Weto prezydenta Andrzeja Dudy wobec ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym jest w mojej ocenie decyzją smutną dla wszystkich, którzy oczekują na zdecydowaną naprawę państwa polskiego w tym obszarze. Można zrozumieć wątpliwości prezydenta, na pewno należy szanować jego prawo do innej oceny nowego prawa, ale polityka jest sztuką osiągania tego, co możliwe. A prawda jest taka, że przedstawione przez parlament ustawy to pierwsza poważna próba zmian w sądownictwie po upadku komunizmu. Pierwszy tak całościowy pakiet zrywający z postkomunizmem i patologiami. Obawiam się, że kolejnej szybko nie będzie.
Prezydent zapowiedział, że w ciągu dwóch miesięcy przedstawi poprawione projekty ustaw, które przygotuje przy pomocy ekspertów. Prezydent wziął pełną odpowiedzialność za naprawę sądownictwa. No, daj Panie Boże, by tak się stało.
Szanse na to są jednak małe.
Po pierwsze, owi eksperci, z którymi pan prezydent przez ostatnie tygodnie się konsultował, to ludzie w zdecydowanej większości nie chcący żadnych zmian. Teoretycznie chcą reform, ale mądrzejszych, jest to jednak wyłącznie taktyka. Skalę samozadowolenia kasty sędziowskiej widzieliśmy w czasie zjazdów, kongresów wielokrotnie, także w dziesiątkach oświadczeń tego środowiska nie było śladu krytycznej refleksji.
Po drugie, sam prezydent przyznał, że na weto prezydenta wpływ miały protesty organizowane przez opozycję i za pieniądze Sorosa. W pakiecie tej próby zrewoltowania Polski mieściły się też groźby użycia przemocy, straszenie jakimś krwawym Majdanem, ataki na dom premiera Jarosława Kaczyńskiego, wszechobecna agresja. Przykro to mówić, ale w jakiś sposób temu szantażowi prezydent uległ. Możemy być pewni, że jakakolwiek próba powrotu do tematu naprawy sądownictwa, spotka się z taką samą akcją przemocową, ale pomnożoną przez dwa.
W sumie dzisiaj mamy radość u pana Sorosa, w „Gazecie Wyborczej”, w pieczarze Grzegorza Schetyny, za to smutek w tych milionach polskich domów na płotach których wieszano plakaty pana Andrzeja Dudy, gdzie płacono sporą cenę środowiskową i zawodową za zaangażowanie w obóz zmian.
Oby i tym razem sprawdziło się powiedzenie, że ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Ale czy się sprawdzi? Mam wątpliwości.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/350117-prezydent-wzial-pelna-odpowiedzialnosc-za-naprawe-sadownictwa-ale-szanse-na-powrot-do-glebokiej-reformy-sa-male