„Przepraszam, a kim jest Radosław Sikorski dzisiaj?”, zareagowala Beata Mazurek na prośbę o komentarz dotyczący twitterowych wpisów wyżej wymienionego o Powstaniu Warszawskim. Odpowiem za panią rzecznik PiS: nikim. Nawet nie zerem, bo zero jest najmniejszą cyfrą nieujemną.
Jest nikim, który w przeszłości wywindowany został, o zgrozo, na funkcje ministra obrony narodowej, szefa dyplomacji i marszałka Sejmu. Dziś pozostaje już tylko mężem swojej żony i sołtysem ich Chobielińskiego Dworu. Widać jednak Sikorskiemu bardzo brakuje ośmiorniczek i dopłat do paliwa, więc raz po raz przypomina o swym istnieniu na portalach społecznościowych. Ostatnio wpisami o Powstaniu Warszawskim, notabene nie pierwszy raz. Parę lat temu nazwał ten wielki, patriotyczny zryw „narodową katastrofą”, a przy okazji dołączył do tego „postu” link portalu „przeciwników kultu sprawców Powstania Warszawskiego”.
Gdybym jako chłopak znalazł się w 1944 roku w Warszawie, to z całą pewnością byłbym wstąpił do Armii Krajowej
— pisał w swym znakomitym opracowaniu pt. „Powstanie ‘44” Norman Davies. Ten z pochodzenia Walijczyk, historyk z wykształcenia, profesor Uniwersytetu Londyńskiego, członek Akademii Brytyjskiej i Polskiej Akademii Umiejętności, nie miał wątpliwości, że gdyby żył w tamtych czasach, poszedłby z chłopakami na barykady. Co zrobiłby Sikorski? Wziąłby tyłek w garść i zwiał do Londynu.
Na jakiej podstawie tak twierdzę? W stanie wojennym ten młody bydgoszczanin wybrał spokój na emigracji, studiował w oksfordzkim Pembroke College i „walczył” w elitarnym Bullingdon Club, znanym z popijaw, rozrób i niemoralnego prowadzenia się jego członków. Nawiasem mówiąc, Sikorski uczył się tylko trzy lata i uzyskał najniższy stopień zawodowy Bachelor’a (licencjata). Potrafił jednak zadbać o swoje, po kilku latach napisał podanie do uczelni o automatyczne przyznanie mu tytułu Master’a (odp. magistra), nadawany tym absolwentom, którzy coś osiągnęli. A Sikorski przecież osiągnął; po przygodzie z dziennikarstwem, działał kolejno w ROP i AWS, został wiceministrem obrony narodowej w gabinecie Jana Olszewskiego, a następnie szefem tego resortu w koalicyjnym rządzie PiS-LPR i Samoobrony. Tu jego drogi z urzędem i partią Jarosława Kaczyńskiego się rozeszły, więc przyssał się do PO, z którą próbował „dorznąć watahę”, a która z wdzięczności powierzała mu kolejne, eksponowane stanowiska, aż do chwili ich wspólnego upadku. I tu następuje osobisty dramat Sikorskiego, wychodzi bowiem na to, że tym razem postawił na niewłaściwego konia.
Na co człowiekowi świstek z napisem, że studiował, lizał dupy profesorom i opierdalał się przez 4, 6 czy 8 lat? (…) Gdy coś umiesz, to umiesz, jak nie umiesz, to nie umiesz
— pisał William Wharton, znany amerykański psycholog, literat z zamiłowania. Raz już to Sikorskiemu - marszałkowi przytaczałem, bowiem stanowi wyborną ilustrację tegoż aksjomatu. Najpierw spełzły na niczym jego marzenia o prezydenturze. Mimo wielkich staran i podchodów, to nie on został po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego wytypowany na Jego następcę, lecz Bronisław Komorowski. Prysły też jak bańka mydlana mrzonki Sikorskiego o objęciu szefostwa w NATO. To, co wcześniej było możliwe „W Polsce, czyli nigdzie”, że nawiążę do słynnej groteski „Ubu króla” Alfreda Jarry’ego, na arenie międzynarodowej okazało się niemożliwe.
Poza granicami naszego kraju na „talentach” Sikorskiego poznano się relatywnie szybko. Jedyne role, jakie mu przydzielano, co poniekąd trwa do dziś, to przydatnego idioty. Przykłady? Proszę bardzo. Zanim Sikorski zapałał miłością i bezgranicznym zaufaniem do Niemiec i Rosji, jeszcze jako minister obrony w rządzie PiS wywodził o gazociągu Nord Stream: „To była tradycja Locarno, to jest tradycja paktu Ribbentrop-Mołotow”, a już w szeregach PO lobbował na rzecz Moskwy - tu znów cytat z 2009r. (sic!): „Rosja jest potrzebna do rozwiązywania europejskich i globalnych problemów. Dlatego za słuszne uważam przyjęcie jej do NATO”. Było też jego bezprecedensowe w dziejach światowej dyplomacji złożenie „hołdu berlińskiego”, gdzie wręcz domagał się od Niemiec objęcia przywództwa w Europie… Angela Merkel stała się w jego oczach…
najlepszą kanclerz Niemiec od tysiąca lat dla Polski, a my wygadujemy wobec niej takie bzdury
— rozprawiał o szefowej rządu RFN. To „mądry i śmiały polityk”, wytłuścił wówczas w tytule dziennik „Frankfurter Rundschau”. Rozgłos w świecie przyniosło Sikorskiemu zdanie, gdy próbował wymusić na protestujących Ukraińcach na Majdanie podporządkowanie się woli prezydenta Wiktora Janukowycza i Władimira Putina:
Jeżeli nie podpiszecie porozumienia (…), wszyscy będziecie martwi!
To jednak jeszcze nic, w porównaniu z wywiadem udzielonym przez chobielińskiego dworaka serwisowi Politico.com, w którym opowiadał, jakoby prezydent Rosji zaproponował premierowi Donaldowi Tuskowi rozbiór Ukrainy - tego „sztucznego tworu państwowego”, oraz zajęcie „polskiego miasta Lwowa”.
W międzyczasie były także jego knajpiane dywagacje, jak „zajebać PiS”, i rozmowy, w których wykładał m.in. byłemu wicepremierowi i ministrowi finansów Jackowi wielu imion Rostowskiemu o „robieniu laski” Amerykanom, „frajerskim” i „szkodliwym” sojuszu Polski z USA, oraz „kompletnym Bullshit’cie” - „fałszywym poczuciu bezpieczeństwa”. W reakcji na zarzuty o posługiwaniu się służbową kartą kredytową na tego rodzaju „uzgodnieniach”, Sikorski wypalił wprost:
Co do ośmiorniczek to przypominam, że jedzenie drogich kolacji na koszt podatnika jest częścią pracy ministra spraw zagranicznych.
Zaiste, imponujący dorobek byłego wiceprzewodniczącego Platformy z nazwy Obywatelskiej w polskim „państwie teoretycznym”. Sikorski udowodnił po wielokroć, że pod względem mentalnym i językowym bliższe jest mu ruskie knajactwo niż oksfordzka etykieta. Po smoleńskiej tragedii nie omieszkał nawet zaatakować córki pary prezydenckiej Marty Kaczyńskiej, która
przytuliła 3 mln zlotych za śmierć rodziców w wypadku, a nie w zamachu…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Przepraszam, a kim jest Radosław Sikorski dzisiaj?”, zareagowala Beata Mazurek na prośbę o komentarz dotyczący twitterowych wpisów wyżej wymienionego o Powstaniu Warszawskim. Odpowiem za panią rzecznik PiS: nikim. Nawet nie zerem, bo zero jest najmniejszą cyfrą nieujemną.
Jest nikim, który w przeszłości wywindowany został, o zgrozo, na funkcje ministra obrony narodowej, szefa dyplomacji i marszałka Sejmu. Dziś pozostaje już tylko mężem swojej żony i sołtysem ich Chobielińskiego Dworu. Widać jednak Sikorskiemu bardzo brakuje ośmiorniczek i dopłat do paliwa, więc raz po raz przypomina o swym istnieniu na portalach społecznościowych. Ostatnio wpisami o Powstaniu Warszawskim, notabene nie pierwszy raz. Parę lat temu nazwał ten wielki, patriotyczny zryw „narodową katastrofą”, a przy okazji dołączył do tego „postu” link portalu „przeciwników kultu sprawców Powstania Warszawskiego”.
Gdybym jako chłopak znalazł się w 1944 roku w Warszawie, to z całą pewnością byłbym wstąpił do Armii Krajowej
— pisał w swym znakomitym opracowaniu pt. „Powstanie ‘44” Norman Davies. Ten z pochodzenia Walijczyk, historyk z wykształcenia, profesor Uniwersytetu Londyńskiego, członek Akademii Brytyjskiej i Polskiej Akademii Umiejętności, nie miał wątpliwości, że gdyby żył w tamtych czasach, poszedłby z chłopakami na barykady. Co zrobiłby Sikorski? Wziąłby tyłek w garść i zwiał do Londynu.
Na jakiej podstawie tak twierdzę? W stanie wojennym ten młody bydgoszczanin wybrał spokój na emigracji, studiował w oksfordzkim Pembroke College i „walczył” w elitarnym Bullingdon Club, znanym z popijaw, rozrób i niemoralnego prowadzenia się jego członków. Nawiasem mówiąc, Sikorski uczył się tylko trzy lata i uzyskał najniższy stopień zawodowy Bachelor’a (licencjata). Potrafił jednak zadbać o swoje, po kilku latach napisał podanie do uczelni o automatyczne przyznanie mu tytułu Master’a (odp. magistra), nadawany tym absolwentom, którzy coś osiągnęli. A Sikorski przecież osiągnął; po przygodzie z dziennikarstwem, działał kolejno w ROP i AWS, został wiceministrem obrony narodowej w gabinecie Jana Olszewskiego, a następnie szefem tego resortu w koalicyjnym rządzie PiS-LPR i Samoobrony. Tu jego drogi z urzędem i partią Jarosława Kaczyńskiego się rozeszły, więc przyssał się do PO, z którą próbował „dorznąć watahę”, a która z wdzięczności powierzała mu kolejne, eksponowane stanowiska, aż do chwili ich wspólnego upadku. I tu następuje osobisty dramat Sikorskiego, wychodzi bowiem na to, że tym razem postawił na niewłaściwego konia.
Na co człowiekowi świstek z napisem, że studiował, lizał dupy profesorom i opierdalał się przez 4, 6 czy 8 lat? (…) Gdy coś umiesz, to umiesz, jak nie umiesz, to nie umiesz
— pisał William Wharton, znany amerykański psycholog, literat z zamiłowania. Raz już to Sikorskiemu - marszałkowi przytaczałem, bowiem stanowi wyborną ilustrację tegoż aksjomatu. Najpierw spełzły na niczym jego marzenia o prezydenturze. Mimo wielkich staran i podchodów, to nie on został po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego wytypowany na Jego następcę, lecz Bronisław Komorowski. Prysły też jak bańka mydlana mrzonki Sikorskiego o objęciu szefostwa w NATO. To, co wcześniej było możliwe „W Polsce, czyli nigdzie”, że nawiążę do słynnej groteski „Ubu króla” Alfreda Jarry’ego, na arenie międzynarodowej okazało się niemożliwe.
Poza granicami naszego kraju na „talentach” Sikorskiego poznano się relatywnie szybko. Jedyne role, jakie mu przydzielano, co poniekąd trwa do dziś, to przydatnego idioty. Przykłady? Proszę bardzo. Zanim Sikorski zapałał miłością i bezgranicznym zaufaniem do Niemiec i Rosji, jeszcze jako minister obrony w rządzie PiS wywodził o gazociągu Nord Stream: „To była tradycja Locarno, to jest tradycja paktu Ribbentrop-Mołotow”, a już w szeregach PO lobbował na rzecz Moskwy - tu znów cytat z 2009r. (sic!): „Rosja jest potrzebna do rozwiązywania europejskich i globalnych problemów. Dlatego za słuszne uważam przyjęcie jej do NATO”. Było też jego bezprecedensowe w dziejach światowej dyplomacji złożenie „hołdu berlińskiego”, gdzie wręcz domagał się od Niemiec objęcia przywództwa w Europie… Angela Merkel stała się w jego oczach…
najlepszą kanclerz Niemiec od tysiąca lat dla Polski, a my wygadujemy wobec niej takie bzdury
— rozprawiał o szefowej rządu RFN. To „mądry i śmiały polityk”, wytłuścił wówczas w tytule dziennik „Frankfurter Rundschau”. Rozgłos w świecie przyniosło Sikorskiemu zdanie, gdy próbował wymusić na protestujących Ukraińcach na Majdanie podporządkowanie się woli prezydenta Wiktora Janukowycza i Władimira Putina:
Jeżeli nie podpiszecie porozumienia (…), wszyscy będziecie martwi!
To jednak jeszcze nic, w porównaniu z wywiadem udzielonym przez chobielińskiego dworaka serwisowi Politico.com, w którym opowiadał, jakoby prezydent Rosji zaproponował premierowi Donaldowi Tuskowi rozbiór Ukrainy - tego „sztucznego tworu państwowego”, oraz zajęcie „polskiego miasta Lwowa”.
W międzyczasie były także jego knajpiane dywagacje, jak „zajebać PiS”, i rozmowy, w których wykładał m.in. byłemu wicepremierowi i ministrowi finansów Jackowi wielu imion Rostowskiemu o „robieniu laski” Amerykanom, „frajerskim” i „szkodliwym” sojuszu Polski z USA, oraz „kompletnym Bullshit’cie” - „fałszywym poczuciu bezpieczeństwa”. W reakcji na zarzuty o posługiwaniu się służbową kartą kredytową na tego rodzaju „uzgodnieniach”, Sikorski wypalił wprost:
Co do ośmiorniczek to przypominam, że jedzenie drogich kolacji na koszt podatnika jest częścią pracy ministra spraw zagranicznych.
Zaiste, imponujący dorobek byłego wiceprzewodniczącego Platformy z nazwy Obywatelskiej w polskim „państwie teoretycznym”. Sikorski udowodnił po wielokroć, że pod względem mentalnym i językowym bliższe jest mu ruskie knajactwo niż oksfordzka etykieta. Po smoleńskiej tragedii nie omieszkał nawet zaatakować córki pary prezydenckiej Marty Kaczyńskiej, która
przytuliła 3 mln zlotych za śmierć rodziców w wypadku, a nie w zamachu…
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/352051-bullshit-sikorski-usiluje-istniec-w-przestrzeni-spolecznej-i-rozwiewa-wszelkie-watpliwosci-co-do-wlasnej-glupoty