Razi mnie w polityce używanie zbyt mocnych określeń i porównań. Dlatego odrzucało nazywanie opozycji „Targowicą”. Wprawdzie to, że odwołuje się ona do zewnętrznych ośrodków w celi obalenia demokratycznie wybranej władzy, co deklaruje wprost, tytułując swoją strategię: „ulica i zagranica”, powoduje, że dla każdego, kto ma jako takie pojęcie o historii Polski, nieść musi określone skojarzenia. Opozycja i jej propagandyści twierdzą, że występują wyłącznie o arbitraż instytucji, które musimy akceptować, gdyż tworzą one UE. Chodzi przecież tylko o wolność, którą zabiera im władza PiS. Wprawdzie przyciśnięci tak jak Magdalena Jethon nie są w stanie przypomnieć sobie jakie to wolności i w jaki sposób są im zabierane, ale nie czepiajmy się szczegółów. Magnaci, którzy zawiązywali Konfederację Targowicką również do swojej „złotej wolności” się odwoływali, a caryca Katarzyna występowała jako ich gwarantka.
Podobieństw jest znacznie więcej. Targowiczanie wolnością nazywali sobiepaństwo grupy możnowładców, którzy zawłaszczyli Rzeczpospolitą, a swoje przywileje opłacali podporządkowaniem się ościennym potęgom. Wspierała ich liczna rzesza klientów, a także zwykłej szlachty, która bała się silniejszego państwa, bo nauczyła się, że to ono stanowi zagrożenie ich wolności.
Dziś geopolityka się zmieniła, ale postawy zostały podobne. Pamiętamy przecież adres hołdowniczy szefa MSZ minionego rządu, który w Berlinie wzywał Niemcy, aby mocniej jeszcze ujęły cugle Europy. A czy Donald Tusk, który za swoje posłuszeństwo otrzymał intratną synekurę w Brukseli i pośpieszył tam nie czekając nawet, aby skończyła się jego kadencja jako szefa polskiego rządu – co powinno eliminować go z naszej polityki na zawsze – nie przypomina nam Stanisława Augusta Poniatowskiego tak hojnie gratyfikowanego przez carycę?
Naturalnie, czasy się zmieniają. Dziś caryca, która dba o polskie wolności i standardy, mieszka w Berlinie i musi być wybierana przez swój lud, ale czy z naszej perspektywy to tak wielka różnica? Wielu szlachciców wspierających Targowicę wierzyło, że szlachetna imperatorka bezinteresownie proteguje ich swobody. Władczyni Berlina nie występuje bezpośrednio, gdyż politycy niemieccy obawiają się, że mogłoby to nie zostać dobrze przyjęte w Polsce. Od tego ma Komisję Europejską, która tak się składa, że zawsze ma identyczne zdanie co Niemcy. Kiedy to one i Francja łamały dyscyplinę budżetową, KE tak ochocza w napominaniu i karaniu innych, nabierała wody w usta, kiedy kanclerz Merkel zapraszając imigrantów z Bliskiego Wschodu łamała Konwencję Dublińską i zasady Schengen, KE popierała ją w całej rozciągłości, kiedy Polacy chcą upodobnić swój wymiar sprawiedliwości do zachodnioeuropejskiego, KE stawia im ultimatum, że ma być jak było.
Kiedy więc posłowie totalnej opozycji proszą swoich patronów z UE o interwencję, nie sposób nie zadać sobie pytania: może jednak Targowica?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350953-targowica-dzis-caryca-ktora-dba-o-polskie-wolnosci-i-standardy-mieszka-w-berlinie