To nie my biegamy do ław sejmowych, w których siedzą pan Schetyna czy pan Petru. Nie szarpiemy ich. To przedstawiciele opozycji sięgają po takie metody
– powiedziała posłanka Prawa i Sprawiedliwości Iwona Arent w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Na nagraniach z sali plenarnej Sejmu widzimy jak poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Lenz popycha posła PiS. Pani również informowała, że została zaatakowana. Co stało się w Sejmie?
Iwona Arent, Prawo i Sprawiedliwość: Posłowie opozycji podlecieli do naszych ław i zaczęli przepychać naszych kolegów. Podeszłam w to miejsce z zamiarem nagrania tego zdarzenia, gdy jednak zobaczyłam, że doszło do przepychanek, weszłam między posłów i prosiłam posłów opozycji, by wrócili do swoich ław. Byłam przez nich odpychana, następnie pojawił się poseł Lenz i zaczął szarpać stojących tam posłów. To nie my prowokujemy tych posłów, to nie my leci do ich ław, by robić awanturę. To oni cały czas nas prowokują.
Ale informacja, która idzie do opinii publicznej jest taka, że to posłowie Prawa i Sprawiedliwości podgrzewają atmosferę.
Na kamerach w Sejmie widać wszystko dokładnie. To nie my biegamy do ław sejmowych, w których siedzą pan Schetyna czy pan Petru. Nie szarpiemy ich. To przedstawiciele opozycji sięgają po takie metody. I to nie tylko mężczyźni, posłanka PO też brała udział w tej akcji nagrywając i podstawiając telefon pod nos, prowokując. To nie pierwszy taki przypadek. Wczoraj doszło do sytuacji, w której opozycja chciała nas sprowokować byśmy to my jako pierwsi uderzyli i informacja o tym poszła w świat. Tego oczekiwała opozycja. Chcą, by w świat poszła informacja, że posłowie PiS atakują opozycję. My nie chcemy dać się sprowokować, bronimy się. Jestem posłem od czterech kadencji i takiego poziomu emocji i tak skandalicznego zachowania jeszcze nie widziałam.
Eugeniusz Kłopotek w grudniu 2016 roku powiedział, że jeszcze w tej kadencji Sejmu może dojść do rękoczynów. Czy emocje w Sejmie są już na takim poziomie, że czekają nas bójki między posłami?
Dopóki my, czyli Prawo i Sprawiedliwość nie damy się sprowokować i nie zrobimy żadnego ruchu, który by świadczył o ataku, to nie dojdzie do rękoczynów. Chcemy zachować zimną krew i studzić emocję. Nie chcemy, by doszło do rękoczynów i mamy nadzieję, że nie poleje się krew. Wczoraj widziałam jednak pewnego posła opozycji w akcji. Gdy na niego patrzyłam, to się przeraziłam. Widać było szał w jego oczach.
Po dzisiejszym wystąpieniu Fransa Timmermansa, pojawiają się teorie, że Prawo i Sprawiedliwość dąży do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Macie taki zamiar?
Absolutnie nie! Prawo i Sprawiedliwość nie ma zamiaru wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej. Jesteśmy, byliśmy i będziemy za silną obecnością naszego kraju w Unii. Unia jest nasza i chcemy, by jak najlepiej funkcjonowała. Domagamy się pewnych reform i chcemy wzmocnienia państw unijnych i zwiększenia znaczenia poszczególnych państw Wspólnoty. Unia nie może być klubem kilku krajów, które będą decydować o przyszłości, a my będziemy jedynie rynkiem zbytu dla bogatszych państw. Na to zgodzić się nie możemy, bo nie na to umawialiśmy się w unijnym referendum. Pan Timmermans jest niedoinformowany. Wiemy jaką ma pozycję w swoim kraju, sondaże nie są dla niego przychylne, znaczenie ma minimalne. Jego zachowanie może być leczeniem kompleksów. Nie może zrobić pewnych rzeczy we własnym kraju, więc próbuje zrobić to na innym. Timmermans jest socjalistą, więc my, jako prawicowa, konserwatywna koalicja nie możemy liczyć na jego przychylność. Zdziwiłabym się gdyby nas w czymkolwiek wspierał.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
To nie my biegamy do ław sejmowych, w których siedzą pan Schetyna czy pan Petru. Nie szarpiemy ich. To przedstawiciele opozycji sięgają po takie metody
– powiedziała posłanka Prawa i Sprawiedliwości Iwona Arent w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Na nagraniach z sali plenarnej Sejmu widzimy jak poseł Platformy Obywatelskiej Tomasz Lenz popycha posła PiS. Pani również informowała, że została zaatakowana. Co stało się w Sejmie?
Iwona Arent, Prawo i Sprawiedliwość: Posłowie opozycji podlecieli do naszych ław i zaczęli przepychać naszych kolegów. Podeszłam w to miejsce z zamiarem nagrania tego zdarzenia, gdy jednak zobaczyłam, że doszło do przepychanek, weszłam między posłów i prosiłam posłów opozycji, by wrócili do swoich ław. Byłam przez nich odpychana, następnie pojawił się poseł Lenz i zaczął szarpać stojących tam posłów. To nie my prowokujemy tych posłów, to nie my leci do ich ław, by robić awanturę. To oni cały czas nas prowokują.
Ale informacja, która idzie do opinii publicznej jest taka, że to posłowie Prawa i Sprawiedliwości podgrzewają atmosferę.
Na kamerach w Sejmie widać wszystko dokładnie. To nie my biegamy do ław sejmowych, w których siedzą pan Schetyna czy pan Petru. Nie szarpiemy ich. To przedstawiciele opozycji sięgają po takie metody. I to nie tylko mężczyźni, posłanka PO też brała udział w tej akcji nagrywając i podstawiając telefon pod nos, prowokując. To nie pierwszy taki przypadek. Wczoraj doszło do sytuacji, w której opozycja chciała nas sprowokować byśmy to my jako pierwsi uderzyli i informacja o tym poszła w świat. Tego oczekiwała opozycja. Chcą, by w świat poszła informacja, że posłowie PiS atakują opozycję. My nie chcemy dać się sprowokować, bronimy się. Jestem posłem od czterech kadencji i takiego poziomu emocji i tak skandalicznego zachowania jeszcze nie widziałam.
Eugeniusz Kłopotek w grudniu 2016 roku powiedział, że jeszcze w tej kadencji Sejmu może dojść do rękoczynów. Czy emocje w Sejmie są już na takim poziomie, że czekają nas bójki między posłami?
Dopóki my, czyli Prawo i Sprawiedliwość nie damy się sprowokować i nie zrobimy żadnego ruchu, który by świadczył o ataku, to nie dojdzie do rękoczynów. Chcemy zachować zimną krew i studzić emocję. Nie chcemy, by doszło do rękoczynów i mamy nadzieję, że nie poleje się krew. Wczoraj widziałam jednak pewnego posła opozycji w akcji. Gdy na niego patrzyłam, to się przeraziłam. Widać było szał w jego oczach.
Po dzisiejszym wystąpieniu Fransa Timmermansa, pojawiają się teorie, że Prawo i Sprawiedliwość dąży do wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej. Macie taki zamiar?
Absolutnie nie! Prawo i Sprawiedliwość nie ma zamiaru wyprowadzać Polski z Unii Europejskiej. Jesteśmy, byliśmy i będziemy za silną obecnością naszego kraju w Unii. Unia jest nasza i chcemy, by jak najlepiej funkcjonowała. Domagamy się pewnych reform i chcemy wzmocnienia państw unijnych i zwiększenia znaczenia poszczególnych państw Wspólnoty. Unia nie może być klubem kilku krajów, które będą decydować o przyszłości, a my będziemy jedynie rynkiem zbytu dla bogatszych państw. Na to zgodzić się nie możemy, bo nie na to umawialiśmy się w unijnym referendum. Pan Timmermans jest niedoinformowany. Wiemy jaką ma pozycję w swoim kraju, sondaże nie są dla niego przychylne, znaczenie ma minimalne. Jego zachowanie może być leczeniem kompleksów. Nie może zrobić pewnych rzeczy we własnym kraju, więc próbuje zrobić to na innym. Timmermans jest socjalistą, więc my, jako prawicowa, konserwatywna koalicja nie możemy liczyć na jego przychylność. Zdziwiłabym się gdyby nas w czymkolwiek wspierał.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349558-nasz-wywiad-iwona-arent-opozycja-chciala-nas-sprowokowac-bysmy-to-my-jako-pierwsi-uderzyli-i-by-informacja-o-tym-poszla-w-swiat?strona=1