Podjąwszy decyzję o zawetowaniu dwóch ustaw i podpisawszy tę jedną, najważniejszą dla „szeregowych obywateli” – tę o Sądach Powszechnych, prezydent Andrzej Duda odwołał się do owej większości Polaków, która nie chce ani wojny domowej, ani obcej interwencji. Nie cofając się przed demagogicznym naciskiem „ulicy” i „zagranicy” (trzy razy „nie”), Pan Prezydent zaproponował uspokojenie sytuacji. Reforma sądów jest potrzebna. Wielu, zbyt wielu ludzi nie znajduje w nich sprawiedliwości. Reforma nie może jednak odbywać się w pośpiechu i bez skutecznego przekonania większości obywateli do jej konkretnego, zapisanego w projekcie ustawy kształtu.
Prawo i Sprawiedliwość, rząd Beaty Szydło, rządzi Polską lepiej niż jakikolwiek poprzedni rząd III RP. Ma do tego ważny mandat demokratyczny. Jeśli chce mieć silniejszy mandat, do dokończenia swego dzieła reformy państwa – może o to zawalczyć w kolejnych wyborach, za dwa lata. Uzyskać wtedy, po swoich sukcesach społecznych i gospodarczych, większość konstytucyjną. Jeśli opozycja chce te reformy zatrzymać – może próbować przekonać do tego obywateli także w następnych wyborach. Tacy, którzy będą chcieli nadal prowadzić politykę przemocy realizowaną na ulicy i w oparciu o zagranicę (a pozostaną tacy, niestety, na pewno), są po decyzji Pana Prezydenta słabsi, dużo słabsi. Bo Najwyższy Reprezentant Rzeczypospolitej proponuje debatę, zamiast wojny domowej, rozważa argumenty: za i przeciw, a nie młóckę na epitety.
Mocne wezwanie do działania na rzecz dobra wspólnego, połączone z ogłoszeniem przez Pana Prezydenta decyzji w sprawie trzech ustaw, powinno przede wszystkim służyć w tej niebezpiecznej sytuacji, w jakiej się obecnie (moim zdaniem) znajduje Polska, izolacji tych, którzy są zwolennikami kontynuowania wojny na ulicy. I, mam nadzieję, ten efekt przyniesie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Podjąwszy decyzję o zawetowaniu dwóch ustaw i podpisawszy tę jedną, najważniejszą dla „szeregowych obywateli” – tę o Sądach Powszechnych, prezydent Andrzej Duda odwołał się do owej większości Polaków, która nie chce ani wojny domowej, ani obcej interwencji. Nie cofając się przed demagogicznym naciskiem „ulicy” i „zagranicy” (trzy razy „nie”), Pan Prezydent zaproponował uspokojenie sytuacji. Reforma sądów jest potrzebna. Wielu, zbyt wielu ludzi nie znajduje w nich sprawiedliwości. Reforma nie może jednak odbywać się w pośpiechu i bez skutecznego przekonania większości obywateli do jej konkretnego, zapisanego w projekcie ustawy kształtu.
Prawo i Sprawiedliwość, rząd Beaty Szydło, rządzi Polską lepiej niż jakikolwiek poprzedni rząd III RP. Ma do tego ważny mandat demokratyczny. Jeśli chce mieć silniejszy mandat, do dokończenia swego dzieła reformy państwa – może o to zawalczyć w kolejnych wyborach, za dwa lata. Uzyskać wtedy, po swoich sukcesach społecznych i gospodarczych, większość konstytucyjną. Jeśli opozycja chce te reformy zatrzymać – może próbować przekonać do tego obywateli także w następnych wyborach. Tacy, którzy będą chcieli nadal prowadzić politykę przemocy realizowaną na ulicy i w oparciu o zagranicę (a pozostaną tacy, niestety, na pewno), są po decyzji Pana Prezydenta słabsi, dużo słabsi. Bo Najwyższy Reprezentant Rzeczypospolitej proponuje debatę, zamiast wojny domowej, rozważa argumenty: za i przeciw, a nie młóckę na epitety.
Mocne wezwanie do działania na rzecz dobra wspólnego, połączone z ogłoszeniem przez Pana Prezydenta decyzji w sprawie trzech ustaw, powinno przede wszystkim służyć w tej niebezpiecznej sytuacji, w jakiej się obecnie (moim zdaniem) znajduje Polska, izolacji tych, którzy są zwolennikami kontynuowania wojny na ulicy. I, mam nadzieję, ten efekt przyniesie.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350209-prezydent-andrzej-duda-podjal-decyzje-o-historycznym-znaczeniu-nie-tylko-dla-niego-osobiscie-ale-dla-urzedu-prezydenta-rp-i-dla-polski?strona=2