Uważam, że była to mistrzowska zagrywka pana prezydenta. Z jednej strony, wyciszył nastroje społeczne w Polsce. Z drugiej strony, uratował reformę Prawa i Sprawiedliwości
– powiedział prof. Kazimierz Kik w rozmowie z wPolityce.pl, komentując decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowaniu dwóch ustaw.
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia najnowszy sondaż, który daje Prawu i Sprawiedliwości wynik na poziomie 38 proc.?
Kazimierz Kik, politolog: Sytuacja jest stała. Wyniki nieco tańczą, ale utrzymują się na podobnym poziomie. PiS w górnych granicach ma zawsze około 38 proc. Platforma, mimo że straciła 2 pkt. procentowe, to jeśli chodzi o tendencję zyskuje. Niezależnie od szczątkowych wyników w pojedynczych sondażach tendencja jest stała. Prawo i Sprawiedliwość dominuje, a dwie kolejne partie nie uzyskują łącznie takiego wyniku jak partia rządząca. Tendencja utrzymuje się pomimo wydarzeń związanych z ustawami dotyczącymi sądownictwa. Opozycja nazywa to niepowodzeniem obozu rządzącego. Praktycznie rzecz biorąc był to jednak pokaz demokracji. Cały problem rozwiązał się w obozie rządzącym. Nawet gdyby Andrzej Duda swoją decyzję o wecie podjął z udziałem nacisku społecznego, to sprawa i tak zostaje w rodzinie.
Jak Pan ocenia zachowanie prezydenta w tej sprawie?
Uważam, że była to mistrzowska zagrywka pana prezydenta. Z jednej strony, wyciszył nastroje społeczne w Polsce. Z drugiej strony, uratował reformę Prawa i Sprawiedliwości, modyfikując ją. Z trzeciej strony, praktycznie rzecz biorąc odebrał Brukseli argumenty do zdecydowanego traktowania rządu polskiego. Rząd Polski zyskuje argumenty. Nastąpiła poważna zmiana z uwzględnieniem opinii społeczeństwa.
Timmermans nie wygląda jednak na człowieka, którego by to przekonywało.
Jego oczywiście one nie przekonają. Nie na tym polega działanie Komisji Europejskiej, by działać zgodnie z zasadami demokracji. Chodzi tu o to, by zmarginalizować lub zmniejszyć wpływy przeciwstawnych sobie koncepcji politycznych. Chcą ograniczyć pole manewru polskiemu rządowi, który reprezentuje zupełnie inne spojrzenie na najważniejsze kwestie. Działania Komisji Europejskiej są wkomponowane w działania opozycji w Polsce. Warto zauważyć, że członkiem Komisji Europejskiej jest m.in. pani Bieńkowska, która wywodzi się przecież z Platformy Obywatelskiej. Z kolei na czele Rady Europejskiej stoi przywódca tej partii, czyli Donald Tusk. Można zaryzykować tezę, że działania Komisji Europejskiej są wynikiem przeciwstawnego stanowiska ideowego komisarzy. Tu nie chodzi o reformę, o demokrację. To po prostu walka polityczna dwóch tendencji politycznych. Tak długo jak w Polsce będzie rządziło Prawo i Sprawiedliwość, tak długo Komisja Europejska będzie zajmowała stanowisko krytyczne. Z punktu widzenia Komisji, władzę w Polsce sprawuje siła polityczna, która zagraża hegemonii mainstreamu neoliberalnego w życiu politycznym Europy. Działania przeciwko Polsce podejmują eurokraci, a nie przedstawiciele rządów narodowych. Chodzi tu o komisarzy wybranych onegdaj przez swoje rządy, ale nie mających dziś poparcia, bo ich partie nie wchodzą w skład rządów. Ci politycy zawieszeni są w pewnej narodowej próżni. Można zadać pytanie o legitymizację tych polityków.
Niezależnie od tego kim są komisarze, to Polska może ponieść konsekwencje.
Wszystko będzie się działo w newralgicznym dla Europy momencie, czyli w czasie negocjacji warunków Brexitu. Nie sądzę, by Komisja Europejska podjęła decyzję, która mogłaby się zakończyć nawet Polexitem. I to pomimo że polskie społeczeństwo jest jednym z najbardziej proeuropejskich. Nie jest to dla Brukseli najlepszy pomysł. W sporze Bruksela-Warszawa zasadniczą rolę odgrywają interesy mainstreamu neoliberalnego, a nie interes wspólnej Europy. Prowadząc taką politykę wobec państw członkowskich mogą doprowadzić do samounicestwienia Unii.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350948-nasz-wywiad-prof-kik-w-sporze-bruksela-warszawa-zasadnicza-role-odgrywaja-interesy-mainstreamu-neoliberalnego-a-nie-interes-europy