Zwrot w sprawie Kajetana P. Prokuratura kieruje akta oskarżenia do sądu, bo biegli uznali, że sprawca makabrycznej zbrodni jednak był poczytalny. Nigdy jeszcze wydanie diagnozy psychiatrycznej nie trwało tak długo. Drugi zespół biegłych podważył pierwszą opinię, zgodnie z którą zabójca nie mógł odpowiadać za swe czyny.
27 letni bibliotekarz chciał udowodnić, że życie ludzkie nie jest więcej warte niż życie świni czy komara i nie krył fascynacji kanibalizmem. Opowiadał o tym chętnie śledczym, opisując motywy, które skłoniły go, by w lutym 2016 brutalnie zamordować lektorkę języka włoskiego, przypadkową ofiarę, którą wybrał korzystając ze stron internetowych poświęconych korepetycjom.
Jeszcze do dzisiaj nie było pewne, że Kajetan P. odpowie za swą zbrodnię przed sądem. Nieoficjalnie wiadomo, że jesienią ubiegłego roku psychiatrzy uznali go za niepoczytalnego. Przesłanką jego niepoczytalności miała być dziedziczna choroba psychiczna.
Z tą diagnozą nie chciała się pogodzić Prokuratura Okręgowa w Warszawie, uznając, że jest zbyt powierzchowna i nie zawiera odpowiedzi na wiele pytań. Powołano drugi zespół biegłych, który przez wiele miesięcy, mimo zakończonej obserwacji Kajetana P., nie przedstawiał swojej opinii. W końcu jednak doszedł do zupełnie innych wniosków niż poprzednia ekipa.
Przypadek Kajetana P. pokazuje, że opinia psychiatryczna jest dość subiektywna. Polscy psychiatrzy często wykazują się tzw. paternalizmem, uznając, że badany przestępca to przede wszystkim chory pacjent, którym muszą się opiekować i go chronić. Wyolbrzymiają więc chorobowe objawy, a diagnoza „schizofrenia paranoidalna ” jest bardzo nadużywana
—mówi znany psychiatra sądowy, dr Jerzy Pobocha.
Sprawa Kajetana P. i jego poczytalności była szczególnie delikatna z pewnych pozamedycznych względów . Jego matką jest prokurator, znajdująca się dość wysoko w hierachii służbowej. Drobiazgowo wyjaśniając kwestię jego poczytalności chciano uniknąć wrażenia, że sprawa może być tuszowana.
Śledczy od początku uważali, że swoją zbrodnię Kajetan P. zaplanował na chłodno, a jego postępowanie było zgodne z pewną logiką. Zaplanował też swoją ucieczkę. Starczyło mu zimnej krwi, by zorganizować pieniądze i udać się na Maltę, skąd chciał uciec do Tunezji, na tereny, gdzie nie znalazłby go Interpol.
Dopiero po zatrzymaniu zaczął się zachowywać w sposób, który mógłby sugerować brak kontroli nad postępowaniem — ugryzł konwojującego go policjanta, a w więzieniu zaatakował psycholog i strażnika.
Ale właśnie te działania, zdaniem niektórych psychiatrów, mogą świadczyć o tym, że symulował gwałtowne zaburzenia psychiczne.
Gdyby Kajetana P. uznano za niepoczytalnego, zostałaby zamknięty w zakładzie psychiatrycznym. Najbardziej korzystny dla niego wariant zakładałby, że wyszedłby po paru latach, z receptą na leki przeciwpsychotyczne w kieszeni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349184-zwrot-w-sprawie-kajetana-p-nigdy-jeszcze-wydanie-diagnozy-psychiatrycznej-nie-trwalo-tak-dlugo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.