Decyzja prezydenta jest z pewnością punktem zwrotnym w polskiej polityce. Nie tylko ze względu na samą reformę wymiaru sprawiedliwości. To być może początek przebudowy polskiej sceny politycznej.
Być może wokół Pałacu Prezydenckiego powstanie nowy centroprawicowy ośrodek polityczny. Taki ośrodek jest Polsce potrzebny. Bo wyborów nie wygrywa się głosami „zakonu” i ”żelaznego elektoratu”. Wybory wygrywa się głosami umownego „centrum”. Można na nie narzekać, że jest labilne, niestałe, niezorientowane. Ale to jego głosy decydują. Tymczasem w ostatnich czasach PiS zrobił wiele, by zmusić mniej rewolucyjną część swoich wyborców do „zaciskania zębów” i powtarzania sobie, że dla wyższego celu trzeba zaakceptować różne drogi „na skróty”. Bo alternatywą jest powrót PO do władzy. Takie zaklęcia działają jednak tylko do czasu…
Powstanie ewentualnego ośrodka politycznego wokół Andrzeja Dudy wcale nie musi prowadzić do rozłamu Zjednoczonej Prawicy. Choć takie kassandryczne wizje są już formułowane. Może być skuteczną próbą poszerzenia jej zaplecza.
Wiele jednak zależy od tego, jaką postawę zajmie „Nowogrodzka”. Jeśli zostanie rozpętana cicha, a tym bardziej otwarta „wojna na górze” - rzeczywiście prawica może ponieść wizerunkowe i sondażowe straty. Jeśli narrację internetową zdominuje przekaz, że „prezydent zdradził”, „zawiódł” „sprzeniewierzył się” - będzie kiepsko.
Jeśli jednak partyjne centrum dowodzenia uzna autonomię prezydenta i rozpocznie z nim merytoryczny, partnerski dialog, to po pierwsze reforma sądownictwa może zostać dokończona - z usunięciem ewidentnych usterek, w normalnym, dziennym trybie, a po drugie powstanie ośrodek myśli politycznej zdolnej do dialogu z dużą częścią społeczeństwa. Może nie do końca przekonaną do PiS, ale jednak konserwatywną i propaństwową.
Paradoksalnie dzisiejszy ruch Andrzeja Dudy może też osłabić opozycję. (Choć ta wychodzi z siebie by otrąbić „swój” sukces.) Prezydent stając niejako w roli oponenta rządu – przejmuje bowiem jej rolę. A pokrzykiwania Grzegorza Schetyny i Ryszarda Petru stają się coraz bardziej puste.
Dwa miesiące na przygotowanie nowych ustaw o SN i KRS to dość, by przeprowadzić zarówno konsultacje polityczne na linii rząd – prezydent, jak też przygotować spójną kampanię informacyjną na temat przygotowywanych zmian. W Polsce i za granicami.
Stosunkowo liczny udział obywateli w organizowanych przez opozycję protestach w znacznej mierze wynikał bowiem z braku dostatecznej informacji o istocie reform. Gdyby nie zostały przeprowadzane pospiesznie i nocą – pewnie opozycji nie udałoby się tak łatwo przekonać opinii publicznej do teorii o „zamachu na demokrację”. Strategia, Blitzkriegu tym razem najwyraźniej zawiodła. Zgadzam się, że z liderami opozycji parlamentarnej dyskutować się merytorycznie się nie da. (Poza klubem Kukiz15’). Ale z obywatelami PiS ma obowiązek się porozumiewać. A prezydent tym bardziej.
Dobrą stroną całego zamieszania są niewątpliwie deklaracje wszystkich stron sporu, że reforma wymiaru sprawiedliwości jest konieczna. I to głęboka.
Teraz trzeba adwersarzy złapać za słowo. Oczywiście naiwnością byłoby sądzić, że zagrożona elita sędziowska nagle poprze próby zmian, które tak czy owak dotkną ją bezpośrednio. Ale jeśli będzie uporczywie odmawiać jakichkolwiek korekt - sama sobie wystawi świadectwo. I straci dużą część argumentów.
Tymczasem trzeba spokojnie i merytorycznie wyjaśniać niezorientowanym - punkt po punkcie, że nie ma „zamachu na demokrację”, ani „łamania Konstytucji”. Ale nie na zasadzie haseł-wytrychów, tylko spokojnie - paragraf po paragrafie. Taka dyskusja rozpoczęła się ale dopiero w czasie gdy ustawą zajmował się Senat. A to o wiele za mało czasu, by argumenty zdołały dotrzeć do opinii publicznej. A przecież obie strony zgadzają się, że ma to być zmiana fundamentalna i ustrojowa. Takiej zaś nie przeprowadza się w tydzień.
Prezydent wetując dwie ustawy być może spowolnił reformę wymiaru sprawiedliwości, ale zarazem dał czas na silniejsze jej ugruntowanie. A przecież wszystkim rozsądnie myślącym powinno zależeć, by przetrwała ona dłużej niż do końca rządów PiS-u. Kiedykolwiek by on miał nastąpić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350178-prezydenckie-weta-to-klopot-dla-obozu-rzadzacego-ale-zarazem-szansa-na-poszerzenie-zaplecza-spolecznego-pod-warunkiem-ze-nie-dojdzie-do-wojny-na-gorze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.