Ciała ofiar kazano od razu palić. Niemcy rozkazali polskim jeńcom wraz ze zwłokami palić wszystkie dokumenty, tak aby nie można było zidentyfikować tożsamości zabitych. W efekcie przytłaczająca większość ofiar pozostała po dziś dzień bezimienna.
Rzeź Woli jest zbrodnią tym bardziej wstrząsającą, że nigdy nie ukarano winnych, a powojenne losy SS-Gruppenfuhrera Heinza Reinefartha - kata Woli - urastają do jednego z największych skandali zeszłego stulecia. Zbrodniarz mający na rękach krew dziesiątków tysięcy ludzi przez kilkanaście lat był burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt w Szlezwiku - Holsztynie, posłem do lokalnego Landtagu, a do końca życia cenionym prawnikiem. Jego bezkarność obciąża nie tylko powojenne Niemcy, ale też władze PRL oraz zachodnich aliantów
— przypomniał Jan Ołdakowski.
Mordowanie cywilów miało miejsce w wielu innych miejscach walczącej Warszawy. 5 sierpnia 1944 r. pułk RONA (Rosyjska Ludowa Armia Wyzwoleńcza) rozpoczął pacyfikację i mordy na mieszkańcach Ochoty. Największe zbrodnie popełniono w okolicach ulicy Grójeckiej i Opaczewskiej, Kolonii Staszica, tamtejszych szpitalach oraz Instytucie Radowym. W wyniku masowych mordów zginęło około 7-8 tys. osób.
Po południu 5 sierpnia do Warszawy przyjechał mianowany szefem sił pacyfikacyjnych gen. Erich von dem Bach-Zelewski. Obserwując skalę mordów cywilów zmienił częściowo rozkaz zakazując zabijania kobiet i dzieci.
Od tamtego czasu zbrodni także było bez liku, nie było jednak dążenia do eksterminacji wszystkich mieszkańców. Masowe mordy na powstańcach i cywilach towarzyszyły atakom niemieckim do końca, ale większość wziętych do niewoli żołnierzy i mieszkańców Warszawy przeżyła
— tłumaczył w rozmowie z PAP historyk prof. Włodzimierz Borodziej, autor m.in. niemieckojęzycznej monografii powstania („Der Warschauer Aufstand 1944”).
Główni sprawcy Rzezi Woli nie ponieśli odpowiedzialności sądowej. Bronisław Kamiński został rozstrzelany przez SS 4 października 1944 r. za uchylanie się od wykonywania rozkazów oraz rabunek wartościowego mienia. Oskar Dirlewanger zginął tuż po wojnie. Gen. Heinz Reinefarth zmarł w 1979 r., nie niepokojony przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, mimo interwencji ze strony Polski i NRD.
Po wojnie Reinefarth zrobił polityczną karierę. W 1951 r. został burmistrzem Westerlandu. Siedem lat później zdobył mandat do parlamentu Szlezwiku-Holsztyna. Urząd burmistrza sprawował do 1963 r., z landtagu odszedł w 1967 r. Potem pracował jako adwokat. Prowadzone przeciwko niemu w latach 60. śledztwo umorzono z braku dowodów.
W 2014 r. burmistrz Westerlandu Petra Reiber z wyspy Sylt prosiła Polaków o przebaczenie za krzywdy wyrządzone im przez kata Woli i innych zbrodniarzy nazistowskich.
as/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ciała ofiar kazano od razu palić. Niemcy rozkazali polskim jeńcom wraz ze zwłokami palić wszystkie dokumenty, tak aby nie można było zidentyfikować tożsamości zabitych. W efekcie przytłaczająca większość ofiar pozostała po dziś dzień bezimienna.
Rzeź Woli jest zbrodnią tym bardziej wstrząsającą, że nigdy nie ukarano winnych, a powojenne losy SS-Gruppenfuhrera Heinza Reinefartha - kata Woli - urastają do jednego z największych skandali zeszłego stulecia. Zbrodniarz mający na rękach krew dziesiątków tysięcy ludzi przez kilkanaście lat był burmistrzem kurortu Westerland na wyspie Sylt w Szlezwiku - Holsztynie, posłem do lokalnego Landtagu, a do końca życia cenionym prawnikiem. Jego bezkarność obciąża nie tylko powojenne Niemcy, ale też władze PRL oraz zachodnich aliantów
— przypomniał Jan Ołdakowski.
Mordowanie cywilów miało miejsce w wielu innych miejscach walczącej Warszawy. 5 sierpnia 1944 r. pułk RONA (Rosyjska Ludowa Armia Wyzwoleńcza) rozpoczął pacyfikację i mordy na mieszkańcach Ochoty. Największe zbrodnie popełniono w okolicach ulicy Grójeckiej i Opaczewskiej, Kolonii Staszica, tamtejszych szpitalach oraz Instytucie Radowym. W wyniku masowych mordów zginęło około 7-8 tys. osób.
Po południu 5 sierpnia do Warszawy przyjechał mianowany szefem sił pacyfikacyjnych gen. Erich von dem Bach-Zelewski. Obserwując skalę mordów cywilów zmienił częściowo rozkaz zakazując zabijania kobiet i dzieci.
Od tamtego czasu zbrodni także było bez liku, nie było jednak dążenia do eksterminacji wszystkich mieszkańców. Masowe mordy na powstańcach i cywilach towarzyszyły atakom niemieckim do końca, ale większość wziętych do niewoli żołnierzy i mieszkańców Warszawy przeżyła
— tłumaczył w rozmowie z PAP historyk prof. Włodzimierz Borodziej, autor m.in. niemieckojęzycznej monografii powstania („Der Warschauer Aufstand 1944”).
Główni sprawcy Rzezi Woli nie ponieśli odpowiedzialności sądowej. Bronisław Kamiński został rozstrzelany przez SS 4 października 1944 r. za uchylanie się od wykonywania rozkazów oraz rabunek wartościowego mienia. Oskar Dirlewanger zginął tuż po wojnie. Gen. Heinz Reinefarth zmarł w 1979 r., nie niepokojony przez zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości, mimo interwencji ze strony Polski i NRD.
Po wojnie Reinefarth zrobił polityczną karierę. W 1951 r. został burmistrzem Westerlandu. Siedem lat później zdobył mandat do parlamentu Szlezwiku-Holsztyna. Urząd burmistrza sprawował do 1963 r., z landtagu odszedł w 1967 r. Potem pracował jako adwokat. Prowadzone przeciwko niemu w latach 60. śledztwo umorzono z braku dowodów.
W 2014 r. burmistrz Westerlandu Petra Reiber z wyspy Sylt prosiła Polaków o przebaczenie za krzywdy wyrządzone im przez kata Woli i innych zbrodniarzy nazistowskich.
as/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/351932-73-rocznica-rzezi-woli-po-pierwszej-salwie-zaczeli-podnosic-sie-ranni-a-wowczas-niemcy-rzucali-w-tlum-granaty-wideo?strona=2