Oddano wszelkie atrybuty prowadzenia śledztwa wyjaśniającego przyczyny tej ogromnej tragedii w ręce rosyjskie, a z drugiej strony państwo polskie nawet nie potrafiło w sposób godny, bez zbezczeszczenia ciał, pochować ofiar tej tragedii. Obecna próba przedstawienia Donalda Tuska jako ofiary jest czymś podobnym jak zachowanie złodzieja, który krzyczy „łapać złodzieja!”. Jest to zatem próba odwrócenia uwagi od istoty problemu.
— mówi senator Jan Maria Jackowski (PiS) w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Dzisiaj Donald Tusk stawił się w końcu przed Prokuraturą Krajową jako świadek ws. niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w kwietniu 2010 r. Prezes Jarosław Kaczyński powiedział, że „Tusk ma się czego obawiać w tej sprawie”. Czy podziela Pan tę opinię?
Jan Maria Jackowski: Zapewne Pan prezes Jarosław Kaczyński, który jako brat jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej jest osobą pokrzywdzoną w tej sprawie, ma wiedzę znacznie większą ode mnie na temat całokształtu tej tragedii. Jarosław Kaczyński jest jednocześnie doktorem praw i bardzo doświadczonym uczestnikiem życia publicznego od kilkudziesięciu lat co oznacza, że faktycznie jest tak jak mówi.
Na miejscu zjawiła się grupa ludzi, która przywitała byłego premiera okrzykami „Donald Tusk!”. Co Pan sądzi o happeningu, który jest organizowany przy okazji przybycia byłego do prokuratury?
Jest to spektakl, który ma odwrócić uwagę od istoty problemu, a istota problemu jest taka, że państwo Donalda Tuska było państwem teoretycznym, a sposób w jaki podchodzono do tej ogromnej tragedii z 10 kwietnia 2010 roku był wyjątkowo skandaliczny, by nie powiedzieć nieodpowiedzialny. Oddano wszelkie atrybuty prowadzenia śledztwa wyjaśniającego przyczyny tej ogromnej tragedii w ręce rosyjskie, a z drugiej strony państwo polskie nawet nie potrafiło w sposób godny, bez zbezczeszczenia ciał, pochować ofiar tej tragedii. Doszło także do próby wykorzystania tej tragedii do przejęcia władzy, ponieważ nie było jeszcze żadnego komunikatu potwierdzającego zgon prezydenta Lecha Kaczyńskiego, kiedy Bronisław Komorowski już przejmował obowiązki głowy państwa. Obecna próba przedstawienia Donalda Tuska jako ofiary jest czymś podobnym jak zachowanie złodzieja, który krzyczy „łapać złodzieja!”. Jest to zatem próba odwrócenia uwagi od istoty problemu. Tak odbieram tą całą teatralizację.
Jak Pan ocenia słowa Donalda Tuska, który powiedział dziś pytającym go dziennikarzom, że w jego ocenie nie ma powodu, aby zeznawał przed prokuraturą ws. Smoleńska?
To jest ocena osoby, która w tej chwili jest świadkiem i jest w bardzo niekomfortowej sytuacji. Polityk, który ma ogromne ambicje, pełnił bardzo ważne funkcje państwowe w Polsce, a teraz jest ważnym politykiem w ramach UE, jest przesłuchiwany w prokuraturze, nawet w charakterze świadka, ale na okoliczność sytuacji, w którą jest uwikłany. Stąd próbuje minimalizować straty wizerunkowe i polityczne, które z tego tytułu ponosi.
Donald Tusk i Roman Giertych przed rozpoczęciem przesłuchania, zdążyli krytycznie wypowiedzieć się na temat reformy wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Mecenas Giertych powiedział, że „zmiany w sądownictwie są po to, aby sądy były zależne od partii rządzącej”. Natomiast Tusk zaznaczył, że „Jarosław Kaczyński marzy o wymiarze sprawiedliwości, który będzie wobec niego dyspozycyjny”. Co Pan sądzi o takich słowach?
Kilka dni temu na antenie TVN24 Donald Tusk przyznał, że jego rząd również myślał o reformie wymiaru sprawiedliwości. Jednak po spotkaniu ze środowiskami prawniczymi wycofano się z tego, uznając, że jest to tak silna korporacja, iż nie ma determinacji i woli politycznej, żeby wprowadzać reformy. Ta wypowiedź Donalda Tuska oznacza, że wyraźnie zdaje sobie sprawę z patologii polskiego wymiaru sprawiedliwości. Być może faktycznie próbował zreformować sądownictwo, zachował się koniunkturalnie. Z tego punktu widzenia jego dzisiejsza krytyka reformatorskiej determinacji PiS jest obłudna i pełna hipokryzji. W angielskiej gazecie „The Telegraph” napisano, że w powszechnej opinii sądy w Polsce są ulegle w stosunku do liberalnego establishmentu. Należy zatem tutaj widzieć źródło obrony statusu quo. Natomiast to, że mecenas Giertych broni tego statusu mnie nie dziwi, ponieważ on czerpie z obecnego kształtu wymiaru sprawiedliwości konkretne korzyści, jako właściciel kancelarii adwokackiej. Trudno żeby popierał zmiany. W tym wypadku pewnie jest wyjątkowo szczery.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/351704-nasz-wywiad-jackowski-tusk-odgrywa-spektakl-aby-odwrocic-uwage-od-analizy-zachowania-panstwa-10042010-r-i-pozniej