Chcecie Państwo pojechać do Białegostoku? Jeśli tak, to sprawdźcie pociąg z Warszawy. Według internetowego rozkładu przychodzi na miejsce za kwadrans dziewiąta, na internetowym bilecie: o dziewiątej zero dwie. O której przyjechał pociąg do Białegostoku? To zagadka, którą stawia głupiec za błąd w rozkładach odpowiedzialny (dwa petry w skali głupoty, więc niedaleko wzorca. Wzorzec jest niedościgniony i zajmuje niepodważalną pozycję zero, więc im dalej, tym mniej głupio).
Zwolnić głupca.
Na operację zaćmy czekamy w kraju co najmniej rok. W Czechach operują natychmiast, także Polaków i NFZ zwraca pełny koszt, podobno 12 milionów w ostatnim czasie. Polskie szpitale by mogły, ale mają… No co mają polskie szpitale? Limity mają, stąd kolejki (1 petr, tuż, tuż przy wzorcu).
Zwolnić tego, co to wymyślił, skąd by nie był.
O czym się mówi, skoro się mówi?
Oto Przewodniczący Schetyna oznajmił, że w grudniu uczestniczył w puczu zorganizowanym przez przedstawiciela Narodu (Konstytucja) posła Szczerbę. Teraz mówią, że Przewodniczący się przejęzyczył.
Pomyślmy – z czym pucz mógł się pomylić Przewodniczącemu Schetynie?
W grę wchodzą: pacz, pecz, picz, ewentualnie gicz, ale to przy dużym hałasie.(Pan Przewodniczący stawia się tu łeb w łeb z twórcą skali). Zwolnić nie można.
Powiecie Państwo - to drobiazgi. W końcu to tylko przed wojną można było regulować zegarki według pociągów, dziś wstyd nosić zegarek po przypadku ministra transportu Nowaka (2 punkty, zwolniony).
W służbie zdrowia głupio było zawsze, choć lepiej jest niż w Dahomeju.
A mówić? Jak mówić - to mówić jak polityk – żeby normalny nie zrozumieć (Kali). Prawo to nie obowiązuje w drugą stronę, polityk zawsze wie lepiej.
Są jednak sprawy i pytania ważniejsze. Czy oprawcy z dawnego systemu powinni odpowiadać za polityczne bicie i torturowanie, o jakich poseł Szczerba nawet pojęcia nie ma? Odpowiedź jest prosta. Mogli, ale krótko – najwyżej do 1995 roku. Tak orzekł Sąd Najwyższy, który wydał 25 maja 2010 roku uchwałę (I KZP 5/10), zgodnie z którą art. 4 ustawy o IPN „nie stanowi samodzielnej podstawy normatywnej do ustalania terminu przedawnienia karalności zbrodni komunistycznych określonych w art. 2 ust. 1 tej ustawy”, bo zbrodnie się już przedawniły zarówno na gruncie starego, jak i obecnego kodeksu karnego.
Oznacza to, że sprawców już nie można ścigać i karać.
Głupi (skala od 1 do 10 petrów) by zapytał – a były w tych kodeksach „zbrodnie komunistyczne”? No, nie było, pojęcie to i trzydziestoletni termin przedawnienia wprowadziła dopiero ustawa z 1998 r., więc niby po przedawnieniu zbrodni, ale których wcześniej nie definiowano. Głupi by się zasmucił. Mądry zaśmiał, bo tu jest właśnie smak sprawy.
Bo prawniczo, wobec prawa absolutnego (nie mylić z boskim i prawem natury), sędziowie Płóciennik, Sądej i Szewczyk mieli rację. Norma żyje swoim życiem, choćby świat się walił, raz uchwalona obowiązuje, chyba że Sąd Najwyższy postanowi inaczej. Sąd napisał w tej uchwale, że opieszałość władz nowego ustroju zasad przedawnienia nie zmienia. A ustawa wydana w ramach trójpodziału władz?
Suweren wszak oprzytomniał i zbrodnie nazwał i przedawnienie znacząco wydłużył w nowej ustawie o IPN, ale z roku 1998 i zresztą zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Widać chciał suweren. I ma suweren za swoje. Oto Sąd Najwyższy pokazał, że obowiązujący od 1998 roku przepis „nie ma mocy normatywnej”, co po ludzku oznacza, że nie obowiązuje, choć jest w ustawie, która obowiązuje. Po prostu.
Efekt był też prosty. Połowa sądów prowadzących sprawy oprawców oskarżanych o bicie i katowanie w więzieniach PRL, (podległych Ludziom Honoru, za których Adam Michnik uznał Kiszczaka i Jaruzelskiego) poumarzała je jako przedawnione.Połowa jednak skazuje, prawda, że starców, prawda, że za zbrodnie przeciw ludzkości, bo te się nie przedawniają, więc skazać można.
Że głupio z tą ludzkością? Pewnie i tak, ale skoro inaczej nie można, a chce się sądowi napiętnować bandytów, to co szkodzi, skoro w zgodzie z prawem.
Są więc sądy, dla których bicie więźniów politycznych jest zbrodnią przeciw ludzkości i które nie myślą, że trzeba czasem „walnąć dechą” (Bronisław Komorowski). Dostojnik ten myśl swą niejasną dedykuje jednak tym, którzy na sądy jemu umiłowane i doskonałe zbrodniczą rękę chcą podnieć, więc obiecuje, że im ta ręka zostanie odrąbana dechą (Cyrankiewicz Józef), co wskazuje na kolejny, osobliwy sojusz.
Dla medialnych teoretyków podziału władz jest też ciekawe pytanie.
Czy Sąd Najwyższy zmieścił się w trójpodziale władzy, gdy orzekł w cytowanej uchwale, że obowiązująca ustawa nie obowiązuje?
Zejdźmy niżej. Czy zapowiadający pucz Przewodniczący Schetyna popełnia występek, nawołując do niepokoju i obalenia legalnej władzy?
Czy po uchyleniu mu immunitetu zostałby skazany przez sędziego Łączewskiego, tak jak Kamiński, który służył Państwu?
Może trzeba jeszcze porozmawiać o niewinnych Kiszczaku i Jaruzelskim, którzy u bram (no właśnie czego - piekła, czy nieba), licząc na miłosierdzie, stoją i pokornie pukają, z czystą kartoteką karną?
Posła Szczerbę Naród wybrał, więc ma za swoje, władza wykonawcza też w zasadzie z wyboru pochodzi, ale pytaniem jest - kto wybrałby sędziów, gdyby sami się nie wybierali, co jest ich pragnieniem. Pragnieniem by być kastą, klanem, zwartą grupą do sądzenia, ale nie do bycia sądzonym. A Pismo mówi inaczej. Tyle, że pismo oraz Sejm, Senat i Prezydent są Sądowi do niczego.
Zapytajmy więc - co było niegdyś atrybutem władzy państwowej, gdy książę sądził pod dębem? Władza sądzenia właśnie.
Zbój Madej by się uśmiał, podobnie i Janosik, gdyby stawać mieli przed sądem o innym poglądzie na państwo niż książę, król, cesarz lub republika.
Skąd by wtedy władza sędziów płynęła, gdyby nie od władzy chociaż podzielonej lecz jednak nierozdzielnej?
Bo inaczej to tylko z groźnej miny i łańcuchów na szyi, gdyby z własnego nadania byli i sobie tylko służyć mieli?
Na łańcuchu jest dziś przecież jeszcze orzeł, często jednak wygląda jak nielot, czasem ni z gruszki ni z pietruszki wygląda jak dwugłowy, czasem jak wrona orłopodobna. Lud to widzi. Wskazują na to statystyki i poglądy elektoratu, z wyłączeniem elektoratu posła Szczerby.
Reszta jednak patrzy, słucha i ocenia. Jak to ludzie.
I jest pytaniem – jakie i czyje państwo reprezentuje Sąd Najwyższy, uchwalając uchwałę z 2010 roku, o której było wyżej i która pokazywała, że Sejm, Senat oraz Prezydent nie mieli racji, uchwalając ustawę o IPN.
I tak orzekli sobie sędziowie Płóciennik, Sądej i Szewczyk. I tak ma być, a nie jak chciał Sejm, Senat i Prezydent.
Do racji stanu, polityki i historii ona ma się nijak.
Zwolnić więc czy dyskretnie palcem pokiwać z dobrotliwym: niu, niu, niu…?
Znów zatem same pytania o sens, bo w pewnym momencie można zapytać – z jakiej paczki przewodniczący Schetyna chce mi przewodniczyć, skoro go nie wybrałem, podobnie poseł Szczerba.
Może z poczucia siły moralnej, zasług dla Narodu, który Przewodniczącego nie wybrał, czy prawa krwi?
Mam dla niego propozycję. Oto właśnie przyjechała para królewska z następcą tronu i następczynią .
I trzeba ją witać i Pan Przewodniczący z kolegami pobiegnie, bo z Europy przecie ona. Ale błagam - nie jako delegacja lordów. Lepiej by było przebrać się z posłem Szczerbą, Nitrasem i posłanką dwojga nazwisk Wielgus w stroje ludowe i prawdziwie reprezentować folklor.
Monarchowie to lubią.
I jeszcze pytanie przed pytaniem delegacji o rocznice. Pan Przewodniczący zapomniał, ale obchodziliśmy właśnie rocznicę Grunwaldu.
Tylko znów nie przypomniano, że po stronie Zakonu stali też Polacy, obok rycerstwa oświeconego z całej Europy, w tym książę szczeciński i książę oleśnicki.
Głupi książęta.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/349035-fotoplastikon-problem-skali-pomyslmy-z-czym-pucz-mogl-sie-pomylic-przewodniczacemu-schetynie