Trzy dni wytrzymali przedstawiciele totalnej opozycji w pozach dziewiczych politycznie chłopców i dziewczynek z pochodniami w rękach. Bo czwartego dnia cała Polska mogła zobaczyć prawdę: dobrze znane palikociarskie twarz w haniebnym ataku na mir domowy premiera Jarosława Kaczyńskiego. I wściekłość, i agresja, i czysta nienawiść.
Ale nie dziwmy się tym emocjom. Oni w rzeczywistości smakują klęskę. Miały być miliony, są dziesiątki tysięcy. Wielokrotnie mniej niż na pierwszych marszach tzw. KOD. Wielokrotnie mniej niż oczekiwano. I ci sami co zawsze. Jak poskrobiesz na zdjęciu, to zwykle wyskoczy ci funkcjonariusz PO lub okolic.
CZYTAJ: Bartosza Węglarczyka poruszyło zdjęcie demonstranta. Internauci wytłumaczyli mu o co chodzi
Różnica jest jedna: teraz przyszli z płonącymi pochodniami. Wizualnie - ładnie, bo to w kamerach zwielokrotnia siłę. W rzeczywistości liczby nie zmienia. I liderzy opozycji to wiedzą.
Zadziwiają mnie głosy zdziwienia, że wyszły też lemingi. Przepraszam bardzo, a na pierwsze marsze KOD nie wychodziły? Pociągi metra z Ursynowa i autobusy z Miasteczka Wilanów i innych siedzib lemingów pędziły na te wiece napęczniałe. Możliwe, że ktoś uległ złudzeniom, że ta grupa się rozpłynęła w powietrzu. My na pewno nie.
Sfinansowana zapewne przez ludzi Sorosa operacja mająca wyprowadzić z domów miliony Polaków, kumulująca w czasie wakacji całą moc opozycji, kończy się na naszych oczach fiaskiem. Ci ludzie są na tak dużym głodzie, są tak wściekli z czterech powodów. Po pierwsze, duża część z nich w sposób pośredni lub bezpośredni żyła z dostępu do władzy. Po drugie, każdy miesiąc rządów obozu Jarosława Kaczyńskiego pokazuje, że można rządzić inaczej, lepiej, mądrzej i ambitniej. I to jest dla obozu III RP śmiertelnie niebezpieczne. Po trzecie - naciskają ich sponsorzy i mocodawcy z zagranicy. Tracą biznesy, stanęła operacja zmierzająca do zainstalowania w Polsce islamskich gett.
Ale czwarty powód jest poważniejszy. Faktycznie obserwujemy operację psychomanipulacyjną na społeczeństwie. Nie wiem czy zastosowano tu jakieś nowe metody, na pewno za to użyto starej, dobrze znanej i nieraz ćwiczonej przewagi medialnej. Histeryczny ton 90 procent mediów, włączony jednocześnie z maksymalną siłą, w obszarze i tak konfliktogennym, przyniósł podniesienie społecznej temperatury.
Było to o tyle łatwe, że bilans rządów Prawa i Sprawiedliwości w obszarze mediów jest słaby. Rozpoczęto bitwę o miliardy w stopniu niewystarczającym dbając o osłonę medialną tych działań. Żadnych nowych rozdań koncesyjnych, żenujące przepychanki w sprawie abonamentu. Szerzej pisałem o tym w poprzednim komentarzu. Teraz dodam tylko, że powoli klarują się przyczyny dla których media III RP nadal dostawały miliony (tak, tak, PiS płaci za sznur, na którym mają go powiesić), a nasze media w wielu miejscach nadal są objęte zapisami. Niestety, nie można wykluczyć, że gdzieś tam rodzi się pomysł na nowy, „centrowy”, gospodarczy PiS, a właściwie część PiS, i w tym celu uznano, że nasze media, które znane są z bezkompromisowości i wierności sprawie naprawy Polski, nie mogą urosnąć. Informacje w tej sprawie sprawdzamy, do tematu wrócimy w najbliższym czasie.
Niestety, dziś obóz rządzący płaci za to cenę. Tą ceną jest kolejna jazda urządzana Polsce przez ludzi PO, Nowoczesnej i PSL. Na marginesie - tę partię pan Kosiniak-Kamysz postanowił zaorać. Posłuchajcie, co o jego sojuszu z postępowcami mówią na wsi, a uszy wam zwiędną.
Powtarzam: pucz numer dwa wyraźnie się nie udaje. Jest to poważny atak, zrealizowany z rozmachem, z pomocą propagandystów i z użyciem ogromnych pieniędzy i wszystkich zasobów. Ale wciąż za słaby by zmieść społeczne wsparcie dla obozu zmian.
To jest moment w którym PiS powinien przejść do kontrofensywy. Trzeba głośniej mówić prawdę o rządach III RP, trzeba się bić na każdym froncie. Tak jak rząd węgierski, który otwarcie pyta rodaków (patrz zdjęcie wyżej): czy ma wygrać Soros czy Węgrzy? Trzeba rozpoznać kluczowe węzły tej maszyny manipulacji społeczeństwem i ją zdemontować. Weźmy choćby domy mediowe, których szefowie zapowiedzieli włączenie się do gry po stronie opozycji. Tam przecież przechodzą miliardy, także ze spółek skarbu państwa. Duża część z nich to prowizje, spora dziwne „zwrotki”, nielegalne de facto wsteczne transfery. Urzędy skarbowe miałyby co tam robić, UOKiK dawno tam nie był, a spółki skarbu państwa powinny od jutra zaprzestać wydawania tam choćby złotówki. Przy odrobinie wysiłku kampanię w mediach można lokować samodzielnie. Czy rząd stać na taki choćby, prosty samoobronny krok? O powołaniu Narodowego Domu Mediowego mówił kiedyś sensownie minister Dawid Jackiewicz, ale jak z nieznanych do dziś powodów musiał odejść, temat zniknął. Ponownie jak idea by działalność domów mediowych koncesjonować, bo ich wpływ na życie publiczne jest ogromny, a ich szefowie, jak widzimy, ze tych zasobów korzystają w sposób niegodny.
O finansowaniu przez rząd takich pism jak „Wprost” (PMPG), którego wicenaczelny wziął udział w próbie słowno-tłumowego linczu na dziennikarce TVP, nie będę już pisał, bo szkoda atramentu.
Podkreślam: Ten pucz to ostrzeżenie, że bez zmiany układu medialnego, w końcu ten rząd załatwią, w końcu obalą wolę Polaków. Obóz zmian ma narzędzia by temu zapobiec. Ale nikt za niego tego nie zrobi.
I na koniec jedna uwaga: rację ma Jacek Karnowski, Jedynym sensownym wyborem jest 3 X TAK. I to bardzo szybko. Każdy inny wybór prezydenta przyniesie wyłącznie nieszczęścia.
A ja polecam Państwu, już w poniedziałek, najnowsze wydanie tygodnika „w Sieci”, którego redakcja zawsze pilnuje spraw polskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349994-pucz-dwa-sie-wypala-to-jest-moment-w-ktorym-oboz-zmian-musi-przejsc-do-kontrofensywy