Prezydent Andrzej Duda zgłosił poprawki dotyczące wyboru sędziów do KRS, grożąc że nie podpisze znowelizowanej ustawy o Sądzie Najwyższym, jeśli jego poprawki zostaną odrzucone.
Ultimatum prezydenta spowodowało spore zamieszanie wewnątrz obozu prawicowego. W tej chwili dominują dwie główne interpretacje tego posunięcia, albo prezydent uległ presji ze strony obozu III RP, albo – przeciwnie – zręcznym ruchem zdecydował się zmarginalizować totalną opozycję, włączając do procesu reformy sądownictwa partię Pawła Kukiza, co miałoby być osiągnięte poprzez zwiększenie większości sejmowej wymaganej w wyborach sędziów do KRS.
Jeśli prawdziwa byłaby pierwsza interpretacja, to oznaczałoby to, że prezydent popełnił duży błąd. Poklask ze strony liberalnych środowisk jest krótkotrwały, nikt z obozu totalnej opozycji, ani spośród wspierających ją demonstrantów nigdy nie odwdzięczy się prezydentowi w przyszłości za ten ruch. Celem tych środowisk jest trwałe odsunięcie prawicy, w tym prezydenta Dudy, od władzy. I nic więcej. Obrona praworządności to jedynie slogan, instrument służący mobilizacji opozycji w walce z rządzącą prawicą. Ewentualny rozłam w obozie prawicy byłby więc dla osłabionego obozu III RP niemalże darem z niebios. Osobiście mam nadzieję, że prezydent nie poddał się presji lecz próbuje walczyć o uspokojenie sytuacji, a przy okazji o własną podmiotowość.
Dlatego też bliższa prawdy wydaje mi się druga interpretacja. Prezydent chce odebrać totalnej opozycji argument, jakoby reforma sądownictwa była elementem zawłaszczania państwa przez jedno stronnictwo. W tym celu chce do tej reformy włączyć jak najwięcej środowisk, przede wszystkim posłów z ruchu Kukiz‘15. Oznacza to oczywiście jeszcze głębszą niż dotąd izolację totalnej opozycji oraz konieczność budowy koalicji na rzecz przebudowy państwa pomiędzy PiS a kukizowcami. Konieczność dogadywania się z ruchem Kukiza zapewne części rządzącej prawicy nie odpowiada, ale w dalszej perspektywie może okazać się zręcznym wzmocnieniem mandatu do przeprowadzania głębokich reform ustrojowych.
Jest jeszcze jeden element. Andrzej Duda musi już myśleć o kolejnej kadencji. Będąc dotąd raczej drugoplanowym aktorem na scenie politycznej ma prawo do refleksji, czy dotychczasowa strategia otworzy mu drogę do następnego zwycięstwa. Z pewnością nie ma sensu zabiegać o głosy chorobliwych przeciwników PiS, których zadowoli jedynie klęska prawicy. Jednak może szukać wsparcia u ludzi, którzy mają dość niekończących się awantur ulicznych. Izolacja totalnej opozycji byłaby dobrym ruchem w tym kierunku.
Pozostaje jeszcze fundamentalne pytanie. Co z reformą sądownictwa? Należy przeprowadzić ją jak najszybciej. Ale należy też tak działać, aby ta reforma była trwała, chodzi przecież o zmiany ustrojowe. Jeśli inicjatywa prezydenta zmierza do tego celu, to warto posłuchać jego uwag.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349427-o-co-chodzi-prezydentowi-w-sprawie-reformy-sadownictwa-jest-kilka-mozliwych-odpowiedzi-na-to-pytanie