W ciągu ostatnich kilku dni na Polskę spadła lawina oskarżeń, pretensji i połajanek. Znacznie potężniejsza i groźniejsza niż zwykle. Oto niemiecki dziennik w sobotnim wydaniu: „Dni Polski jako demokratycznego państwa prawa są policzone”. Tradycyjnie już Sueddeutsche Zeitung, Die Welt, do których dołączył regionalny Lausitzer Rundschau, za nim włoski Corriere della Sera – ten sam, który w 2015 roku wysmarował tekst, sugerujący, że „Polska jest częściowo winna wybuchu II wojny światowej” – hiszpański El Pais, no i, jakżeby inaczej, brytyjski The Guardian.
Zanim zajmę się Guardianem, dodam, że i niedzielna gazeta The Observer, czytywana jeszcze przez Jane Austen i siostry Bronte, ni stąd ni zowąd także skrytykowała zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości i zaapelowała o „twardy kurs” Unii wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości. Skąd się tu wziął jeszcze do niedawna wyważony Observer, wyjaśnić mogą stosunki własnościowe. Otóż kilka lat temu, kiedy został zakupiony przez Grupę Guardiana, jego kurs polityczny skręcił gwałtownie w lewo, i teraz mogliśmy przeczytać: te trzy nowe ustawy, ”to mocny cios w niezbyt silne, postkomunistyczne instytucje demokratyczne”.
I to Guardian był autorem ostatniego skandalu, który zmobilizował naszą ambasadę w Londynie do stanowczej reakcji. Opis tej historii, to anatomia pewnej manipulacji, jakich dziennie dokonuje się na szkodę Polski co najmniej kilka. Najpierw fake news, na którym nabudowuje się wielką konstrukcję, bardzo poważny akt oskarżenia. Tak więc tydzień temu na łamach Guardiana, brytyjskiej Gazety Wyborczej, pojawił się tekst nieznanej mi z nazwiska, choć przeglądam ten dziennik często, Kate Maltby. Został zatytułowany „William i Kate pozwolili się wciągnąć w poparcie dla brzydkiego polskiego nacjonalizmu”. Miss Maltby sugeruje tam, że para książęca wybrała wizytę w obozie niemieckim w Stutthofie, a nie w Auschwitz, bo podobno ten pierwszy „lepiej pokazuje męczeństwo Polaków”, a ten drugi jest „niewygodnym, znaczącym miejscem żydowskiego cierpienia”. I, ni mniej ni więcej, oskarżają Polaków o antysemityzm i Holocaust denial, czyli zaprzeczanie Holokaustowi!
Tak dołożono Polakom za rzekomy antysemityzm, a przy okazji rodzinie królewskiej za naiwność! To się nazywa, jak mówi polskie przysłowie, „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu” - nie bez kozery lewicowy Guardian, który ma oczywiście profil antymonarchistyczny, wciąż powtarza „Elżbieta II będzie nam potrzebna tylko do momentu, kiedy Wielka Brytania stanie się republiką”. Ale tym razem i Guardian i pani Maltby żle trafili, bo Arkady Rzegocki jest najaktywniejszym ambasadorem w Londynie, jakiego znałam. I wystosował do gazety list, gdzie dowodzi, że plan wizyty opracowywał Kensington Palace, biuro organizacyjne rezydencji królewskiej pary, więc trudno czynić zarzut antysemityzmu Polakom – choć trudno i Windsorom - i zapowiedział wszczęcie przeciw Guardianowi kroków prawnych. Jeszcze jedna petarda wybuchła w kompletnej ciszy, pozostał wstyd i smętna czkawka, gdyby oczywiście Guardian wiedział, co to jest wstyd.
A co do Guardiana czy bratnich Independenta, Financial Timesa i portalu Politico, dzielą z Gazetą Wyborczą nie tylko profil polityczny, ale i dziennikarzy. Pisują tam korespondenci jak Julian Borger, Monika Scisłowska i Jan Cieński, a jeśli akurat nie piszą sami, bywają podstawową bazą informacyjną na temat aktualnych zdarzeń w Polsce. Stałymi informatorami są także Adam Michnik, Konstanty Gebert, Eugeniusz i Aleksander Smolarowie – bo niestety, to wciąż „typowe głosy z Polski”. Nic dziwnego, że te informacje prezentują racje tylko jednej ze stron konfliktu, dochodzi do przemilczeń, przekłamań i do jawnych manipulacji. Np. „żrodła” milczą jak zaklęte o tym, co się naprawdę dzieje podczas protestów przed Sejmem czy Pałacem Prezydenckim, że dochodzi tam do blokowania legalnych marszów, do lżenia ludzi, pobić i przepychanek – bo gdyby napisali, to Brytyjczykom – legalistom włos zjeżyłby się na głowie! I oczywiście, ani słowa o tym jak się mają te awantury do procesów demokratycznych, zachodzących w Polsce, do wyborów parlamentarnych sprzed dwóch lat, kiedy zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, i że to, co robią Obywatele RP, to droga na skróty i polityczna chuliganeria.
Tu pozwolę sobie na uwagę – kiedy 30 lat temu, jeszcze jako krytyk filmowy, odwiedzałam międzynarodowe festiwale i czytywałam miejscowe gazety, El Pais, Le Monde czy Die Welt, były to dzienniki wyważone, centrowe. Dopiero potem stały się ofiarami rewolucji kontr-kulturowej, ich profil ideologiczny skręcił ostro w lewo, i przestały być lekturą „dla każdego”. Dołączyły do medialnej międzynarodówki i, już wespół – zespół, bronią interesów światowej lewicy. Bowiem nie tylko myślenie o państwie, prawie, rodzinie, religii przesunęło się w ciągu ostatnich dekad na lewo – lecz także profile wielu niegdyś centrowych dzienników, europejskich i amerykańskich.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W ciągu ostatnich kilku dni na Polskę spadła lawina oskarżeń, pretensji i połajanek. Znacznie potężniejsza i groźniejsza niż zwykle. Oto niemiecki dziennik w sobotnim wydaniu: „Dni Polski jako demokratycznego państwa prawa są policzone”. Tradycyjnie już Sueddeutsche Zeitung, Die Welt, do których dołączył regionalny Lausitzer Rundschau, za nim włoski Corriere della Sera – ten sam, który w 2015 roku wysmarował tekst, sugerujący, że „Polska jest częściowo winna wybuchu II wojny światowej” – hiszpański El Pais, no i, jakżeby inaczej, brytyjski The Guardian.
Zanim zajmę się Guardianem, dodam, że i niedzielna gazeta The Observer, czytywana jeszcze przez Jane Austen i siostry Bronte, ni stąd ni zowąd także skrytykowała zmiany w polskim wymiarze sprawiedliwości i zaapelowała o „twardy kurs” Unii wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości. Skąd się tu wziął jeszcze do niedawna wyważony Observer, wyjaśnić mogą stosunki własnościowe. Otóż kilka lat temu, kiedy został zakupiony przez Grupę Guardiana, jego kurs polityczny skręcił gwałtownie w lewo, i teraz mogliśmy przeczytać: te trzy nowe ustawy, ”to mocny cios w niezbyt silne, postkomunistyczne instytucje demokratyczne”.
I to Guardian był autorem ostatniego skandalu, który zmobilizował naszą ambasadę w Londynie do stanowczej reakcji. Opis tej historii, to anatomia pewnej manipulacji, jakich dziennie dokonuje się na szkodę Polski co najmniej kilka. Najpierw fake news, na którym nabudowuje się wielką konstrukcję, bardzo poważny akt oskarżenia. Tak więc tydzień temu na łamach Guardiana, brytyjskiej Gazety Wyborczej, pojawił się tekst nieznanej mi z nazwiska, choć przeglądam ten dziennik często, Kate Maltby. Został zatytułowany „William i Kate pozwolili się wciągnąć w poparcie dla brzydkiego polskiego nacjonalizmu”. Miss Maltby sugeruje tam, że para książęca wybrała wizytę w obozie niemieckim w Stutthofie, a nie w Auschwitz, bo podobno ten pierwszy „lepiej pokazuje męczeństwo Polaków”, a ten drugi jest „niewygodnym, znaczącym miejscem żydowskiego cierpienia”. I, ni mniej ni więcej, oskarżają Polaków o antysemityzm i Holocaust denial, czyli zaprzeczanie Holokaustowi!
Tak dołożono Polakom za rzekomy antysemityzm, a przy okazji rodzinie królewskiej za naiwność! To się nazywa, jak mówi polskie przysłowie, „upiec dwie pieczenie na jednym ogniu” - nie bez kozery lewicowy Guardian, który ma oczywiście profil antymonarchistyczny, wciąż powtarza „Elżbieta II będzie nam potrzebna tylko do momentu, kiedy Wielka Brytania stanie się republiką”. Ale tym razem i Guardian i pani Maltby żle trafili, bo Arkady Rzegocki jest najaktywniejszym ambasadorem w Londynie, jakiego znałam. I wystosował do gazety list, gdzie dowodzi, że plan wizyty opracowywał Kensington Palace, biuro organizacyjne rezydencji królewskiej pary, więc trudno czynić zarzut antysemityzmu Polakom – choć trudno i Windsorom - i zapowiedział wszczęcie przeciw Guardianowi kroków prawnych. Jeszcze jedna petarda wybuchła w kompletnej ciszy, pozostał wstyd i smętna czkawka, gdyby oczywiście Guardian wiedział, co to jest wstyd.
A co do Guardiana czy bratnich Independenta, Financial Timesa i portalu Politico, dzielą z Gazetą Wyborczą nie tylko profil polityczny, ale i dziennikarzy. Pisują tam korespondenci jak Julian Borger, Monika Scisłowska i Jan Cieński, a jeśli akurat nie piszą sami, bywają podstawową bazą informacyjną na temat aktualnych zdarzeń w Polsce. Stałymi informatorami są także Adam Michnik, Konstanty Gebert, Eugeniusz i Aleksander Smolarowie – bo niestety, to wciąż „typowe głosy z Polski”. Nic dziwnego, że te informacje prezentują racje tylko jednej ze stron konfliktu, dochodzi do przemilczeń, przekłamań i do jawnych manipulacji. Np. „żrodła” milczą jak zaklęte o tym, co się naprawdę dzieje podczas protestów przed Sejmem czy Pałacem Prezydenckim, że dochodzi tam do blokowania legalnych marszów, do lżenia ludzi, pobić i przepychanek – bo gdyby napisali, to Brytyjczykom – legalistom włos zjeżyłby się na głowie! I oczywiście, ani słowa o tym jak się mają te awantury do procesów demokratycznych, zachodzących w Polsce, do wyborów parlamentarnych sprzed dwóch lat, kiedy zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość, i że to, co robią Obywatele RP, to droga na skróty i polityczna chuliganeria.
Tu pozwolę sobie na uwagę – kiedy 30 lat temu, jeszcze jako krytyk filmowy, odwiedzałam międzynarodowe festiwale i czytywałam miejscowe gazety, El Pais, Le Monde czy Die Welt, były to dzienniki wyważone, centrowe. Dopiero potem stały się ofiarami rewolucji kontr-kulturowej, ich profil ideologiczny skręcił ostro w lewo, i przestały być lekturą „dla każdego”. Dołączyły do medialnej międzynarodówki i, już wespół – zespół, bronią interesów światowej lewicy. Bowiem nie tylko myślenie o państwie, prawie, rodzinie, religii przesunęło się w ciągu ostatnich dekad na lewo – lecz także profile wielu niegdyś centrowych dzienników, europejskich i amerykańskich.
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350504-dziennikarze-dziennikarzom-gotuja-ten-los
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.