Wydaje się, że propozycja prezydenta, by członków KRS wybierać większością 3/5 głosów, albo ustawy nie podpisze, wyczerpuje (jak to się prawniczo określa) wszystkie znamiona szantażu. Dbając o złagodzenie debaty, można to oczywiście nazwać „propozycją nie do odrzucenia”, ale sytuacji nie zmienia to ani trochę.
Większość 3/5 z 460 to jest 276 głosów. Jak to osiągnąć? 234 posłów PiS + 3 posłów Republikanów + 3 posłów KP Wolni i Solidarni = 240 głosów. Wydaje się, że tyle PiS może mieć od razu. Ale to za mało. Potrzeba jeszcze 32 głosów posłów Kukiz ’15 i 4 z 5 posłów niezrzeszonych.
To wszystko jest do osiągnięcia, ale trzeba rozmawiać. Wygranym w tej sytuacji jest chyba Paweł Kukiz, który nie myślał, że już w tej kadencji głosy jego ugrupowania będą znaczyły tak wiele. Plan „udziału” we władzy był mierzony dopiero na następną kadencję. Ale widać, że przewodniczący ma dar przekonywania, bo propozycja prezydenta musiała nabrać ostatecznego kształtu po spotkaniu panów w ostatnich dniach.
Z obozu PiS już słychać, że „Andrzej Duda się postawił”. To prawda. I to nie poprzez zawetowanie jakiejś mało istotnej ustawy, ale w sprawie zasadniczej. Musiał w końcu to zrobić, by nie dawać pretekstu do myślenia o nim jak o marionetce partii rządzącej. Z tej pozycji nie mógłby myśleć o kolejnej kadencji.
Naprawa sądów jest kluczowa dla naprawy państwa, nie mam co do tego wątpliwości. Należy ją wykonać teraz, jak najszybciej. A propozycja prezydenta to ruch w gruncie rzeczy asekuracyjny, na przyszłość, który być może docenią po pierwszym szoku także politycy PiS. Bo ta ustawa i tak przejdzie, nie mam co do tego wątpliwości. W tej kadencji są ku temu po prostu możliwości, co wyliczyliśmy powyżej. A kto wie, jaki będzie sejm po 2019 roku? W czyje ręce trafiłoby narzędzie wyboru składu KRS zwykłą większością?
W Prawie i Sprawiedliwości panuje pełne zaskoczenie, bo naoliwiona maszyna musi przynajmniej na chwilę zwolnić. Powtórzę, ta większość jest do osiągnięcia. Prezydent nie postawił więc partii-matki w sytuacji bez wyjścia, ale sprawił, że trzeba się będzie dogadać. W obozie rządzącym to i tak zostanie odebrane jako „kij w szprychy”, bo wynik ostatnich wyborów i utrzymujące się poparcie sprawiają, że PiS już zapomniał, jak to jest, gdy trzeba się liczyć z czyimś zdaniem.
CZYTAJ TAKŻE: Ultimatum prezydenta może skończyć się zablokowaniem reformy wymiaru sprawiedliwości. Albo w Sejmie, albo później, w KRS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349412-wiekszosc-35-jest-dla-pis-do-osiagniecia-ale-trzeba-isc-na-uklad-z-kukizem-czy-ego-partii-rzadzacej-to-zniesie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.