Wywiad prezydenta Andrzeja Dudy dla strony internetowej 300polityka.pl zasługuje na uwagę, bo to w końcu pierwsza obszerniejsza wypowiedź głowy państwa po zawetowaniu ustaw mających zmienić wymiar sprawiedliwości.
Zwraca uwagę wybór medium na tak ważną wypowiedź - portal pozycjonujący się pośrodku, a może raczej poza polskim sporem. Sporo to mówi o nowej linii obozu prezydenckiego. Ton wywiadu jest adekwatny do miejsca - chęć bycia poza konfliktem, chęć łączenia, jest wyraźnie wybijana na pierwszy plan („chciałbym, aby społeczeństwo polskie nie było tak podzielone, żeby ludzie z przeciwnych stron sceny politycznej patrzyli na siebie z szacunkiem i tolerancją”).
Trzeba mieć jednak świadomość, że to ruchowe piaski. Tzw. media środka wyważają do chwili, gdy następuję przesilenie, a więc któryś już pucz uliczny. Wówczas okazuje się, że albo to „PiS podpalił Polskę”, albo „to jest ich koniec”. Przy dużej dynamice procesu politycznego, przy solidnych przeciążeniach, wyważanie między obozami także w polityce może skończyć się albo faktycznym wyhamowaniem projektu, ale nieświadomym (lub świadomym) przesunięciem celów.
W wywiadzie prezydent Andrzej Duda odnosi się do sprawy weta:
Jestem głęboko przekonany, że gdy przyjdzie czas spokojnej refleksji nad tym, co się wydarzyło, będziemy potrafili wyciągnąć wnioski na temat tego, kto był w tej debacie stroną działającą na rzecz podziału i sporu, a kto dbał o porządek instytucjonalny w państwie i ład ustrojowy. A wtedy zapewnimy sukces formacji dobrej zmiany i przedłużymy jej mandat do dokonywania reform państwa.
To jest jednak nowy język głowy państwa: „porządek instytucjonalny” i ”ład ustrojowy” versus „podział” i „spór”. Tyle że bez „podziału” nie byłoby zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, bez „sporów” niczego by w Polsce nie zmieniono. Spokój i jedność nie mogą być wartościami nadrzędnymi polityki realnie propaństwowej. Są rzecz jasna idealną wizerunkowo propozycją dla głowy państwa, ale niczym więcej. Nie są propozycją polityki adekwatnej do szansy, którą mamy.
Formalnie uwagi prezydenta mierzone są w ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, o czym świadczy przypomnienie rozłamu z roku 2011-go. Nie da się jednak obronić tezy, że kształt ustaw sądowych był jakąś samowolką ministra, przeprowadzoną bez konsultacji z Jarosławem Kaczyńskim.
Najciekawsza jest jednak wypowiedź prezydenta dotycząca zapowiedzianej przez PiS ustawy medialnej:
Dziś mogę powiedzieć, że pochylę się nad tą ustawą ze szczególną uwagą. Mam nadzieję, że dobra idea zostanie przekuta na dobre rozwiązania legislacyjne z pożytkiem dla Polski, niezależności mediów od nacisków biznesu i polityki oraz medialnego pluralizmu.
Przy tak szlachetnych warunkach brzegowych trudno będzie o prawdziwe zmiany. W całej sprawie nie chodzi przecież o zamach na wolność mediów, ale o zmianę chorej sytuacji, w której tkwimy od ćwierćwiecza. Po pierwsze, nasi sąsiedzi hasają po naszym podwórku informacyjnym w stopniu, który u siebie uważają za niedopuszczalny. Po drugie, media III RP są ważnym elementem nieformalnego porządku państwowego. Nigdy nie były i nie chciały być sędzią, zawsze były i będą zawodnikiem. Zmiana porządku wymaga zmian i w tym obszarze.
Prezydent Andrzej Duda jest konsekwentny. Po wetach mamy nowe tony w wypowiedziach publicznych. Z pewnością głowa państwa ma więcej informacji niż my, i wyciąga z nich wnioski, które uznaje za słuszne. Rację mają też ci (włącznie z samym prezydentem i jego ministrami) którzy apelują o powstrzymanie emocji i uspokojenie sytuacji.
To powiedziawszy, należy jednak dodać, w nieco gorzkim tonie: dużo się wydarzyło, dużo się zmieniło, ale znów wróciliśmy do sytuacji, w której mądrzy i umiarkowani ludzie (można dodać: „z różnych stron barykady”) bronią „porządku” i ”ładu” przed Jarosławem Kaczyńskim i Prawem i Sprawiedliwością.
Moim zdaniem ta droga nie doprowadzi nas do celu. Ona prowadzi ku klęsce.
No nic, poczekamy, zobaczymy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352067-duzo-sie-zmienilo-ale-znow-wrocilismy-do-sytuacji-w-ktorej-madrzy-ludzie-bronia-porzadku-i-ladu-przed-kaczynskim-i-pis