Zgodnie z zapowiedziami Prezesa Jarosława Kaczyńskiego, nadchodząca jesień będzie dla Prawa i Sprawiedliwości przynajmniej równie pracowita, co dotychczasowe miesiące naszych rządów. We wrześniu powinien być już opracowany i gotowy do przedstawienia Sejmowi niezwykle istotny projekt ustawy zakładający dekoncentrację mediów.
Celem proponowanej ustawy będzie dekoncentracja kapitału na rynku medialnym, wzorem wielu innych państw europejskich. Chodzi o zapobieganie sytuacji, w której ogromna część rynku medialnego zostaje zmonopolizowana, co nie sprzyja pluralizmowi i jakości debaty publicznej. Ustawa nie jest przygotowywana po to, aby w kogokolwiek uderzyć, tylko dla wzmocnienia gwarancji wolności słowa w mediach.
W kontekście dekoncentracji mediów często posługujemy się zwrotem o ich repolonizacji. Jest to nieco mylne pojęcie, ponieważ projekt nie będzie zakładał prostego spolonizowania zagranicznych dostawców mediów. W ramach reguł Unii Europejskiej nie da się utrudniać działalności jakiemukolwiek podmiotowi wydawniczemu wyłącznie ze względu na jego narodowość.
Można jednak wprowadzić przepisy dekoncentracyjne, które w efekcie mogą przynieść częściową repolonizację rynku medialnego. Na sytuację, w której dopuszcza się tak dużą jak w Polsce koncentrację właścicielską (zwłaszcza zagraniczną) w mediach nie pozwala sobie żadne poważne państwo europejskie. Szczegółowe regulacje, które to uniemożliwiają, są normą we wszystkich innych dużych krajach UE.
Wśród takich państw są, m. in. Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy oraz Hiszpania. Dla przykładu, we Francji jeden właściciel nie może mieć więcej niż 8 proc. całego rynku mediów. Chodzi o to, aby uniemożliwić komukolwiek wygenerowanie takiej sytuacji, jaka ma miejsce w Polsce, gdy jedna ze stron debaty publicznej ma gigantyczną przewagę informacyjną. Bez wątpienia jest to bardzo szkodliwe dla jakości demokracji w danym kraju.
Podkreślmy, że w kapitalizmie czymś zupełnie naturalnym jest walka z monopolami. Co więcej, powołuje się w tym celu specjalne urzędy, które rozbijają monopole, tak aby konkurencja na rynku była większa. Powinno to dotyczyć również bardzo wrażliwej sfery, jaką są media, ponieważ ma ona niebagatelny wpływ na procesy demokratyczne w państwie.
Rozwiązań, które można przyjąć w ustawie dekoncentrującej, jest bardzo wiele. Oprócz wspominanych rozwiązań francuskich, możliwe jest m. in. obniżenie progu, od którego dany podmiot uznawany jest za dominujący na rynku (obecnie jest to 40 proc.), czy też wprowadzenie tzw. dekoncentracji „crossowej”, zakładającej ograniczenia jeśli chodzi o jednoczesne posiadanie różnych rodzajów mediów (prasy, telewizji, radia).
Zaznaczę raz jeszcze, że ustawa nie jest przygotowywana przeciw komukolwiek. Dopiero po ogłoszeniu projektu oraz dokonaniu odpowiednich analiz będzie można stwierdzić, jakie koncerny medialne będą musiały zmienić swoją politykę. Niemniej polskie firmy zainteresowane rynkiem medialnym powinny stopniowo przygotowywać się na możliwość wykupienia części udziałów w mediach obecnie zdominowanych przez kapitał zagraniczny.
Nie mam żadnych wątpliwości, że z uwagi na wagę tej reformy, siły czerpiące korzyści z obecnego stanu nierównowagi medialnej zorganizują duży opór przeciwko ustawie. Musimy być na to przygotowani, tak aby w sposób zdecydowany przeprowadzić te bardzo ważne i zgodne z interesem społecznym zmiany.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/351205-dekoncentracja-mediow-oznacza-poprawe-jakosci-polskiej-demokracji