Uderza się w tony emocjonalne, które mają nieświadomego uczestnika tej psychomanipulacji przekonać, że ma moralną rację, opowiadając się za taką, a nie inną postawą
— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Maria Jackowski, senator PiS.
wPolityce.pl: Patrząc na te protesty, która mają miejsce w Polsce w związku ze sprzeciwem wobec reformy wymiaru sprawiedliwości, czy wierzy Pan w dobre intencje manifestujących i spontaniczność tych demonstracji?
Senator Jan Maria Jackowski, PiS: Znaczna część tych osób, które wyszła protestować, jest przekonana, że zrobiła to spontanicznie, lecz nie ma świadomości, że w rzeczywistości na ich decyzję miała wpływ socjotechnika i bardzo przewrotny marketing, stosowany w przestrzeni internetowej i medialnej. Stwarza się wrażenie spontanicznego kształtowania się opinii publicznej, lecz z tyłu mamy do czynienia z mocnym oddziaływaniem socjotechnicznym, zjawiskiem tzw. astroturfingu. Dla przykładu, w marketingu handlowym niektóre kampanie polegają na akcjach, w ramach których konkretni ludzie np. poruszając się komunikacją miejską, opowiadają o tym, jak wybrali jakiś produkt, jaki jest on świetny itp. To bazuje na ludzkich przekonaniach, że bardziej wierzymy świadkom i osobom, które odwołują się do swojego doświadczenia, a do tego sprawiają wrażenie osób niemających interesu w tym, żeby przekonywać do danego produktu, a w gruncie rzeczy, może to być doskonale zaprogramowane. Także i w tym przypadku niewątpliwe mieliśmy do czynienia z takim samym zjawiskiem, a nakłada się na to działalność różnych zorganizowanych grup, które służą wsparciem technicznym, megafonami i nagłośnieniem i zestawami krzykliwych haseł, a na dodatek aktywnością tzw. organizacji pozarządowych. To wszystko sprawia wrażenie oddolnego odruchu i porywu serca, lecz mamy do czynienia z bardzo sprawną socjotechniką.
Jeżeli mowa o przestrzeni internetowej czy medialnej, to często druga strona sporu politycznego rzuca oskarżenia o „pisowskie trolle”, czy „propagandę goebbelsowską”…
To odwracanie uwagi i mechanizm na zasadzie przestępcy krzyczącego: „Łapaj złodzieja!”.
Widać, też, że mocne grupy PR-owe oferują swoje wsparcie partiom opozycyjnym w sporze z rządzącymi. O czym świadczy to zbratanie się obu tych grup?
Należy zadać pytanie, jakie mechanizmy za tym stoją? Jest cała grupa koncernów, o czy mówił chociażby wicepremier Mateusz Morawiecki na kongresie PiS w Przysusze, które po prostu czerpały - dzięki nieszczelności systemu podatkowego, dzięki określonej polityce naszych poprzedników - gigantyczne zyski dla swoich korporacji, stosując różne zabiegi księgowo-prawne. To się zaczęło trochę urywać. Z innej strony, słyszymy o uszczelnieniu VAT-u i część tych grup - rodzimych, ale i z powiązaniami międzynarodowymi – które, korzystały po prostu na karuzelach VAT-owskich, też jest niepocieszna. Trzeba również wspomnieć, że część mediów, która jest zaniepokojona wprowadzeniem przepisów dekoncentracyjnych na rynku mediów, plus cała grupa osób, które czerpały z takiego sposobu funkcjonowania III RP, czyli miękkiej i rozproszonej możliwości poruszania się dla wybranych w sposób uprzywilejowany, szczególnie uaktywniły się właśnie w takich momentach, gdy zostali pozbawieni tego uprzywilejowania. Ten opór wzbudził się chociażby przy odebraniu wysokich świadczeń byłym funkcjonariuszom aparatu represji PRL, czy w sytuacji, gdy ruszyła reforma wymiaru sprawiedliwości. Nie jest tajemnicą, a mamy przykłady chociażby przy okazji dzikiej reprywatyzacji w Warszawie, że wymiar sprawiedliwości umożliwiał funkcjonowanie takiego patologicznego procederu o charakterze zorganizowanej przestępczości. Te wszystkie potężne grupy są również niezadowolone z nieskuteczności i nieumiejętności bycia opozycją przez PO. Nastąpiło więc w mojej ocenie sprzężenie w przestrzeni gospodarczej, społecznej, medialnej i politycznej. Jest to także próba, o której dzisiaj pisała pani redaktor Marzena Nykiel w portalu wPolityce.pl. To się ze sobą w jakiś sposób łączy. Mamy więc do czynienia z taką megasocjotechniką i wmawia się ludziom krzykliwymi hasłami, że wyprowadza się Polskę z UE, że tworzy się państwo opresyjne, czyli uderza się w takie tony emocjonalne, które mają tego potencjalnego, nieświadomego uczestnika tej psychomanipulacji przekonać, że ma moralną rację, opowiadając się za taką, a nie inną postawą.
Skoro wspomniał Pan o tekście redaktor naczelnej portalu wPolityce.pl Marzeny Nykiel, to trzeba zapytać: czy nad tego typu rzeczami, jak tworzenie tego typu scenariuszy „wyłączenia rządu”, a wcześniej w grudniu ub.r. próba przygotowania planu polskiego Majdanu, należy przejść z obojętnością, czy też przeciwnie, to mocny powód do zaniepokojenia?
Należy zwrócić uwagą na różne podejścia. Jest przede wszystkim kwestia polityczna i rolą rządzących jest bardzo dobra komunikacja ze społeczeństwem, by tłumaczyć, na czym ta reforma polega, a przez to rozbrajać tezy propagandowe – bardzo nośne i krzykliwe – wykorzystywane przeciwko tym zmianom. Oczywiście, są też służby, które odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa, czy instytucje, powinny to wszystko analizować. Mówimy o tym, co widać, ale z pewnością jest i obszar niedostrzegalny. I wreszcie, ci Polacy, którzy wiążą duże nadzieje z tymi przemianami, powinni manifestować swoje przekonania w przestrzeni publicznej i wspierać parlamentarzystów i wszystkich tych, którzy zaangażowali się po stronie naprawy państwa i walki z patologami. To również jest potrzebne, a przecież aktywa są niemałe: jest wiele środowisk społecznych, kulturowych i regionalnych, które mogą odegrać kluczową rolę. Wyraźnie widzimy, że dziś jednak przychodzi czas wyrażania swoich poglądów w przestrzeni publicznej,a nie takiego biernego przyglądania. Od tego będzie w znacznej zmierz zależał program naprawy Rzeczypospolitej.
Rozm. Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349974-nasz-wywiad-jackowski-mamy-do-czynienia-z-megasocjotechnika-wmawia-sie-ludziom-ze-polska-jest-wyprowadzana-z-ue-i-powstaje-panstwo-opresyjne