czy radcowie prawni, w większości rzetelnie wykonujący swój zawód, bardzo oczekują tego rodzaju narzędzi, których sądy mogłyby użyć by przeciwdziałać takim praktykom.
– mówi wiceminister sprawiedliwości.
Zwraca również uwagę na to, że ministerstwo spodziewa się prób obejścia nowych przepisów. Wyraża jednak nadzieję, że będą one skuteczne.
Cały czas dyskutujemy, jak dokładnie te przepisy miałyby wyglądać, żeby wyważyć z jednej strony kwestię skuteczności tych narzędzi, ale z drugiej strony, żeby nie mogły być one nadużywane. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie zaproponować coś, co może nie w 100 proc. zredukuje pieniactwo procesowe, ale jeżeli wyeliminuje je w 70 – 80 proc. to świetnie. Oznacza to bowiem, że w sądach będzie tysiące spraw mniej, a zatem pojawi się miejsce na przyspieszenie rzetelnego ale i sprawnego rozpoznawania normalnych, rzeczywistych spraw. Zawsze coś, co nie jest doskonałe można poprawić, obserwując praktykę.
– przyznaje.
Zapewnił, że Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi obserwacje oraz jest w stałym kontakcie ze wszystkimi zainteresowanymi więc jeżeli coś trzeba będzie poprawić, to za rok lub dwa lata, takie poprawki będą.
Będziemy słuchać tego, co sędziowie, co pełnomocnicy, co ludzie, którzy występują przed sądami, na ten temat myślą. Tak naprawdę wydaje mi się, że najważniejsze jest złamanie takiej psychologicznej bariery, zakończenie tej niemożności, pokazanie że w ogóle o tym problemie można i trzeba dyskutować. Potrzeba wreszcie zacząć, spróbować wprowadzać nowe rozwiązania, a potem, jeżeli będzie taka potrzeba, udoskonalać je. Nie ma nic gorszego niż to, że sędzia jest bezradny, druga strona jest bezradna w sytuacji, w której ktoś stosuje takie cwaniackie zagrywki i nikt nie może na to nic poradzić. Rozpoznanie sprawy trwa miesiące, a nawet lata tylko dlatego, że komuś na tym zależy.
– zwraca uwagę wiceminister sprawiedliwości.
Dla zobrazowania problemu przytacza przykład biznesmenów, którzy wyliczyli sobie, że odsetki ustawowe, które zapłacą i tak są niższe, niż oprocentowanie kredytu, który trzeba by było zaciągnąć w banku.
Bazując na takiej, ekonomicznie jak najbardziej uzasadnionej zresztą, kalkulacji celowo wykonują czynności obstrukcyjne. Chodzi o to, żeby tego rodzaju działania uniemożliwić. Co więcej, mamy też w nowelizacji pewnego rodzaju narzędzia o charakterze finansowym, żeby strony procesu, nadużywające swoich uprawnień procesowych, finansowo zniechęcać do takiego działania – czy to przez podwyższenie odsetek, żeby to się przestało kalkulować, czy to przez podwyższenie kosztów zastępstwa procesowego dla przeciwnika, ponieważ ten przeciwnik płaci swojemu adwokatowi za to, żeby ten proces, zamiast zakończyć się szybko, trwa pięć lat. Chodzi o to, żeby maksymalnie utrudnić obstrukcję i maksymalnie zniechęcić do niej potencjalnie zainteresowanych. Na pewno podniesie to autorytet sądów i sprawność postępowań sądowych, a na tym zależy nam wszystkim.
– mówi w rozmowie z wPolityce.pl wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.
Not. Weronika Tomaszewska
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352367-tylko-u-nas-wiceminister-piebiak-o-rewolucyjnych-zmianach-kodeksu-postepowania-cywilnego-w-sadach-bedzie-tysiace-spraw-mniej?strona=2