„Kto ma rację w bitwie o polskie sądy?” -zastanawia się amerykański tygodnik „Bloomberg Businessweek”. Komentator tygodnika Leonid Bershidsky przekonuje, że rządzący w Polsce „populiści” mają kilka słusznych argumentów na rzecz reformy systemu sprawiedliwości nad Wisłą, ale są zbyt chętni do „przejęcia kontroli nad sądami”.
Nieustająca walka rządzącej w Polsce partii o kontrole nad sądami pokazuje, że dobrze działający system sprawiedliwości to element demokracji, który najtrudniej osiągnąć
—pisze Bershidsky. Według niego dla polskiej opozycji reforma sądownictwa oznacza koniec demokracji, sędziowie się jej także sprzeciwiają, a Komisja Europejska spiera się z Polską już o Trybunał Konstytucyjny.
Ale tym razem sprawa nie jest tak jednoznaczna. Pojawia się bowiem pytanie jak kraj taki jak Polska z głęboko zakorzenioną tradycją korupcji może wejść w posiadanie kompetentnego i niezależnego sądownictwa
—przekonuje komentator „Bloomberg Businessweek”. Jak podkreśla trudno też zarzucić PiS-owi brak konsekwencji.
Po wyborach w 2005 r. PiS próbował przeforsować podobne reformy, i także był krytykowany. Partia argumentuje, że sędziowie zamienili się w zamkniętą kastę, w elitę potrzebującą porządnego wstrząsu. Jarosław Kaczyński, lider PiS, nazwał sądy „jedną z twierdzy postkomunistycznych”. Zwrócił też uwagę na fakt, że KRS został powołany do życia przez ostatni parlament wybrany pod rządami komunistycznymi w 1989 r.. Dla niego KRS utrwala więc dziedzictwo starego systemu prawnego z epoki komunistycznej
—relacjonuje Bershidsky. Jego zdaniem gdy chce się walczyć z korupcją przekazywanie kontroli nad sądami w ręce polityków „jest bez sensu”.
Poza tym danie ministerstwu sprawiedliwości oraz parlamentowi władzę do oczyszczania sądownictwa oznacza, że za każdym razem gdy zmieni się rząd, zmieni się także obsada sądów
—tłumaczy komentator „Bloomberg Businessweek” dalej. Jednocześnie zaznacza, że „PiS ma trochę racji”.
[…] Polska mogła popełnić błąd zapewniając sędziom polityczną izolację, nie pozwalając wybranym władzom na wybór i mianowanie sędziów. W USA to prezydent mianuje sędziów federalnych. W Niemczech znaleziono szereg rozwiązań, sędziów mianują m.in. ministrowie sprawiedliwości landów i komitety składające się z przedstawicieli lokalnych parlamentów. Sędziowie biorą udział w procesie nominacji ale jest on jednak kontrolowany przez przedstawicieli władzy publicznej
—dodaje Bershidsky. Według niego „zacofany, skorumpowany, i zasadniczo niereformowany wymiar sprawiedliwości jest największą przeszkodą na drodze do budowy nowych i godnych zaufania instytucji na Ukrainie.”
Zwiększenie kontroli politycznej nad sądownictwem nie jest samo w sobie więc niczym złym.
Co jest nie tak z podejściem PiS to to, że partia postanowiła zignorować zastrzeżenia środowiska sędziowskiego oraz opozycji. Jest to wyraźnie motywowane pragnieniem powołania lojalnych sędziów, a nie zapewnieniem pewnego stopnia kontroli publicznej nad sądownictwem. Właśnie na to reagują obrońcy praw człowieka i unijni urzędnicy. Dlatego też gdy PiS straci władzę polityczną, jego reformy sądownictwa zostaną cofnięte. Gdyby przywódcy PiS mieli nieco więcej cierpliwości mogliby wprowadzić bardziej pozytywne i trwalsze zmiany
—konkluduje Bershidsky.
Ryb, bloomberg.com
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349838-bloomberg-businessweek-polscy-populisci-maja-troche-racji-zwiekszenie-kontroli-politycznej-nad-sadownictwem-nie-jest-samo-w-sobie-niczym-zlym