Te wydarzenia będą miały wpływ na debatę międzynarodową? Polska będzie chłopcem do bicia?
I tak, i nie. Polska jest chłopcem do bicia dla Timmermansa, Verhofstadta i innych chłopaków z UE, którzy z tego żyją. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak Polska jest silna gospodarczo, jakie jest tempo rozwoju, jak dobrze funkcjonuje prawo. Patrząc na te wszystkie parametry, Polska bardzo szybko poszła do góry. Nie jesteśmy izolowani – Polska jest coraz lepszym, atrakcyjniejszym partnerem. Prawo działa dobrze, nie ma korupcji. Nie było to takie błoto, jak za czasów Platformy Obywatelskiej. Te rzeczy się toczą, więc KE robi to, co robi, że by okazać się ważna. Tak naprawdę wiele nam zrobić nie może. Jest natomiast problem stosunku tych wielkich graczy Zachodu do Europy Wschodniej. To jest trochę inny problem, ale także trzeba o tym pamiętać, że część takiej niechęci do Polski nie bierze się obecnie z Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, czy czego tam jeszcze. Chodzi o to, że jesteśmy krajem, który trochę chce zmienić tę asymetrię polityczną w Europie, w UE. To jest czynnik, który odgrywa rolę.
Wróćmy na chwilę jeszcze do protestów w Polsce i również poza jej granicami w „obronie” sądownictwa. Obnażyły one to, jak wiele jest ludzi w naszym kraju powiązanych z Sorosem. Jest to niepokojące?
To jest cała siatka osób, które z jakichś względów – sobie tylko wiadomych – wpisują się w te działania. Jedni świadomie, inni – być może nieświadomie. Nie wchodzę w ich motywacje, bo ich nie znam. Rzeczywiście jest to jednolity front działania, stąd bardzo trudno się przebić z informacją, o co tak naprawdę chodzi w Polsce, na czym te spory polegają. Jeżeli mamy kwestię Sądu Najwyższego, nie wiedzą, skąd się to wszystko wzięło, jaki mamy problem z SN, jak można temu zaradzić, jakie są argumenty za? Jeżeli ten projekt ustawy jest niedobry, to co jest w nim złe? Jak wyglądają racje tych, którzy tej ustawy bronią? Jeżeli ktokolwiek z nas usłyszałby o problemie Sądu Najwyższego w jakimkolwiek kraju w Europie Zachodniej, to trudno byłoby nam zająć stanowisko nawet, jeżeli byłoby to tak bardzo antagonizujące w tym kraju. Trudno zająć stanowisko, czy akurat ten punkt ustawy jest dobry, jest konstytucyjny, jest zgodny z praktyką. Jest to szalenie trudne. Nie ma się wiedzy i doświadczenia. Gdybym poszedł w takim kraju na demonstrację i ktoś by powiedział coś niedobrego o moim stanie umysłu to pewnie bym się nie obraził, bo dlaczego mam się angażować w coś, o czym nie mogę mieć twardego stanowiska. Także ci ludzie nie mogą mieć żadnego twardego, merytorycznego stanowiska w tych sprawach, ponieważ nie wiedzą. Frans Timmermans nie wie, a bierze za to pieniądze i robi karierę polityczną. Ale to mu nie przeszkadza. Tak samo tym ludziom, którzy protestowali chociażby za granicą. Też nic nie wiedzą na ten temat, a protestują. Oni nie znają język polskiego, nie znają ustawy, nie mają ekspertyz, nie znają argumentacji. Co oni mogą wiedzieć na ten temat? Chodzi o to, żeby zastraszyć, zakrzyczeć i nieustannie nękać rząd, o którym pisze się straszne rzeczy.
Rozm. Weronika Tomaszewska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Te wydarzenia będą miały wpływ na debatę międzynarodową? Polska będzie chłopcem do bicia?
I tak, i nie. Polska jest chłopcem do bicia dla Timmermansa, Verhofstadta i innych chłopaków z UE, którzy z tego żyją. Tak naprawdę wszystko zależy od tego, jak Polska jest silna gospodarczo, jakie jest tempo rozwoju, jak dobrze funkcjonuje prawo. Patrząc na te wszystkie parametry, Polska bardzo szybko poszła do góry. Nie jesteśmy izolowani – Polska jest coraz lepszym, atrakcyjniejszym partnerem. Prawo działa dobrze, nie ma korupcji. Nie było to takie błoto, jak za czasów Platformy Obywatelskiej. Te rzeczy się toczą, więc KE robi to, co robi, że by okazać się ważna. Tak naprawdę wiele nam zrobić nie może. Jest natomiast problem stosunku tych wielkich graczy Zachodu do Europy Wschodniej. To jest trochę inny problem, ale także trzeba o tym pamiętać, że część takiej niechęci do Polski nie bierze się obecnie z Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, czy czego tam jeszcze. Chodzi o to, że jesteśmy krajem, który trochę chce zmienić tę asymetrię polityczną w Europie, w UE. To jest czynnik, który odgrywa rolę.
Wróćmy na chwilę jeszcze do protestów w Polsce i również poza jej granicami w „obronie” sądownictwa. Obnażyły one to, jak wiele jest ludzi w naszym kraju powiązanych z Sorosem. Jest to niepokojące?
To jest cała siatka osób, które z jakichś względów – sobie tylko wiadomych – wpisują się w te działania. Jedni świadomie, inni – być może nieświadomie. Nie wchodzę w ich motywacje, bo ich nie znam. Rzeczywiście jest to jednolity front działania, stąd bardzo trudno się przebić z informacją, o co tak naprawdę chodzi w Polsce, na czym te spory polegają. Jeżeli mamy kwestię Sądu Najwyższego, nie wiedzą, skąd się to wszystko wzięło, jaki mamy problem z SN, jak można temu zaradzić, jakie są argumenty za? Jeżeli ten projekt ustawy jest niedobry, to co jest w nim złe? Jak wyglądają racje tych, którzy tej ustawy bronią? Jeżeli ktokolwiek z nas usłyszałby o problemie Sądu Najwyższego w jakimkolwiek kraju w Europie Zachodniej, to trudno byłoby nam zająć stanowisko nawet, jeżeli byłoby to tak bardzo antagonizujące w tym kraju. Trudno zająć stanowisko, czy akurat ten punkt ustawy jest dobry, jest konstytucyjny, jest zgodny z praktyką. Jest to szalenie trudne. Nie ma się wiedzy i doświadczenia. Gdybym poszedł w takim kraju na demonstrację i ktoś by powiedział coś niedobrego o moim stanie umysłu to pewnie bym się nie obraził, bo dlaczego mam się angażować w coś, o czym nie mogę mieć twardego stanowiska. Także ci ludzie nie mogą mieć żadnego twardego, merytorycznego stanowiska w tych sprawach, ponieważ nie wiedzą. Frans Timmermans nie wie, a bierze za to pieniądze i robi karierę polityczną. Ale to mu nie przeszkadza. Tak samo tym ludziom, którzy protestowali chociażby za granicą. Też nic nie wiedzą na ten temat, a protestują. Oni nie znają język polskiego, nie znają ustawy, nie mają ekspertyz, nie znają argumentacji. Co oni mogą wiedzieć na ten temat? Chodzi o to, żeby zastraszyć, zakrzyczeć i nieustannie nękać rząd, o którym pisze się straszne rzeczy.
Rozm. Weronika Tomaszewska
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350205-nasz-wywiad-prof-legutko-z-zainteresowania-ke-generalnie-nic-nie-wynika-poza-nekaniem-i-kolejna-amunicja-dla-naszej-opozycji?strona=2