Mówi się, że polityka można zabić gazetą. To prawda, media potrafią systematycznie zabijać słowem, tak jak robiły to z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną, czy dzisiaj z politykami PiS, a szczególnie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem. Doświadczam tego też na sobie. Bez przerwy muszą walczyć z „gębą”, którą przyprawiają mi lewackie media. Robią to bezkarnie, tym bardziej, że politycy nie mają czasu by z nimi się procesować. Oczywiście, kłamliwe ataki mediów na polityków środowisk patriotycznych są elementem wojny lewicowców z tendencjami narodowymi i patriotycznymi. Środowiska lewackie mają przewagę medialną w Polsce i właściwie, stały się już elementem hybrydowej wojny przeciwko Polakom
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS prof. Krystyna Pawłowicz .
wPolityce.pl: Pani profesor, cieszy się pani z wygranego procesu z redaktorem Tomaszem Lisem?
Prof. Krystyna Pawłowicz, poseł PiS: Tak.
Tomasz Lis tłumaczy, że adres, na który przesyłano korespondencję sądową był nieaktualny.
Zarzuty pana Lisa, że nie wiedział o toczącym się postępowaniu są bezpodstawne. Korespondencja sądowa była wysyłana na adres podany w Sądowym Rejestrze Czasopism, na taki, jaki podał tam redaktor naczelny tygodnika „Newsweek Polska”. Korespondencję o procesie przyjęli domownicy i podpisywali się pod jej odbiorem. Po drugie, adres, na który przesyłano korespondencję sądową o mojej sprawie, był tym samym adresem, na który wysyłano informacje dotyczące procesu, jaki wytoczył panu Lisowi poseł Jakubiak. Przy tamtej sprawie był dobry, a przy mojej jest zły? Być może Tomasz Lis zlekceważył sprawę, może zapomniał, a być może stwierdził, że niemiecko-szwajcarską firmę stać na zapłatę grzywny.
Sumy odszkodowań zasądzane na korzyść polityków pomówionych przez media nie są zawrotne.
Na rzecz celebrytek, których zdjęcia części nagiego ciała, rzekomo bez ich zgody ukazują się w tabloidach, sądy zasądzają dużo wyższe kwoty odszkodowań. Przecież te osoby nie dbają o to, czasem specjalnie prowokują dziennikarzy do robienia im zdjęć, albo wybrały sobie taki sposób zarobkowania. A kiedy oczernia się ludzi biorących udział w życiu publicznym prawujących jakieś funkcje publiczne, odszkodowania są znacznie niższe. Dla polityków bardzo ważna jest godność i ich dobre imię, bo to oni podejmują decyzje i są oceniani przez wyborców. Sądy nie chcą zasądzać wyższych odszkodowań dla polityków niż średnio 20-40 tysięcy złotych. Na większe odszkodowania z reguły nie ma szans. Dla wielkich koncernów prasowych takie kwoty nie są znaczące, są wręcz symboliczne. Zapłata 20-30 tysięcy złotych nie jest żadnym zadośćuczynieniem dla parlamentarzysty. Szkody posłów sądy nie powinny „wyceniać” gorzej niż aktorejk serialowych, piosenkarek i podobnych celebrytów. Orzecznictwo sądowe podtrzymuje jednak tymi niskimi karami finansowymi praktykę łatwego, „taniego” kłamstwa, obrażania i nadużywania mediów w sposób niezwykle wobec polityków nieuczciwy. Sądy nam niestety w sprawach obrony godności i naszego dobrego imienia nie pomagają.
Nie sądzi pani jednak, że chociaż zasądzone grzywny nie był zbyt wysokie, jednak decyzje sądów mogą przekonać media, że nie warto publikować kłamliwych tekstów na temat polityków?
Wyrok zaoczny ma swoje szczególne wymogi, gdyż sąd musiał wydać wyrok uznający żądanie pozywającego. Byłoby dobrze, gdyby inni posłowie również sięgali po sądową formę obrony i ochrony swych praw i dobrego imienia.
Korzystny wyrok sądowy powinien być również wskazówką dla organów państwa, takich jak KRRiTV, że również one w zakresie swych kompetencji powinny karać powszechne praktyki oczerniania osób publicznych przez media. Niestety, takie działania stosowane przez media elektroniczne i portale są praktycznie niekaralne.
Pan poseł Marek Jakubiak powiedział w piątek w rozmowie z telewizją wPolsce.pl, że nie wykluczył, że wniesie kolejne pozwy przeciwko Tomaszowi Lisowi.
Bardzo dobrze. Utarło się fałszywe przekonanie, że posłów można bezkarnie traktować w sposób chamski i prostacki bez względu na to, jak pracują dla wyborców. Można nas kopać i opluwać. W pewien sposób reprezentujemy jednak autorytet państwa i on powinien być szanowany. Rozumiem, że taka ochrona nie przysługuje parlamentarzyście, który leży gdzieś pijany, czy zachowuje się w inny niegodny sposób. Tacy politycy sami się ośmieszają.
Sędziowie niestety podtrzymują przekonanie w swoich wyrokach, że wyborca ma prawo do ostrej i kłamliwej nawet oceny, a parlamentarzysta, skoro chce się zajmować pracą publiczną, jak powiedział jeden z sędziów, musi „mieć grubą skórę”. Poseł też jest człowiekiem i należy mu się minimum szacunku dla jego godności i pracy. Apeluję do posłów, żeby walczyli o obronę swojej godności przed sądem. Ale pewnie dotyczyć to będzie przede wszystkim posłów PiS, bo jesteśmy, po ostatnich wyborach jesteśmy obrażani w sposób skandaliczny i bezprecedensowy. Tomasz Lis potrafił swoimi nieustającymi kłamstwami wytworzyć aurę bezkarności, ale ona wytworzyła się między innymi dlatego, że obrażani politycy nie reagują. Rozumiem, że czasem dochodzenie prawdy i swoich praw wiąże się z dużymi wydatkami, ale w wyjątkowych sytuacjach należy jednak składać pozwy do sądów. Jeżeli sądy będą powszechniej oddalały lub umarzały pozwy, oczekując naszej „grubej skóry” to będzie to dodatkowy argument za tym, żeby reformować sądy i uczyć by przyswajały sobie zasady sprawiedliwości.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Mówi się, że polityka można zabić gazetą. To prawda, media potrafią systematycznie zabijać słowem, tak jak robiły to z prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego żoną, czy dzisiaj z politykami PiS, a szczególnie z prezesem Jarosławem Kaczyńskim i Antonim Macierewiczem. Doświadczam tego też na sobie. Bez przerwy muszą walczyć z „gębą”, którą przyprawiają mi lewackie media. Robią to bezkarnie, tym bardziej, że politycy nie mają czasu by z nimi się procesować. Oczywiście, kłamliwe ataki mediów na polityków środowisk patriotycznych są elementem wojny lewicowców z tendencjami narodowymi i patriotycznymi. Środowiska lewackie mają przewagę medialną w Polsce i właściwie, stały się już elementem hybrydowej wojny przeciwko Polakom
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl poseł PiS prof. Krystyna Pawłowicz .
wPolityce.pl: Pani profesor, cieszy się pani z wygranego procesu z redaktorem Tomaszem Lisem?
Prof. Krystyna Pawłowicz, poseł PiS: Tak.
Tomasz Lis tłumaczy, że adres, na który przesyłano korespondencję sądową był nieaktualny.
Zarzuty pana Lisa, że nie wiedział o toczącym się postępowaniu są bezpodstawne. Korespondencja sądowa była wysyłana na adres podany w Sądowym Rejestrze Czasopism, na taki, jaki podał tam redaktor naczelny tygodnika „Newsweek Polska”. Korespondencję o procesie przyjęli domownicy i podpisywali się pod jej odbiorem. Po drugie, adres, na który przesyłano korespondencję sądową o mojej sprawie, był tym samym adresem, na który wysyłano informacje dotyczące procesu, jaki wytoczył panu Lisowi poseł Jakubiak. Przy tamtej sprawie był dobry, a przy mojej jest zły? Być może Tomasz Lis zlekceważył sprawę, może zapomniał, a być może stwierdził, że niemiecko-szwajcarską firmę stać na zapłatę grzywny.
Sumy odszkodowań zasądzane na korzyść polityków pomówionych przez media nie są zawrotne.
Na rzecz celebrytek, których zdjęcia części nagiego ciała, rzekomo bez ich zgody ukazują się w tabloidach, sądy zasądzają dużo wyższe kwoty odszkodowań. Przecież te osoby nie dbają o to, czasem specjalnie prowokują dziennikarzy do robienia im zdjęć, albo wybrały sobie taki sposób zarobkowania. A kiedy oczernia się ludzi biorących udział w życiu publicznym prawujących jakieś funkcje publiczne, odszkodowania są znacznie niższe. Dla polityków bardzo ważna jest godność i ich dobre imię, bo to oni podejmują decyzje i są oceniani przez wyborców. Sądy nie chcą zasądzać wyższych odszkodowań dla polityków niż średnio 20-40 tysięcy złotych. Na większe odszkodowania z reguły nie ma szans. Dla wielkich koncernów prasowych takie kwoty nie są znaczące, są wręcz symboliczne. Zapłata 20-30 tysięcy złotych nie jest żadnym zadośćuczynieniem dla parlamentarzysty. Szkody posłów sądy nie powinny „wyceniać” gorzej niż aktorejk serialowych, piosenkarek i podobnych celebrytów. Orzecznictwo sądowe podtrzymuje jednak tymi niskimi karami finansowymi praktykę łatwego, „taniego” kłamstwa, obrażania i nadużywania mediów w sposób niezwykle wobec polityków nieuczciwy. Sądy nam niestety w sprawach obrony godności i naszego dobrego imienia nie pomagają.
Nie sądzi pani jednak, że chociaż zasądzone grzywny nie był zbyt wysokie, jednak decyzje sądów mogą przekonać media, że nie warto publikować kłamliwych tekstów na temat polityków?
Wyrok zaoczny ma swoje szczególne wymogi, gdyż sąd musiał wydać wyrok uznający żądanie pozywającego. Byłoby dobrze, gdyby inni posłowie również sięgali po sądową formę obrony i ochrony swych praw i dobrego imienia.
Korzystny wyrok sądowy powinien być również wskazówką dla organów państwa, takich jak KRRiTV, że również one w zakresie swych kompetencji powinny karać powszechne praktyki oczerniania osób publicznych przez media. Niestety, takie działania stosowane przez media elektroniczne i portale są praktycznie niekaralne.
Pan poseł Marek Jakubiak powiedział w piątek w rozmowie z telewizją wPolsce.pl, że nie wykluczył, że wniesie kolejne pozwy przeciwko Tomaszowi Lisowi.
Bardzo dobrze. Utarło się fałszywe przekonanie, że posłów można bezkarnie traktować w sposób chamski i prostacki bez względu na to, jak pracują dla wyborców. Można nas kopać i opluwać. W pewien sposób reprezentujemy jednak autorytet państwa i on powinien być szanowany. Rozumiem, że taka ochrona nie przysługuje parlamentarzyście, który leży gdzieś pijany, czy zachowuje się w inny niegodny sposób. Tacy politycy sami się ośmieszają.
Sędziowie niestety podtrzymują przekonanie w swoich wyrokach, że wyborca ma prawo do ostrej i kłamliwej nawet oceny, a parlamentarzysta, skoro chce się zajmować pracą publiczną, jak powiedział jeden z sędziów, musi „mieć grubą skórę”. Poseł też jest człowiekiem i należy mu się minimum szacunku dla jego godności i pracy. Apeluję do posłów, żeby walczyli o obronę swojej godności przed sądem. Ale pewnie dotyczyć to będzie przede wszystkim posłów PiS, bo jesteśmy, po ostatnich wyborach jesteśmy obrażani w sposób skandaliczny i bezprecedensowy. Tomasz Lis potrafił swoimi nieustającymi kłamstwami wytworzyć aurę bezkarności, ale ona wytworzyła się między innymi dlatego, że obrażani politycy nie reagują. Rozumiem, że czasem dochodzenie prawdy i swoich praw wiąże się z dużymi wydatkami, ale w wyjątkowych sytuacjach należy jednak składać pozwy do sądów. Jeżeli sądy będą powszechniej oddalały lub umarzały pozwy, oczekując naszej „grubej skóry” to będzie to dodatkowy argument za tym, żeby reformować sądy i uczyć by przyswajały sobie zasady sprawiedliwości.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/351507-nasz-wywiad-prof-pawlowicz-o-wygranej-w-sadzie-z-lisem-to-wskazowka-dla-organow-panstwa-zeby-karaly-oczernianie-osob-publicznych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.