Każdy chce się cieszyć owocami swojej pracy. Mam nadzieję, że pan prezydent podpisze ustawę, tym bardziej, że zostały uwzględnione wszystkie poprawki
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
wPolityce.pl: Ustawa o Sądzie Najwyższym przegłosowana, Senat to raczej tylko formalność. A co z panem prezydentem? Obawia się Pan ewentualnego weta?
Stanisław Piotrowicz: Każdy chce się cieszyć owocami swojej pracy. Mam nadzieję, że pan prezydent podpisze ustawę, tym bardziej, że zostały uwzględnione wszystkie poprawki, na których mu zależało.
A jednak głosy krytyki są bardzo, bardzo ostre.
Podstawowy wymiar tej zmiany jest jedne: takiej autonomii, jaką cieszy się wymiar sprawiedliwości w Polsce, nie ma nigdzie w Europie. To stąd patologia i poczucie części sędziów, że są „nadzwyczajną kastą”. Równowaga między poszczególnymi władzami to wymóg konstytucyjny. My wprowadzamy tę równowagę - bo każda władza niekontrolowana jest skłonna do wypaczeń.
To nie tylko zmiana personalna - ludzie są bardzo ważni, ale nawet najbardziej szlachetni ludzie ulegają pokusie; ważne są instrumenty kontrolne.
Wczorajsza, nocna komisja sejmowa poświęcona pracom nad tą ustawą była bardzo emocjonalna. Widziałem dziś rano, że w kuluarach sejmowych prezes Jarosław Kaczyński mocno Panu dziękował.
Zauważył pan? Prezes śmiał się, że to niemożliwe, że da się skończyć komisję przy takim postępowaniu, jak moje wczoraj. I rzeczywiście - dziękował mi za spokój.
1300 poprawek opozycji - wszystko do kosza.
Bo wszystko to zwykła piana. Pewnie nie wszyscy odznaczyli ten szczegół, ale składane przez opozycję poprawki w dużej mierze były pisane ręcznie - by utrudnić, wydłużyć proces ich przyjęcia. A przecież podczas drugiego czytania indywidualni posłowie nie mogą zgłaszać poprawek - to poprawki przygotowane przez kluby. W teorii - przez prawników klbuowych. Który z nich pisze ręcznie? Pytanie retoryczne.
To była celowa robota, by były trudności z odczytaniem, skanowaniem… Legislatorzy zrobili wielką robotę. Przepisywali to wszystko.
W pewnym momencie było naprawdę gorąco, doszło do przepychanek, awantury o mikrofon…
Ludzie od Petru połamali przecież jeden z mikrofonów. Mocno się pilnowałem. Gdyby mnie nerwy poniosły, to byłoby wrażenie, że zachowałem się tak jak oni. Cieszę się też, że telewizje transmitowały to na żywo, bo Polacy zobaczyli prawdziwe oblicze posłów PO i N. To jasne i czytelne, kto jest agresywny. Modliłem się w sejmowej kaplicy, żebym wytrzymał i nie dał się sprowokować.
Jeżeli się czmeuś dziwiłem, to temu, że zachowałem zimną krew.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Każdy chce się cieszyć owocami swojej pracy. Mam nadzieję, że pan prezydent podpisze ustawę, tym bardziej, że zostały uwzględnione wszystkie poprawki
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Stanisław Piotrowicz, poseł Prawa i Sprawiedliwości, przewodniczący sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.
wPolityce.pl: Ustawa o Sądzie Najwyższym przegłosowana, Senat to raczej tylko formalność. A co z panem prezydentem? Obawia się Pan ewentualnego weta?
Stanisław Piotrowicz: Każdy chce się cieszyć owocami swojej pracy. Mam nadzieję, że pan prezydent podpisze ustawę, tym bardziej, że zostały uwzględnione wszystkie poprawki, na których mu zależało.
A jednak głosy krytyki są bardzo, bardzo ostre.
Podstawowy wymiar tej zmiany jest jedne: takiej autonomii, jaką cieszy się wymiar sprawiedliwości w Polsce, nie ma nigdzie w Europie. To stąd patologia i poczucie części sędziów, że są „nadzwyczajną kastą”. Równowaga między poszczególnymi władzami to wymóg konstytucyjny. My wprowadzamy tę równowagę - bo każda władza niekontrolowana jest skłonna do wypaczeń.
To nie tylko zmiana personalna - ludzie są bardzo ważni, ale nawet najbardziej szlachetni ludzie ulegają pokusie; ważne są instrumenty kontrolne.
Wczorajsza, nocna komisja sejmowa poświęcona pracom nad tą ustawą była bardzo emocjonalna. Widziałem dziś rano, że w kuluarach sejmowych prezes Jarosław Kaczyński mocno Panu dziękował.
Zauważył pan? Prezes śmiał się, że to niemożliwe, że da się skończyć komisję przy takim postępowaniu, jak moje wczoraj. I rzeczywiście - dziękował mi za spokój.
1300 poprawek opozycji - wszystko do kosza.
Bo wszystko to zwykła piana. Pewnie nie wszyscy odznaczyli ten szczegół, ale składane przez opozycję poprawki w dużej mierze były pisane ręcznie - by utrudnić, wydłużyć proces ich przyjęcia. A przecież podczas drugiego czytania indywidualni posłowie nie mogą zgłaszać poprawek - to poprawki przygotowane przez kluby. W teorii - przez prawników klbuowych. Który z nich pisze ręcznie? Pytanie retoryczne.
To była celowa robota, by były trudności z odczytaniem, skanowaniem… Legislatorzy zrobili wielką robotę. Przepisywali to wszystko.
W pewnym momencie było naprawdę gorąco, doszło do przepychanek, awantury o mikrofon…
Ludzie od Petru połamali przecież jeden z mikrofonów. Mocno się pilnowałem. Gdyby mnie nerwy poniosły, to byłoby wrażenie, że zachowałem się tak jak oni. Cieszę się też, że telewizje transmitowały to na żywo, bo Polacy zobaczyli prawdziwe oblicze posłów PO i N. To jasne i czytelne, kto jest agresywny. Modliłem się w sejmowej kaplicy, żebym wytrzymał i nie dał się sprowokować.
Jeżeli się czmeuś dziwiłem, to temu, że zachowałem zimną krew.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349705-nasz-wywiad-piotrowicz-ludzie-petru-polamali-przeciez-jeden-z-mikrofonow-na-komisji-jaroslaw-kaczynski-dziekowal-mi-za-spokoj
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.