Jaki jest dziś Pana status w Kukiz‘15? Zawieszony, skłócony, w ruch poszły wzajemne pretensje…
Nie mam żadnych pretensji poza kłamstwem, którego użyto w oświadczeniu o zawieszeniu mnie.
Była tam sugestia, że chodzi o Pana udział w procederze dzikiej reprywatyzacji.
To absurd, bo sam mocno walczę z dziką reprywatyzacją! Wiedzieli, że mnie to zaboli, dlatego tego użyli. Ale mnie to nie boli. Wzbudza we mnie raczej politowanie i zażenowanie postawą klubu Kukiz‘15.
O co tak naprawdę poszło?
Nie wiem. Teraz wersja się zmieniła. Zniknęło oświadczenie o reprywatyzacji, teraz jest o tym, że dogadywałem się z Bezpartyjymi Samorządowcami. Gdzie ja ich spotkałem może ze trzy razy w życiu.
Powtórzę - o co więc chodzi?
Nie rozmawia się źle o byłych, ale powiem jedno. Głównym problemem klubu Kukiz‘15 jest to, że nie słucha się ludzi, którzy coś robią. Jest tak jak w PiS. 4-5 osób wie, co się dzieje, reszta nie ma zielonego pojęcia, co jest planowane. Mówią o partiokracji, a w środku robią to samo. Byłem zbyt aktywny, wielu ludziom nie podobało się to, że nie jestem bezkrytyczny. A przecież mieliśmy być ugrupowaniem, które nie uznaje świętych krów - także we własnych szeregach.
Za dwa lata zabraknie Pana na listach wyborczych Kukiz‘15?
Nie myślę o tym, poważnie. Nie przyszedłem tutaj, by robić karierę polityczną, ale by pomóc Polakom. Na razie mi się to udaje - prawie wszystkie obietnice, które złożyłem w kampanii, udało się spełnić.
Ale na dziś wszystko wskazuje na to, że to Pana pierwsza i ostatnia kadencja przy Wiejskiej.
To za duża perspektywa czasowa. Jeszcze nie nastąpił półmetek kadencji, a ja miałbym się już zastanawiać, co dalej? Nie jestem cynikiem, nie myślę w takich kategoriach. Wciągnąłem wiele osób w walkę o kraj, więc na pewno nie mogę powiedzieć dziś: sorry, wracam nagrywać płyty. Powołaliśmy stowarzyszenie Skuteczni - by działać w drobnych sprawach. Budżety obywatelskie, walka o nowe szkoły, ratowanie projektów, które władza regionalna chce zablokować, a poza tym najważniejsza robota - rozmowa z ludźmi, by się jednoczyli. To najtrudniejsza praca. Nie ma nic trudniejszego niż to, by rozmawiać z ludźmi i przekonywać ich do dialogu.
Chcemy stworzyć mechanizmy, które zbudują coś na kształt samopomocy obywatelskiej. Jedna z prawd życiowych, które wyciągnąłem przez te wszystkie ucieczki z domu i przygody w dzieciństwie jest taka, że najpierw trzeba pomóc samemu sobie i najbliższemu otoczeniu. A potem już pójdzie.
Co dalej z Liroyem w polityce przez duże P?
Trudno powiedzieć. Są różne pomysły - chcą, bym startował w wyborach na prezydenta Kielc, bym był na listach do Parlamentu Europejskiego… Zobaczymy.
Będzie Pan startował w Kielcach?
Póki co scenariusz jest taki, że wystartuję. Dla mnie najlepszym scenariuszem byłoby znalezienie kogoś, kto się bardziej nadaje niż ja, choć i ja jestem w stanie - jeśli chodzi o zakres obowiązków prezydenta miasta - podołać temu wyzwaniu. Uważam natomiast, że jest jeszcze czas, by znaleźć osobę bardziej kompetentną, może mniej kontrowersyjną ode mnie. (śmiech) Działamy jednak nie tylko w Kielcach, ale także wielu miastach i regionach Polski.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Jaki jest dziś Pana status w Kukiz‘15? Zawieszony, skłócony, w ruch poszły wzajemne pretensje…
Nie mam żadnych pretensji poza kłamstwem, którego użyto w oświadczeniu o zawieszeniu mnie.
Była tam sugestia, że chodzi o Pana udział w procederze dzikiej reprywatyzacji.
To absurd, bo sam mocno walczę z dziką reprywatyzacją! Wiedzieli, że mnie to zaboli, dlatego tego użyli. Ale mnie to nie boli. Wzbudza we mnie raczej politowanie i zażenowanie postawą klubu Kukiz‘15.
O co tak naprawdę poszło?
Nie wiem. Teraz wersja się zmieniła. Zniknęło oświadczenie o reprywatyzacji, teraz jest o tym, że dogadywałem się z Bezpartyjymi Samorządowcami. Gdzie ja ich spotkałem może ze trzy razy w życiu.
Powtórzę - o co więc chodzi?
Nie rozmawia się źle o byłych, ale powiem jedno. Głównym problemem klubu Kukiz‘15 jest to, że nie słucha się ludzi, którzy coś robią. Jest tak jak w PiS. 4-5 osób wie, co się dzieje, reszta nie ma zielonego pojęcia, co jest planowane. Mówią o partiokracji, a w środku robią to samo. Byłem zbyt aktywny, wielu ludziom nie podobało się to, że nie jestem bezkrytyczny. A przecież mieliśmy być ugrupowaniem, które nie uznaje świętych krów - także we własnych szeregach.
Za dwa lata zabraknie Pana na listach wyborczych Kukiz‘15?
Nie myślę o tym, poważnie. Nie przyszedłem tutaj, by robić karierę polityczną, ale by pomóc Polakom. Na razie mi się to udaje - prawie wszystkie obietnice, które złożyłem w kampanii, udało się spełnić.
Ale na dziś wszystko wskazuje na to, że to Pana pierwsza i ostatnia kadencja przy Wiejskiej.
To za duża perspektywa czasowa. Jeszcze nie nastąpił półmetek kadencji, a ja miałbym się już zastanawiać, co dalej? Nie jestem cynikiem, nie myślę w takich kategoriach. Wciągnąłem wiele osób w walkę o kraj, więc na pewno nie mogę powiedzieć dziś: sorry, wracam nagrywać płyty. Powołaliśmy stowarzyszenie Skuteczni - by działać w drobnych sprawach. Budżety obywatelskie, walka o nowe szkoły, ratowanie projektów, które władza regionalna chce zablokować, a poza tym najważniejsza robota - rozmowa z ludźmi, by się jednoczyli. To najtrudniejsza praca. Nie ma nic trudniejszego niż to, by rozmawiać z ludźmi i przekonywać ich do dialogu.
Chcemy stworzyć mechanizmy, które zbudują coś na kształt samopomocy obywatelskiej. Jedna z prawd życiowych, które wyciągnąłem przez te wszystkie ucieczki z domu i przygody w dzieciństwie jest taka, że najpierw trzeba pomóc samemu sobie i najbliższemu otoczeniu. A potem już pójdzie.
Co dalej z Liroyem w polityce przez duże P?
Trudno powiedzieć. Są różne pomysły - chcą, bym startował w wyborach na prezydenta Kielc, bym był na listach do Parlamentu Europejskiego… Zobaczymy.
Będzie Pan startował w Kielcach?
Póki co scenariusz jest taki, że wystartuję. Dla mnie najlepszym scenariuszem byłoby znalezienie kogoś, kto się bardziej nadaje niż ja, choć i ja jestem w stanie - jeśli chodzi o zakres obowiązków prezydenta miasta - podołać temu wyzwaniu. Uważam natomiast, że jest jeszcze czas, by znaleźć osobę bardziej kompetentną, może mniej kontrowersyjną ode mnie. (śmiech) Działamy jednak nie tylko w Kielcach, ale także wielu miastach i regionach Polski.
Rozmawiał Marcin Fijołek
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349544-nasz-wywiad-liroy-marzec-w-kukiz15-mowia-o-partiokracji-a-w-srodku-robia-to-samo-przy-okazji-koalicji-35-ws-krs-beda-chcieli-ugrac-cos-dla-siebie?strona=2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.